Policja z niemal stuprocentową pewnością potwierdza, że zwłoki znalezione w Warcie pod Poznaniem to ciało 26-letniej Ewy Tylman, która zagineła pod koniec ubiegłego roku.
W poniedziałek około godziny 19.30 policjanci otrzymali telefoniczne zgłoszenie od mężczyzny, który przechodząc brzegiem Warty zauważył w wodzie ludzkie zwłoki. - Na podstawie elementów ubioru, butów a także przedmiotów możemy powiedzieć z niemal stuprocentową pewnością, że mogą to być to zwłoki poszukiwanej Ewy Tylman - dodaje Borowiak.
Przeprowadzono już też sekcję zwłok. Ta jednak nie dała ostatecznej odpowiedzi, ale istnieją poważne przesłanki, że wyłowione zwłoki to poszukiwana od ośmiu miesięcy kobieta.
Świadczyć ma o tym ubranie i rzeczy osobiste, jakie znaleziono przy ciele - to według niepotwierdzonych informacji m.in. karta kredytowa, klucze i torebka poszukiwanej dziewczyny.
Ciało wypłynęło około 20 km od miejsca, w którym ostatni raz widziano Ewę Tylman żywą. Zdaniem śledczych możliwe, że ciało było o coś zahaczone na dnie rzeki, a przepływające w tamtym miejscu wielkie barki wzburzyły wodę i przyczyniły się do wypłynięcia na powierzchnię.
Teraz śledczy przeprowadzą dodatkowe badania, m.in. radiologiczne i toksykologiczne, tak aby ustalić tożsamość ofiary i prawdopodobną przyczynę zgonu.
Poszukiwania młodej kobiety trwały w Poznaniu od siedmiu miesięcy. 26-latka zaginęła 23 listopada po zabawie ze znajomymi w centrum miasta.
Według prokuratury Tylman nie żyje, a za jej śmierć odpowiada jej znajomy, Adam Z. Tłumacząc się dobrem postępowania, śledczy nie ujawnili dotąd szczegółów swoich ustaleń.