Jak mówił dziennikarz tygodnika "Do Rzeczy" Marcin Makowski, dla mediów to nie jest problem, że podadzą coś, co nie jest prawdziwe.

- Następnego dnia to sprostują, a jeszcze następnego nikt o tym nie będzie. Kiedy jedno medium to zacytuje, drugie poda, to każdy - żeby być w tym cyklu newsowym - musi to powtórzyć. Przez to brakuje też czasu, żeby dokonywać rzetelnej analizy - oceniał Makowski.

Jak dodawał bloger i specjalista w dziedzinie social media Marcin Puś, w dobie internetu każdy z nas może być dziennikarzem. - W tej chwili jest tak, że media musiały ustąpić nieco tej przestrzeni na rzecz ludzi korzystających z internetu. I teraz każdy jest po trosze reporterem, dziennikarzem, redaktorem i tworzy własne treści - komentował Puś.

Eksperci tłumaczyli, że jedyną możliwością, by nie dać się oszukać fałszywym informacjom w sieci, jest sprawdzenie rzetelności ich źródła.