Egipskie służby aresztowały napastnika. Twierdzą, że mężczyzna był już notowany przez policję i miał w przeszłości uczestniczyć w podobnych atakach. Najpierw napadł na koptyjski sklep w mieście Heluan, położonym około 20 kilometrów na południe od centrum Kairu. Zabił dwie osoby.

Wkrótce później napastnik chciał wedrzeć się do kościoła, w którym trwało koptyjskie nabożeństwo. Rezultatem szturmu było siedem ofiar, w tym policjant. Większość Koptów uratował fakt, że drzwi do kościoła były zamknięte. - Bóg nas uratował. W kościele były tłumy ludzi, setki. Dzięki Bogu, drzwi były zamknięte, ale co by było, gdyby było inaczej - mówił dziennikarzom koptyjski biskup Andraos, który przewodniczył nabożeństwu.

Po ataku wzmocniono ochronę koptyjskich kościołów w całym kraju. Ma ona obowiązywać co najmniej do 7 stycznia, czyli do prawosławnych świąt Bożego Narodzenia. Prezydent Egiptu Abdel Fattah al-Sisi zapowiedział ukaranie wszystkich osób powiązanych z atakami.

Ocenia się, że od początku roku w atakach na Koptów w Egipcie zginęło ponad 100 osób. W kwietniu doszło do zamachów na kościoły w Aleksandrii i mieście Tanta, a w maju napastnicy zaatakowali autobus z chrześcijanami w centrum Egiptu. Do ataków przyznawały się lokalne organizacje powiązane z tzw. Państwem Islamskim.

Koptowie to najliczniejsza i najstarsza chrześcijańska mniejszość religijna na Bliskim Wschodzie. W samym Egipcie liczą oni dziewięć milionów osób i stanowią 10 procent populacji. Za czasów władzy Bractwa Muzułmańskiego byli atakowani, dlatego po tym jak rządy w Egipcie odzyskała armia, Koptowie stanęli po stronie wojska. Tym samym przez przeciwnych wojsku islamistów zostali uznani za wrogów.