Brak kontroli, rozrzutność i przestarzały system podatkowy. Eksperci z całej Europy analizują przyczyny upadku finansowego Grecji.
Żeby dorobić właściwie drugą pensję wystarczyło na przykład myć ręce w pracy - za to można było dostać na przykład ponad 400 euro miesięcznie. Punktualne pojawianie się w pracy też nie było oczywiste i zdaniem Greków zasługiwało na dodatkową nagrodę w postaci 600 euro.
Wyjątkowo wyczerpującym zajęciem musiało być także wysyłanie faksów - to urzędnicy wyceniali na blisko 900 euro, a kierowcy w sferze budżetowej za samo rozgrzanie silnika przed odjazdem dostawali 70 euro co miesiąc. Z ekspertyz wynika, że Grecy musieli się bardzo starać, aby dodatku nie dostać - za każdy rok nauki po szkole średniej mogli liczyć na dodatkowe pięć procent podstawy pensji, a na urlopie otrzymywali premię w wysokości połowy podstawowej wypłaty. Normą były również oszustwa. Po kontroli na jednej z wysp okazało się, że 100 niewidomych, którzy z racji niepełnosprawności dostawali specjalne świadczenia nagle odzyskało wzrok.