Temat poruszaliśmy w ubiegłym tygodniu. Wcześniej jednak pracownicy nie chcieli zabrać głosu, w obawie przed zwolnieniami. W ich imieniu problem ujawnił konsul honorowy Ukrainy w Szczecinie. Na tym jednak jego działania się kończą.

Ukraińcy pracujący w zakładach mówią, że są u kresu sił. Twierdzą, że są zmuszani do pracy po 350 godzin miesięcznie, a zarabiają po tysiąc złotych. - Pracowałam po 18 godzin, ale są takie dziewczyny, które pracowały po 20. Nie mamy wolnego - mówi jedna z pracowniczek.

Henryk Kołodziej, konsul honorowy Ukrainy w Szczecinie, który na naszej antenie ujawnił problem mówi, że przychodzi do niego coraz więcej Ukraińców ze skargami. - Ostatnio zgłosiło się ich kilkunastu, a w tej chwili już kilkudziesięciu - wylicza.

Jak jednak dodaje, nie planuje powiadamiać organów ścigania. - Zakład ma czas na to, żeby szybciuteńko wyprowadzić na prostą dotychczasowe nieprawidłowości. Nie chciałbym być głównym oskarżającym. Po prostu zwracam na to uwagę - wyjaśnia Henryk Kołodziej.

Trzy kontrole Inspekcji Pracy nie wykazały nieprawidłowości. - To może jednak wynikać z luki prawnej - ocenia Borys Badowski, inspektor pracy w Okręgowej Inspekcji Pracy w Szczecinie. - Do umów prawa cywilnego Inspekcja Pracy niewiele może zdziałać. Z tego względu, że rozpatrywanie wszelkich sporów na tle umów cywilno-prawnych jest zastrzeżone dla sądu cywilnego.

Rzecznik prasowy zakładów Animex Andrzej Pawelczak poinformował, że zarzuty pracowników są nieprawdziwe. Obecnie w zakładach mięsnych pracuje około 300 Ukraińców.