Tylko w ostatnim tygodniu czerwca w schronisku zamieszkało 10 psów. Jak mówiła w programie "Radio Szczecin na Wieczór" Ewa Mrugowska, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie, choć sytuacja powtarza się co roku, to jest to oburzające.

- Co roku są też te same wymówki, czyli albo alergie w rodzinie, albo jakaś tragiczna choroba. Najczęściej jednak jako powód podawany jest wyjazd do pracy. Tłumaczą, że nie mają rodziny, znajomych, przyjaciół, sąsiadów i nie mają z kim zostawić psa. Mówią, że odbiorą go za trzy miesiące, ale jutro już muszą wyjechać - wymieniała Mrugowska.

Jak dodawał dr Andrzej Pępiak, lekarz weterynarii, w tej sytuacji pocieszające jest tylko to, że ci ludzie przyprowadzają psy do schroniska, a nie przywiązują do drzew w lesie czy porzucają przy drodze. - Wolontariusze Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami czy schroniska jeździli przecież po takie psy. Widać więc jakiś progres - mówił dr Pępiak. - My lekarze weterynarii też mamy problem, bo również do nas przychodzą właściciele psów z podobnymi wymówkami. Twierdzą, że wyjeżdżają do pracy za granicę i nie mogą mieć zwierząt.

Ewa Mrugowska przypominała, że szczecińskie schronisko nie przyjmuje zwierząt zrzeczonych, które mają właściciela. Do przytuliska trafić mogą tylko zwierzęta bezdomne. To znaczy, że jeżeli ktoś będzie chciał zostawić tam swojego psa, schronisko nie ma obowiązku go przyjąć. Mówi o tym także uchwała rady miasta.