W szczecińskim sądzie okręgowym ruszył proces "perwersyjnego fotografa". Marcin N. miał dodawać spermę do pączków, soków czy kawy, a później częstować nimi młode dziewczyny.
- Ujawnienie informacji z posiedzenia sądu dotyczących okoliczności popełnionych przez oskarżonego czynów mogłoby dodatkowo spotęgować poczucie krzywdy u osób pokrzywdzonych. Sąd postanowił, że posiedzenie jest niejawne. Proszę opuścić salę rozpraw - mówił sędzia Rafał Pawliczak.
Na pierwszej rozprawie pojawił się oskarżony Marcin N. Nie było za to pokrzywdzonych. Po zakończeniu półgodzinnej rozprawy, prawnik dziewczyn Filip Gościński nie chciał jej komentować.
- Nasze stanowisko jest takie jak na etapie postępowania przygotowawczego. Dążymy do skazania oskarżonego i uzyskania zadośćuczynienia za popełnione przez niego czyny i krzywdę poniesioną przez pokrzywdzone - mówił Gościński.
Według nieoficjalnych informacji, oskarżony chciał dobrowolnie poddać się karze. Obrońca Marcina N., Radosław Flasza, nie zdradził jednak co podczas rozprawy mówił jego klient i czy przyznał się do winy.
- Jawność postępowania jest wyłączona, także nie mogę przekazywać żadnych informacji. Wyrok w sprawie nie zapadł - powiedział Flasza.
Termin kolejnej rozprawy nie jest znany. Marcin N. wrócił do aresztu, gdzie przebywa od lipca ubiegłego roku. Wtedy do internetu trafiły filmy, z których wynika, że dodawał spermę do soków czy kawy i częstował nimi dziewczyny ze Szczecina. Oskarżonemu - za doprowadzenie dziewięciu kobiet do innych czynności seksualnych - grozi do 12 lat więzienia.