Loty myśliwcami Mig-29 zostały wstrzymane. Maszyny pozostaną w bazach do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy, do której doszło w okolicach Pasłęka w województwie warmińsko-mazurskim.
- Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego jest już na miejscu katastrofy i rozpoczęła swoje prace. Miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone przez żandarmerię wojskową - poinformował na specjalnie zwołanej konferencji prasowej minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak i dodał, że państwo polskie objęło opieką rodzinę tragicznie zmarłego pilota.
Na czas prac komisji myśliwce Mig-29 nie będą wykonywały lotów. Jak mówił pułkownik Maciej Trelka, pilot wyszkolony do latania na tego typu samolotach, w tej chwili trudno mówić o przyczynach katastrofy. - Mig-29 jest samolotem, który pozostaje w służbie od 29 lat. Jest maszyną bardzo bezpieczną. Jest to pierwsze takie zdarzenie na tym typie statku powietrznego. Dlatego proszę państwa o niekomentowanie tej sprawy, dopóki komisja powołana do tego celu nie wyjaśni przyczyn wypadku - dodawał.
Pilot, który zginął w katastrofie, był doświadczonym żołnierzem. Miał ponad 800 wylatanych godzin, w tym ponad 500 na samolotach Mig-29, na których pełnił dyżury bojowe. Wielokrotnie brał też udział w krajowych i międzynarodowych ćwiczeniach.