Zamiast kilkugodzinnej operacji zabieg trwa zaledwie kilkanaście minut - w ten sposób są diagnozowani pacjenci z chorobami płuc w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie.
Lekarze otrzymali od producenta nową sondę mrożącą, dzięki której możliwe jest zbadanie układu oddechowego bez konieczności otwierania klatki piersiowej. W poniedziałek odbyły się jej pierwsze testy. Pierwszy takiemu zabiegowi został poddany pacjent, u którego tomografia wykazała zmiany w płucach.
Przy użyciu sondy wprowadzonej endoskopowo pobrano materiał z płuc do dalszego, szczegółowego badania.
Pracownia w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie takie urządzenie posiada już od 3 lat, jednak po raz pierwszy w Polsce przetestowano próbniki mrożące nowej generacji.
- Na aktywnej końcówce sondy dochodzi do gwałtownego spadku temperatury do minus 60 stopni. Dzięki temu pobieramy endoskopowo cały, zmrożony blok tkanki oskrzela i miąższu płucnego. Dzięki temu patolog może bardzo precyzyjnie ustalić rozpoznanie choroby śródmiąższowej albo nowotworu - tłumaczy dr Jarosław Pieróg, kierownik Pracowni Endoskopii Układu Oddechowego szpitala wojewódzkiego.
Piotr Radwan-Rohrenschef z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, który brał udział w testach dodaje, że nowa, cieńsza sonda daje większe możliwości.
- Pobierając cienką, nową sondą, która jest dopiero wprowadzana do użycia, mamy przez cały czas pod kontrolą wzroku obraz sytuacji, która się dzieje w pacjencie. To jest zaleta tych sond - ocenił Piotr Radwan-Rohrenschef.
Wcześniej, by zdiagnozować pacjenta, u którego podejrzewa się zmiany w miąższu płuc potrzebna była operacja na otwartej klatce piersiowej. Pacjent w szpitalu spędzał ponad tydzień i wiązało się to z dużym bólem.
Zabieg przy użyciu sondy trwa kilkanaście minut, a chory następnego dnia może wyjść ze szpitala.
Przy użyciu sondy wprowadzonej endoskopowo pobrano materiał z płuc do dalszego, szczegółowego badania.
Pracownia w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie takie urządzenie posiada już od 3 lat, jednak po raz pierwszy w Polsce przetestowano próbniki mrożące nowej generacji.
- Na aktywnej końcówce sondy dochodzi do gwałtownego spadku temperatury do minus 60 stopni. Dzięki temu pobieramy endoskopowo cały, zmrożony blok tkanki oskrzela i miąższu płucnego. Dzięki temu patolog może bardzo precyzyjnie ustalić rozpoznanie choroby śródmiąższowej albo nowotworu - tłumaczy dr Jarosław Pieróg, kierownik Pracowni Endoskopii Układu Oddechowego szpitala wojewódzkiego.
Piotr Radwan-Rohrenschef z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, który brał udział w testach dodaje, że nowa, cieńsza sonda daje większe możliwości.
- Pobierając cienką, nową sondą, która jest dopiero wprowadzana do użycia, mamy przez cały czas pod kontrolą wzroku obraz sytuacji, która się dzieje w pacjencie. To jest zaleta tych sond - ocenił Piotr Radwan-Rohrenschef.
Wcześniej, by zdiagnozować pacjenta, u którego podejrzewa się zmiany w miąższu płuc potrzebna była operacja na otwartej klatce piersiowej. Pacjent w szpitalu spędzał ponad tydzień i wiązało się to z dużym bólem.
Zabieg przy użyciu sondy trwa kilkanaście minut, a chory następnego dnia może wyjść ze szpitala.