Główny Inspektorat Sanitarny potwierdził, że mięso drobiowe zawierające przekroczone dawki niedozwolonego środka owadobójczego - fipronilu - było w sierpniu sprzedawane na terenie Polski. Mimo, że w mięsie stwierdzono ponad trzykrotne większą od dopuszczalnej dawkę fipronilu, GIS stwierdził w komunikacie, że poziom ten "nie stanowi zagrożenia dla zdrowia konsumentów".
Importowane z Niemiec mięso sprzedawano w części sklepów, które zaopatrywały się w towar w hurtowniach: w Zambrowie (Podlasie), Sztumie i Malborku (Pomorze). To tam trafiło mięso z partii, w której stwierdzono obecność preparatu owadobójczego.
Sanepid wycofuje skażony drób, który pozostał jeszcze w sklepach - informuje Główny Inspektor Sanitarny Marek Posobkiewicz.
- Mięso ma krótki termin przydatności, dlatego szybko mogło być zbyte. Nabywcy tego mięsa, którzy na przykład je zamrozili, powinni zwrócić je do sklepów i poprosić o zwrot pieniędzy. Mogą też zutylizować je na własną rękę - dodaje.
Zaznacza, że mięso zawierające fipronil nie ma zmienionego zapachu, smaku czy barwy.
Drób, podobnie jak jaja skażone fipronilem trafiły do Polski z Niemiec. - Unijne przepisy zabraniają stosowania go wobec zwierząt hodowanych w celach konsumpcyjnych - przypomina Marek Posobkiewicz. - Ktoś używał środek z fipronilem prawdopodobnie przeciw roztoczom lub do dezynfekcji - wyjaśnia.
Na kolejnych pięć tygodni Sanepid zapowiedział kontrole krajowego drobiu oraz jaj pod kątem obecności tego owadobójczego preparatu. Służby weterynaryjne zarekwirowały w ubiegłym tygodniu niemieckie mięso w Gdańsku, Gdyni i Nowym Dworze Mazowieckim. Nie trafiło ono do obrotu detalicznego.
W sumie do Polski trafiło prawie 5 tysięcy sztuk drobiu zawierającego lub potencjalnie zawierającego fipronil.