Dwadzieścia lat temu wbito pierwszą łopatę, potem długo nic się nie działo i wreszcie budowa kościoła salezjanów w Szczecinie ponownie intensywnie ruszyła. Wciąż jednak nie wiadomo kiedy świątynia przy ulicy Witkiewicza będzie gotowa.
Ksiądz Mariusz Wencławek, salezjanin, proboszcz parafii Św. Jana Bosko w Szczecinie zapewnia, że przez ostatnie lata budowa ciągle trwała, ale w podziemiu.
- Ponieważ jesteśmy na lekkim wzniesieniu, więc praktycznie nigdy nie było tego widać za drewnianym płotem. Budowa postępowała w zależności od posiadanych środków. Teraz jest budowany kościół właściwy, tzw. górny. Jest wyprowadzony taras i z tego poziomu wznosi się kościół - mówi Wencławek.
Teraz firma budowlana stawia ściany. Na placu budowy jest ogromny dźwig, koparki i pracuje około 25 robotników.
- Teraz betonujemy strop wyższej empory. Sukcesywnie robimy też ściany zewnętrzne - mówi Tomasz Leszczyński, kierownik robót.
Ten etap zakończy się w maju. Następny w kolejności ma być dach, ale na niego nie ma jednak pieniędzy. Parafia jest na etapie szukania sponsora. Firma budowlana zakończy prace do maja. Kiedy zatem w świątyni odbędzie się pierwsza msza? Nie wiadomo.
- Cuda generalnie się dzieją, bardzo wiele, więc tak naprawdę wszystko od tego zależy - mówi ks. Mariusz Wencławek.
Koszt całej inwestycji nie jest znany. Proboszcz nie zdradził ile pieniędzy do tej pory kosztowała budowa, ani ile dokładnie jeszcze potrzeba pieniędzy. Dodał, że liczy na hojność parafian.
Kościół jest przewidziany na dwa tysiące osób.
- Ponieważ jesteśmy na lekkim wzniesieniu, więc praktycznie nigdy nie było tego widać za drewnianym płotem. Budowa postępowała w zależności od posiadanych środków. Teraz jest budowany kościół właściwy, tzw. górny. Jest wyprowadzony taras i z tego poziomu wznosi się kościół - mówi Wencławek.
Teraz firma budowlana stawia ściany. Na placu budowy jest ogromny dźwig, koparki i pracuje około 25 robotników.
- Teraz betonujemy strop wyższej empory. Sukcesywnie robimy też ściany zewnętrzne - mówi Tomasz Leszczyński, kierownik robót.
Ten etap zakończy się w maju. Następny w kolejności ma być dach, ale na niego nie ma jednak pieniędzy. Parafia jest na etapie szukania sponsora. Firma budowlana zakończy prace do maja. Kiedy zatem w świątyni odbędzie się pierwsza msza? Nie wiadomo.
- Cuda generalnie się dzieją, bardzo wiele, więc tak naprawdę wszystko od tego zależy - mówi ks. Mariusz Wencławek.
Koszt całej inwestycji nie jest znany. Proboszcz nie zdradził ile pieniędzy do tej pory kosztowała budowa, ani ile dokładnie jeszcze potrzeba pieniędzy. Dodał, że liczy na hojność parafian.
Kościół jest przewidziany na dwa tysiące osób.