Miały ostrzegać przed czadem, ale są zepsute, zniszczone albo zostały sprzedane. Tylko jedna trzecia detektorów, które ZBiLK zamontował w mieszkaniach komunalnych w Szczecinie ogrzewanych piecem, nadal działa.
Tak oszacowali urzędnicy Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych.
- Pracownicy ZBiLK-u odwiedzili część mieszkań, w których montowali czujniki - mówi rzecznik zarządu Tomasz Owsik-Kozłowski. - Tylko 1/3 detektorów spełnia swoją funkcję, czyli po pierwsze nadal są, a po drugie mają aktywne baterie i sprawują się tak, jak powinny. Kolejna 1/3 to detektory zepsute albo bez baterii. Pozostałych w ogóle nie było albo były zdewastowane i wyrwane ze ściany.
- Wyjaśnienia były różne - dodaje rzecznik ZBiLK-u. - Mieszkańcy tłumaczyli, że zapomnieli, nie wiedzieli, że trzeba wymienić baterie. Co gorsza, znamy takie przypadki, że ktoś sprzedawał detektor na rynku po to, żeby zarobić kilka złotych.
Od 2010 roku pracownicy ZBiLK-u zamontowali około 450 czujników czadu. Kilkadziesiąt tysięcy złotych dał na to ubezpieczyciel, w ramach programu prewencyjnego. Ostatnio firma przestała dotować montaż detektorów.
- Pracownicy ZBiLK-u odwiedzili część mieszkań, w których montowali czujniki - mówi rzecznik zarządu Tomasz Owsik-Kozłowski. - Tylko 1/3 detektorów spełnia swoją funkcję, czyli po pierwsze nadal są, a po drugie mają aktywne baterie i sprawują się tak, jak powinny. Kolejna 1/3 to detektory zepsute albo bez baterii. Pozostałych w ogóle nie było albo były zdewastowane i wyrwane ze ściany.
- Wyjaśnienia były różne - dodaje rzecznik ZBiLK-u. - Mieszkańcy tłumaczyli, że zapomnieli, nie wiedzieli, że trzeba wymienić baterie. Co gorsza, znamy takie przypadki, że ktoś sprzedawał detektor na rynku po to, żeby zarobić kilka złotych.
Od 2010 roku pracownicy ZBiLK-u zamontowali około 450 czujników czadu. Kilkadziesiąt tysięcy złotych dał na to ubezpieczyciel, w ramach programu prewencyjnego. Ostatnio firma przestała dotować montaż detektorów.