O zmianę przepisów regulujących w Polsce sprzedaż suplementów diety wnioskuje Najwyższa Izba Kontroli.
- Są dobre suplementy diety, które uzupełniają naszą dietę, ale także ujawniliśmy takie, które - przebadane przez Instytut Leków na nasze zlecenie - zawierały bakterie chorobotwórcze, bakterie kałowe, zawierały też pochodne amfetaminy. Często opis produktu na opakowaniu nie oddawał tego, co w rzeczywistości ta substancja zawierała. Mówiąc wprost substancje te mogły nie pomagać, ale szkodzić naszemu zdrowiu - wyjaśniał Krzysztof Kwiatkowski.
Według prawa suplementy diety traktowane są jak żywność, co stwarza pole do nadużyć - uważa profesor Radzisław Kordka z Uniwersytetu Łódzkiego.
- Dzisiaj wiemy, że większość tak zwanych suplementów diety sprzedawanych w aptekach i często reklamowanych w sposób powodujący drżenie rąk u lekarzy, to substancje, które nie poprawiają stanu zdrowia, natomiast budują rynek i drenują kieszeń chorych ludzi - analizuje prof. Kordka.
Obecnie producenci nie muszą przeprowadzać żadnych badań klinicznych oferowanych suplementów diety. NIK chce, by został wprowadzony obowiązek takich badań.