Brakuje przepisów pozwalających zatrudniać ludzi, którzy pomagają niepełnosprawnym wstać z łózka i wyjść z domu.
Asystenci osoby niepełnosprawnej - bo o nich mowa - pracują ciężko, a zarabiają najniższą krajową. Płaci za nich miasto lub fundacje w których zrzeszają się niepełnosprawni. Efekty widać, bo w szczecińskiej Fundacji Pomocy Chorym na Zanik Mięśni ubywa asystentów. Z dotychczasowych trzech, w przyszłym miesiącu zostanie tylko dwóch.
Chodzi o pieniądze, bo za osiem godzin pracy asystent dostaje 1400 zł na rękę, czyli najniższe dopuszczalne w Polsce wynagrodzenie - mówi Sebastian Gościnny.
- Nie są to duże pieniądze. Każdy myśli, że przyjdzie, zaparzy herbatę, posiedzi i pogada, a to jest fizyczna praca. Pierwsze co to pomagamy wstać z łóżka - tłumaczy Gościnny.
Sebastian za tydzień wyjedzie za granicę, gdzie zarobi pięciokrotnie więcej. Na jego miejsce nie ma chętnych - mówi Jarosław Malesza ze szczecińskiej Fundacji Pomocy Chorym na Zanik Mięśni.
- Brak asystenta spowoduje to, że osoba będzie czekała do godziny 12 na pomoc, żeby ktoś przyszedł i pomógł wstać z łóżka - tłumaczy Malesza.
Nie pomaga to, że wciąż nie ma przepisów, które określiłyby źródło finansowania asystentów - mówi Beata Andruszkiewicz z Urzędu Miasta.
- Nie mamy przepisów prawnych umożliwiających finansowanie asystenta osobistego - wyjaśnia Andruszkiewicz.
Miasto finansuje siedmiu asystentów dla 250 podopiecznych lokalnych organizacji pozarządowych.
Możliwość korzystania ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych na asystenta zakłada projekt nowelizacji rozporządzenia resortu pracy i polityki społecznej. Na razie jednak jest to tylko projekt.
Chodzi o pieniądze, bo za osiem godzin pracy asystent dostaje 1400 zł na rękę, czyli najniższe dopuszczalne w Polsce wynagrodzenie - mówi Sebastian Gościnny.
- Nie są to duże pieniądze. Każdy myśli, że przyjdzie, zaparzy herbatę, posiedzi i pogada, a to jest fizyczna praca. Pierwsze co to pomagamy wstać z łóżka - tłumaczy Gościnny.
Sebastian za tydzień wyjedzie za granicę, gdzie zarobi pięciokrotnie więcej. Na jego miejsce nie ma chętnych - mówi Jarosław Malesza ze szczecińskiej Fundacji Pomocy Chorym na Zanik Mięśni.
- Brak asystenta spowoduje to, że osoba będzie czekała do godziny 12 na pomoc, żeby ktoś przyszedł i pomógł wstać z łóżka - tłumaczy Malesza.
Nie pomaga to, że wciąż nie ma przepisów, które określiłyby źródło finansowania asystentów - mówi Beata Andruszkiewicz z Urzędu Miasta.
- Nie mamy przepisów prawnych umożliwiających finansowanie asystenta osobistego - wyjaśnia Andruszkiewicz.
Miasto finansuje siedmiu asystentów dla 250 podopiecznych lokalnych organizacji pozarządowych.
Możliwość korzystania ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych na asystenta zakłada projekt nowelizacji rozporządzenia resortu pracy i polityki społecznej. Na razie jednak jest to tylko projekt.