Od dyskusji o sytuacji w Syrii rozpoczęli unijni ministrowie spraw zagranicznych poniedziałkowe spotkanie w Luksemburgu. Szefowie dyplomacji 28 krajów mają rozmawiać o ostatnich nalotach Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji na syryjskie instalacje związane z produkcją broni chemicznej. Dyskusja ma dotyczyć także możliwego wznowienia rozmów pokojowych, które doprowadziłyby do zakończenia wojny domowej w Syrii.
Ministrowie z Wielkiej Brytanii i Francji mają poinformować o rezultatach sobotnich nalotów. Szef brytyjskiej dyplomacji Boris Johnson mówił przed spotkaniem, że decyzja o przeprowadzeniu akcji była słuszna. - To nie jest próba zmiany reżimu czy pozbycia się Baszszara al-Asada. Powiedzieliśmy, że mamy dość wykorzystywania broni chemicznej - wyjaśniał.
Ministrowie mają także rozpocząć przygotowania do przyszłotygodniowej, międzynarodowej konferencji w Brukseli poświęconej Syrii. Rozmowy mają dotyczyć pomocy humanitarnej i możliwego wznowienia rozmów pokojowych.
- Zawsze była niechęć po stronie syryjskiego reżimu do negocjacji pokojowych w Genewie. Dlatego wzywamy Rosję i Iran, by wpłynęły na władze w Damaszku, aby te wzięły udział w rozmowach - mówiła szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini.
Podczas obiadu unijni ministrowie mają rozmawiać o relacjach z Rosją po ataku chemicznym w Wielkiej Brytanii. Władze w Londynie o zamach oskarżają Moskwę. Unia na razie nie pójdzie śladem Stanów Zjednoczonych i nie zaostrzy sankcji wobec Rosji.
Ministrowie mają także rozpocząć przygotowania do przyszłotygodniowej, międzynarodowej konferencji w Brukseli poświęconej Syrii. Rozmowy mają dotyczyć pomocy humanitarnej i możliwego wznowienia rozmów pokojowych.
- Zawsze była niechęć po stronie syryjskiego reżimu do negocjacji pokojowych w Genewie. Dlatego wzywamy Rosję i Iran, by wpłynęły na władze w Damaszku, aby te wzięły udział w rozmowach - mówiła szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini.
Podczas obiadu unijni ministrowie mają rozmawiać o relacjach z Rosją po ataku chemicznym w Wielkiej Brytanii. Władze w Londynie o zamach oskarżają Moskwę. Unia na razie nie pójdzie śladem Stanów Zjednoczonych i nie zaostrzy sankcji wobec Rosji.