Przedstawiony przez rząd projekt o sprzedaży bezpośredniej dla rolników nie załatwia sprawy kompleksowo - ocenił w "Rozmowach pod krawatem" wicemarszałek województwa i polityk PSL-u Jarosław Rzepa.
Domowe dżemy, wędliny czy przykładowo gołąbki i naleśniki - kupione prosto od wytwórcy bez zbędnych formalności - taki jest plan ministerstwa. Ale na razie, zdaniem Jarosława Rzepy, jest więcej wątpliwości niż ułatwień.
- Ten projekt nie załatwia tematu całościowo. Dochodzi stopień przetworzenia, miejsce tego handlu. Weźmy przykładowo miód. W projekcie jest zapis, że wytwórca jest zwolniony z opodatkowania do 20 tys. złotych, a potem wchodzą przepisy podatkowe. W przypadku miodu, 20 tys. zł przy dobrej produkcji mającej około 100 kg z ula, to raptem cztery ule. To żadna produkcja. Jeśli kogoś zmusi się do opodatkowania, to on wcześniej zrezygnuje - uważa Rzepa.
Zwolniony z podatku byłby rolniczy handel o wartości do 20 tysięcy złotych rocznie. Jarosław Rzepa przyznał, że PSL rozmawia w sprawie przepisów o ustawie bezpośredniej z ministerstwem rolnictwa - i że niemal na pewno w tym roku nie wejdą one w życie.
Posłuchaj "Rozmów pod krawatem".
- Ten projekt nie załatwia tematu całościowo. Dochodzi stopień przetworzenia, miejsce tego handlu. Weźmy przykładowo miód. W projekcie jest zapis, że wytwórca jest zwolniony z opodatkowania do 20 tys. złotych, a potem wchodzą przepisy podatkowe. W przypadku miodu, 20 tys. zł przy dobrej produkcji mającej około 100 kg z ula, to raptem cztery ule. To żadna produkcja. Jeśli kogoś zmusi się do opodatkowania, to on wcześniej zrezygnuje - uważa Rzepa.
Zwolniony z podatku byłby rolniczy handel o wartości do 20 tysięcy złotych rocznie. Jarosław Rzepa przyznał, że PSL rozmawia w sprawie przepisów o ustawie bezpośredniej z ministerstwem rolnictwa - i że niemal na pewno w tym roku nie wejdą one w życie.
Posłuchaj "Rozmów pod krawatem".