"Szedłem z Ewą Tylman do domu, gdzieś ją zgubiłem", "Niech ona się znajdzie, bo nie wybaczę sobie tego do końca życia" - to fragmenty korespondencji SMS-owej oskarżonego ze znajomą z pracy, która także była na firmowej imprezie, po której Ewa Tylman zaginęła.

Pełnomocnik rodziny Ewy Tylman, mecenas Mariusz Paplaczyk, który odczytywał fragmenty korespondencji powiedział, że cel był jeden. - Nie mamy monitoringu z miejsca zdarzenia. Możemy tylko odtworzyć to zdarzenie, poprzez między innymi korespondencję, która miała miejsce między oskarżonym a uczestnikami imprezy. Istnieje też korespondencja między innymi uczestnikami tej imprezy pokazująca inną wersję wydarzeń, którą Adam Z. miał przedstawiać innym osobom - poinformował Paplaczyk.

Podczas odczytywania korespondencji cierpliwość stracił ojciec Ewy Tylman. Krzyknął do oskarżonego: "Ty łobuzie!". Jak wyjaśniał po rozprawie, trudno mu było nie zdenerwować się, kiedy w takiej sytuacji oskarżony się uśmiechał.

Obrońca Adama Z., mecenas Ireneusz Adamczak nie zmienia swojego stanowiska. Powtarza, że w sprawie nie ma dowodów na to, że jego klient zabił Ewę Tylman. Dodał, że linia obrony pozostaje bez zmian.

Kolejna rozprawa ma się odbyć 9 maja. Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 roku. W okolicach Warty w Poznaniu ślad po kobiecie zaginął. Przez wiele miesięcy szukano jej ciała w rzece. Znaleziono je ponad pół roku po zaginięciu 26-latki.