Biegli mają dane z samochodów BOR ochraniających limuzynę premier Beaty Szydło w momencie wypadku w Oświęcimiu.
Śledczy odpierają w ten sposób zarzuty posłów PO jakoby nie zabezpieczyli tych danych.
Dane z tych urządzeń zostały sczytane przez biegłych, podobnie jak dane z rozbitej limuzyny premier Szydło. Nieoficjalne informacje z prokuratury określają, że mają dla śledztwa dużo mniejsze znaczenie, ponieważ urządzenia - choć na bieżąco śledzą parametry jazdy, to zapisują je w pamięci tylko, gdy dochodzi do wypadku. A w kolizji te dwa pojazdy nie brały udziału. Za to w ten sposób parametry zapisał rejestrator z limuzyny premier Szydło. Ale jakie dokładnie są to dane, tego śledczy jeszcze nie wiedzą. Bo opinie na ich podstawie opracowują biegli, którzy jeszcze nie skończyli pracy. Prokuratura może zbadać prędkość z jaką poruszała się rządowa kolumna nie tylko na podstawie rejestratorów z samochodów, ale też dzięki zapisom z monitoringu z kamer rejestrujących obraz niedaleko miejsca wypadku.
Krakowska prokuratura w wydanym popołudniu komunikacie odcięła się od medialnych doniesień na temat prędkości z jaką w chwili wypadku miała poruszać się rządowa kolumna. Dziennik „Rzeczpospolita” napisał, że prędkość wynosiła nawet 90 kilometrów na godzinę. Wcześniej służby, prokuratura i MSWiA informowały, że było to około 50 km/h.
„Prokuratura Okręgowa w Krakowie uprzejmie informuje, iż nie będzie komentowała doniesień medialnych dotyczących czynności dowodowych oraz czynionych na ich podstawie ustaleń faktycznych” - czytamy w oświadczeniu.
Dane z tych urządzeń zostały sczytane przez biegłych, podobnie jak dane z rozbitej limuzyny premier Szydło. Nieoficjalne informacje z prokuratury określają, że mają dla śledztwa dużo mniejsze znaczenie, ponieważ urządzenia - choć na bieżąco śledzą parametry jazdy, to zapisują je w pamięci tylko, gdy dochodzi do wypadku. A w kolizji te dwa pojazdy nie brały udziału. Za to w ten sposób parametry zapisał rejestrator z limuzyny premier Szydło. Ale jakie dokładnie są to dane, tego śledczy jeszcze nie wiedzą. Bo opinie na ich podstawie opracowują biegli, którzy jeszcze nie skończyli pracy. Prokuratura może zbadać prędkość z jaką poruszała się rządowa kolumna nie tylko na podstawie rejestratorów z samochodów, ale też dzięki zapisom z monitoringu z kamer rejestrujących obraz niedaleko miejsca wypadku.
Krakowska prokuratura w wydanym popołudniu komunikacie odcięła się od medialnych doniesień na temat prędkości z jaką w chwili wypadku miała poruszać się rządowa kolumna. Dziennik „Rzeczpospolita” napisał, że prędkość wynosiła nawet 90 kilometrów na godzinę. Wcześniej służby, prokuratura i MSWiA informowały, że było to około 50 km/h.
„Prokuratura Okręgowa w Krakowie uprzejmie informuje, iż nie będzie komentowała doniesień medialnych dotyczących czynności dowodowych oraz czynionych na ich podstawie ustaleń faktycznych” - czytamy w oświadczeniu.