Dziś przyszli na sesję Rady Miasta dopilnować, by pieniądze na odbudowę pomnika powróciły do budżetu miasta. Jednak w harmonogramie obrad punktu dotyczącego Sediny nie ma.

Zdaniem młodzieżówki PO, to radni i prezydent ponoszą odpowiedzialność za utratę unijnych dotacji. Chodzi o ponad 2,5 mln zł, które Szczecin stracił rezygnując z rekonstrukcji Sediny. O to, by pomnik jednak powstał, prosili prezydenta radni PO.

- Aby taki punkt wprowadzić do harmonogramu obrad potrzebny jest formalny wniosek - wyjaśnia Piotr Krzystek. - Jeżeli taki wniosek zbilansowany wpłynie, to ja mogę go rozpatrzyć, mogę skierować pod obrady komisji stałej Rady Miasta. Jeżeli to zostanie zaopiniowane pozytywnie i przegłosowane, to projekt może być realizowany; jeżeli nie, nie ma takiej możliwości.

Radni wniosku nie złożyli. Dlaczego? Tłumaczy radny PO, Marcin Paluch. - Prezydent uwielbia szukać kruczków, dzięki którym może łatwo wykręcić się ze swojej odpowiedzialności za tą sprawą. Punkt zmiany budżetowej może wprowadzić prezydent. Jeżeli taki punkt się znajdzie, to my zgłosimy poprawkę budżetową, która będzie spełniała wymogi formalne i znajdziemy źródło finansowania zgodne z procedurami - powiedział Paluch.

Obecny na sesji senator PiS Krzysztof Zaremba jest przeciwny odbudowie Sediny, ponieważ - jak tłumaczył - są inne potrzeby: trudna sytuacja Szczecina, brak miejsc pracy, spadek dochodów miasta czy likwidacja czołowych przedsiębiorstw gospodarki morskiej.

Dodał również, że w Szczecinie powinien powstać pomnik Piłsudskiego, a nie symbol bismarckowskiej polityki. - Szczecin nie jest nic winien Niemcom. Powinniśmy wspierać polskość Szczecina - argumentował Zaremba. Jego zdaniem, zwolennicy Sediny nie stanowią większości mieszkańców, to około 100 osób, które próbują sterroryzować większość.

Jak poinformował przewodniczący klubu PO Tomasz Grodzki, radni przygotowali poprawkę budżetową zabezpieczającą 450 tys. zł na odbudowę pomnika. Wniosek złożą do biura rady przed kolejną sesją.