Nie żyje 6-latka ugodzona nożem. O zbrodnię podejrzewany jest 20-letni brat dziewczynki. Do tragedii doszło w niedzielę wieczorem we wsi Korytowo niedaleko Choszczna.
6-latka zmarła w drodze do szpitala. Policjanci zatrzymali jej brata.
- Mężczyzna w chwili zatrzymania był trzeźwy - poinformował komisarz Jakub Zaręba z Komendy Powiatowej Policji w Choszcznie. - Na miejscu pracowali policjanci pod nadzorem prokuratury, przesłuchiwani byli świadkowie oraz wykonywane były oględziny miejsca zdarzenia.
Mężczyzna wieczorem zasztyletował 6-latkę, a potem poszedł na nocną zmianę do piekarni. Chwilę później został aresztowany przez policjantów.
- Pracował u nas od kilku lat - mówi Mariusz Kamiński, właściciel lokalnej piekarni, w której pracował 20-latek. - Przyjechał w zabłoconym ubraniu. Przyszedł i poszedł pracować, jakby się nic nie stało. Dopiero zaczął i przyszła policja i zabrała go w kajdankach. Nikt nie wierzy w to, co się stało.
Sąsiedzi rodziny są w szoku. W rozmowie z Radiem Szczecin mówili, że to był zwykły, grzeczny chłopak. - Nie wiem co mogło się stać. To był normalny człowiek, zawsze mówił "dzień dobry", pracował w piekarni, był grzeczny - komentowali mieszkańcy Korytowa.
Prokuratura przesłuchała już świadków. Na razie jednak nie zdradza, jakie były motywy ataku mężczyzny. Podejrzewany 20-latek trafił już do aresztu. Ma usłyszeć zarzut zabójstwa, za co grozi nawet dożywocie.
- Mężczyzna w chwili zatrzymania był trzeźwy - poinformował komisarz Jakub Zaręba z Komendy Powiatowej Policji w Choszcznie. - Na miejscu pracowali policjanci pod nadzorem prokuratury, przesłuchiwani byli świadkowie oraz wykonywane były oględziny miejsca zdarzenia.
Mężczyzna wieczorem zasztyletował 6-latkę, a potem poszedł na nocną zmianę do piekarni. Chwilę później został aresztowany przez policjantów.
- Pracował u nas od kilku lat - mówi Mariusz Kamiński, właściciel lokalnej piekarni, w której pracował 20-latek. - Przyjechał w zabłoconym ubraniu. Przyszedł i poszedł pracować, jakby się nic nie stało. Dopiero zaczął i przyszła policja i zabrała go w kajdankach. Nikt nie wierzy w to, co się stało.
Sąsiedzi rodziny są w szoku. W rozmowie z Radiem Szczecin mówili, że to był zwykły, grzeczny chłopak. - Nie wiem co mogło się stać. To był normalny człowiek, zawsze mówił "dzień dobry", pracował w piekarni, był grzeczny - komentowali mieszkańcy Korytowa.
Prokuratura przesłuchała już świadków. Na razie jednak nie zdradza, jakie były motywy ataku mężczyzny. Podejrzewany 20-latek trafił już do aresztu. Ma usłyszeć zarzut zabójstwa, za co grozi nawet dożywocie.
- Funkcjonariusze zatrzymali 20-letniego mężczyznę, który jest bratem zmarłej dziewczynki. Mężczyzna w chwili zatrzymania był trzeźwy - mówi komisarz Jakub Zaręba z Komendy Powiatowej Policji w Choszcznie.
Sąsiedzi rodziny są w szoku. W rozmowie z Radiem Szczecin mówili, że to był zwykły, grzeczny chłopak.