Epizod 1: Ścigani jest częścią dłuższej historii. I zaczyna się dobrze, od przybycia do płonącej wioski. Ale nie spoilerując: mamy trzy nowe wątki na liście zadań i m.in. jedną z odnóg nowego perskiego zakonu do rozbicia. Te zamaskowane oprychy tworzą gałąź nowych ale właściwie dobrze nam znanych antagonistów bo to z tych gagatków wyrosną w przyszłości nasi znajomi - Templariusze.
Jest i nowa umiejętność dla Kasandry vel Aleksiosa, dzięki której łatwiej jest pozostać w ukryciu. Oraz całkiem długa historia do obejrzenia. W pewnym sensie robi się więc bardziej "asasyńsko": ukryte ostrze, większy nacisk na skrytobójstwo, proto-Templariusze i jeden z pierwszych asasynów - Dariusz. Kasandra (lub ewentualnie Aleksios) nadal jest jednak sobą i mimo zaangażowania się w macedońskie sprawy oraz ciekawego spotkania z dostarczającym jej moralnych dylematów i fizycznie wymagającym bossem, po staremu korzysta ze swojej włóczni i spartańskim kopniakiem toruje sobie każdą drogę, którą zechce. Nie zamienia się nagle w chowającego się w stogach siana, zakapturzonego, "Nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone", członka bractwa niemalże anonimowych skrytobójców. I chwała jej za to.
Po premierze podstawy Assassin's Creed: Odyssey pojawiło się trochę wątpliwości na temat tego ile jeszcze jest
"asasynów w asasynach". Podobnie jak Bayek w Origins, Kasandra (poważnie, jeśli gracie Aleksiosem to robicie to źle) nie stara się nikomu tu przypodobać ale ci niezadowoleni z kierunku obranego przez Ubisoft powinni przy "Ściganych" poczuć się bardziej usatysfakcjonowani. "Ścigani" nie są długim dodatkiem, zwłaszcza dla tych, którzy już odwiedzili Macedonię. Nie wnoszą nic nowego do rozgrywki, mechaniki, graiki. Nie są też odkrywczym czy zachwycającym dodatkiem jak "Klątwa Faraonów" w poprzedniej części. Ale są bardzo dobrym pierwszym rozdziałem obiecującej historii. Czekam na kolejne.