Mimo, że w Polsce, zgodnie z unijnymi dyrektywami, oficjalnie obowiązuje zerowa stawka VAT na usługi portowe, fiskus tłumacząc się nową interpretacją przepisów, domaga się od spółek portowych zapłacenia 23 procent podatku. I to za trzy lata wstecz, z odsetkami od 2008 roku.

- Już się podpisałam, bo to nie jest korzystne, jeszcze 3 lata wstecz, ja też się podpiszę, bo stracę miejsce pracy, 130 tysięcy za te 3 lata to pójdziemy z torbami - mówią pracownicy portu.

- Wszyscy prawnicy, również w ministerstwie infrastruktury i gospodarki zakulisowo mówią wyraźnie, że jeżeli przedsiębiorcy pójdą do Trybunału Europejskiego, jeżeli oczywiście przegrają wszystkie sprawy w Polsce, to mamy 100-procentową wygraną. Według ustawodawstwa europejskiego firmy wygrają, czyli będziemy mieli powtórkę sytuacji z Panem Kluską i Optimusem - mówi Rafał Zahorski, Rada Interesantów Portu w Szczecinie.

- Dyrektywa odnośnie usług portowych mówi wyraźnie - stawka O procent, czyli albo jesteśmy w Unii Europejskiej albo w układzie z Białorusią czy Rosją, nie wiem. Mamy blisko porty w Rostocku, Hamburgu. To proste i czytelne. Jeśli my zapłacimy VAT, nasze spółki eksploatacyjne upadną - uważa Ryszard Hatylak, przewodniczący NSZZ Solidarność przy Zarządzie Portów.

- Mamy faktury z Antwerpii, całej Belgii, Holandii, z Francji, Włoch, Niemiec. Wysyłamy te faktury do Ministerstwa Finansów, a oni mówią, że to nie dotyczy tej sprawy - dodał Zahorski.