Jedna z ostatnich rozpraw Pawła R., tzw. bombiarza z Wrocławia, rozpoczęła się we wtorek we wrocławskim sądzie. Od momentu, kiedy 23-latek zażądał okupu w postaci złota w sztabkach, a następnie podłożył domowej roboty ładunek wybuchowy w autobusie, mija prawie rok.
19 maja ubiegłego roku oskarżony podłożył ładunek wybuchowy domowej roboty w autobusie komunikacji miejskiej we Wrocławiu. Metalowy garnek z umieszczoną w środku substancją wybuchową i śrubami eksplodował na przystanku, gdzie zdążył go wynieść kierowca pojazdu.
Mężczyzna nie ma wątpliwości, że sekundy dzieliły jego i pasażerów od prawdziwej tragedii. - Jakbym ruszył, to nie wiem czy dojechałbym do kolejnego przystanku. Gdyby ładunek wybuchł wewnątrz autobusu, doszłoby do ogromnej tragedii. Byłoby wielu rannych i zabitych - mówi kierowca autobusu.
W wyniku eksplozji na przystanku ranna została jedna osoba.
Prokuratura oskarża studenta chemii ze Szprotawy o próbę zabójstwa wielu osób. To czyn o charakterze terrorystycznym, za który grozi dożywocie. Sąd może jednak w jego wypadku zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, bo biegli orzekli, że miał ograniczoną poczytalność.
Mężczyzna nie ma wątpliwości, że sekundy dzieliły jego i pasażerów od prawdziwej tragedii. - Jakbym ruszył, to nie wiem czy dojechałbym do kolejnego przystanku. Gdyby ładunek wybuchł wewnątrz autobusu, doszłoby do ogromnej tragedii. Byłoby wielu rannych i zabitych - mówi kierowca autobusu.
W wyniku eksplozji na przystanku ranna została jedna osoba.
Prokuratura oskarża studenta chemii ze Szprotawy o próbę zabójstwa wielu osób. To czyn o charakterze terrorystycznym, za który grozi dożywocie. Sąd może jednak w jego wypadku zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, bo biegli orzekli, że miał ograniczoną poczytalność.