Zakupy w dużych sieciach handlowych mogą we wtorek potrwać naprawdę długo, pracownicy zapowiedzieli protest. Ma polegać na dokładnym, bardzo skrupulatnym wypełnianiu obowiązków w zgodzie ze wszystkimi przepisami bezpieczeństwa i higieny pracy.
Dorota Lewosińska pracująca w Tesco tłumaczy, że przez 14 lat pracy ani razu nie otrzymała podwyżki, a jej wynagrodzenie wynosi 1700 zł netto. Zaapelowała do klientów, by byli wyrozumiali. - Jeśli bowiem nie wszystko zawsze jest tak jak być powinno, to dlatego, że brakuje rąk do pracy - zauważyła.
Dodała, że jest za mało etatów w stosunku do obowiązków.
Według Alfreda Bujary we wtorkowym proteście ma wziąć udział kilkanaście tysięcy pracowników zatrudnionych między innymi w sieci Auchan, Tesco, Decathlon, Dino, Arel, centrum dystrybucyjnym sieci Amazon we Wrocławiu, centrum H&M w Gądkach pod Poznaniem oraz sieci hurtowni Makro Cash and Carry.