Poszukiwana od ponad tygodnia kobieta nie żyje, a przyczynić się do śmierci 26-latki mógł jej kolega z pracy - takie informacje w sprawie poznanianki Ewy Tylman przekazuje policja.
Ewa Tylman zaginęła 23 listopada nad ranem, po tym, gdy wracała wraz z kolegą z imprezy integracyjnej.
Policja i prokuratura w nocy odtworzyła przebieg wydarzeń - kobieta po 3 w nocy wyszła z klubu z mężczyzną. Kamery monitoringu ostatni raz zarejestrowały kobietę o godz. 3.24 w pobliżu ul. Mostowej w Poznaniu.
- Eksperyment procesowy dał nam dużo nowych informacji. Pani Ewa Tylman i jej kolega nie przebywali na moście Rocha. Do incydentu doszło w pobliżu tego miejsca. Do śmierci pani Ewy Tylman mógł przyczynić się mężczyzna, który jej towarzyszył. Mężczyzna, który jako ostatni miał kontakt z panią Ewą - wyjaśniał Andrzej Borowiak z poznańskiej policji.
Mężczyzna podczas dotychczasowych zeznań mówił, że nic nie pamięta. Został zatrzymany, a ciało kobiety jest najprawdopodobniej w Warcie. Poszukiwania wciąż trwają.
TVN24/x-news
Policja i prokuratura w nocy odtworzyła przebieg wydarzeń - kobieta po 3 w nocy wyszła z klubu z mężczyzną. Kamery monitoringu ostatni raz zarejestrowały kobietę o godz. 3.24 w pobliżu ul. Mostowej w Poznaniu.
- Eksperyment procesowy dał nam dużo nowych informacji. Pani Ewa Tylman i jej kolega nie przebywali na moście Rocha. Do incydentu doszło w pobliżu tego miejsca. Do śmierci pani Ewy Tylman mógł przyczynić się mężczyzna, który jej towarzyszył. Mężczyzna, który jako ostatni miał kontakt z panią Ewą - wyjaśniał Andrzej Borowiak z poznańskiej policji.
Mężczyzna podczas dotychczasowych zeznań mówił, że nic nie pamięta. Został zatrzymany, a ciało kobiety jest najprawdopodobniej w Warcie. Poszukiwania wciąż trwają.
TVN24/x-news