Było bezpieczniej niż rok temu i było mniej wypadków - tak wynika z danych policji, która podsumowała tegoroczną akcję "Znicz". Od poprzedniego piątku do czwartku funkcjonariusze prowadzili wzmożone kontrole samochodów na głównych trasach w kraju.
Nadkomisarz Radosław Kobryś z Komendy Głównej Policji powiedział IAR, że w tym roku było o 30 wypadków mniej niż w tym samym czasie rok temu, zginęło sześć osób mniej, a rannych zostało o 52 osoby mniej.
- Porównując te wszystkie dane i liczby, to napawa to optymizmem, ponieważ wskaźniki są niższe niż rok temu. Mimo tego że mamy coraz więcej samochodów, to jest mniej wypadków, ofiar śmiertelnych, rannych i mniej osób kierujących pod wpływem alkoholu. Powodów do oklasków jednak nie ma - komentuje Kobryś.
Najczęstsze powody wypadków to wciąż: nieustąpienie pierwszeństwa, brawura i nadmierna prędkość. - Jesienią zmienia się widoczność na drogach, jest mniejsza niż latem, szybciej zapada zmrok, do tego dochodzą opady deszczu. Jest więc duża liczba wypadków z udziałem pieszych. Chodzi o potrącenia, również na przejściach dla pieszych. Ale były też zdarzenia, kiedy to sami piesi spowodowali te zdarzenia - mówi Kobryś.
Szczególnie tragiczny był 2 listopada, kiedy zginęło 11 osób. Tego dnia wydarzyły się dwa wypadki, w których zginęły po trzy osoby. Do jednego z nich doszło między Łomżą a Zambrowem. Samochód osobowy wjechał pod drezynę na niestrzeżonym przejeździe kolejowym.
- To są drastyczne zdarzenia. Ubolewamy nad każdym z tych przypadków - mówi nadkomisarz. - W poniedziałek w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego doszło do wypadku, w który brały udział tylko dwa pojazdy, a rannych zostało aż 16 osób. Kierujący samochodem nie ustąpił pierwszeństwa, być może zamyślił się lub zagapił, i zderzył się z busem, w którym jechało aż tyle osób.
Policjanci zakończyli akcję "Znicz", ale ostrzegają kierowców, że jeszcze przez cały weekend na niektórych trasach można spodziewać się większej liczby kontroli drogowych.