Od 2009 do 2012 roku o tysiąc wzrosła liczba pań, które urodziły w ten sposób w Zachodniopomorskiem. Ryzyko powikłań po porodzie przez cesarskie cięcie jest większe niż przy naturalnym porodzie - twierdzą lekarze. Mimo to kobiety decydują się na taki krok.
W każdym kraju liczba cesarskich cięć nie powinna przekraczać 15 procent - tak zaleca Światowa Organizacja Zdrowia. W Polsce liczba ta wynosi prawie 40 procent.
Dlaczego panie decydują się na taki poród? Gównie ze strachu przed bólem.
- Dla kobiety to łatwiejsze i mniej bolesne; łatwiej też zaplanować datę porodu - mówi jedna z kobiet.
„Cesarka" na życzenie jest niedopuszczalna. Zabrania tego polskie prawo. Jednak niektóre pacjentki wiedzą, jak ominąć przepisy. Wojciech Boruciński, ginekolog ze szpitala w szczecińskich Zdrojach mówi, że kiedyś było to sporadyczne.
- Mam wrażenie, że kiedyś to było rzadkością. Pacjentka przychodziła wtedy z zaświadczeniem od ortopedy czy okulisty, że specjalista życzy sobie, by ciąża była ukończona przez cesarskie cięcie - mówi Boruciński.
W 2013 roku w szpitalu w szczecińskich Zdrojach było ponad dwa tysiące porodów - prawie połowa z nich to "cesarki". Podobnie sytuacja wygląda w szpitalu w Policach.
Dlaczego panie decydują się na taki poród? Gównie ze strachu przed bólem.
- Dla kobiety to łatwiejsze i mniej bolesne; łatwiej też zaplanować datę porodu - mówi jedna z kobiet.
„Cesarka" na życzenie jest niedopuszczalna. Zabrania tego polskie prawo. Jednak niektóre pacjentki wiedzą, jak ominąć przepisy. Wojciech Boruciński, ginekolog ze szpitala w szczecińskich Zdrojach mówi, że kiedyś było to sporadyczne.
- Mam wrażenie, że kiedyś to było rzadkością. Pacjentka przychodziła wtedy z zaświadczeniem od ortopedy czy okulisty, że specjalista życzy sobie, by ciąża była ukończona przez cesarskie cięcie - mówi Boruciński.
W 2013 roku w szpitalu w szczecińskich Zdrojach było ponad dwa tysiące porodów - prawie połowa z nich to "cesarki". Podobnie sytuacja wygląda w szpitalu w Policach.