Sąd Okręgowy w Gdańsku ma wydać wyrok w sprawie Marcina i Katarzyny P., właścicieli spółki Amber Gold. Prokuratura domaga się dla oskarżonych 25 lat więzienia. Obrona wnosi o ich uniewinnienie.
Według prokuratury, szefowie Amber Gold od samego początku istnienia spółki oszukiwali swoich klientów. Zdaniem śledczych, małżeństwo P. w latach 2009-12 w ramach tak zwanej piramidy finansowej oszukało niemal 19 tysięcy osób, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 milionów złotych.
Oskarżenie dotyczyło również prowadzenia działalności parabankowej i prania brudnych pieniędzy.
- Prawdziwym profitem były wpłaty osób lokujących kapitał, a piramida ta sprowadzała się do obiecywania uczestnikom zysków, które miały wygenerować rzekomo udane transakcje inwestycyjne, w rzeczywistości były to transakcje o charakterze papierowym - mówił w kwietniu w swojej mowie końcowej prokurator Tomasz Janicki.
- Należy podkreślić, że spółka Amber Gold w żadnym momencie swojego istnienia nie posiadała kapitału wystarczającego do zaspokojenia wierzytelności wszystkich swoich klientów - dodał prokurator.
Oprócz kary 25 lat pozbawienia wolności, prokuratura domaga się zasądzenia dla oskarżonych naprawienia szkoły w całości i grzywien po 120 oraz 150 tysięcy złotych.
Natomiast obrońcy zarówno Marcina, jak i Katarzyny P. wnieśli o uniewinnienie swoich klientów. Obrońca szefa Amber Gold, mecenas Michał Komorowski, pod koniec kwietnia przekonywał sąd, że spółka prowadziła rzetelną działalność do czasu, aż zostały zablokowane jej konta bankowe.
- Gdyby nie fakt związany z uniemożliwieniem wykonywania działalności spółkom z grupy OLT i w ten sposób doprowadzenie do utraty płynności finansowej, to spółka Amber Gold byłaby w stanie wywiązać się ze wszystkich zaciągniętych zobowiązań, co zresztą czyniła, do momentu rozpętania takiej atmosfery wokół niej - powiedział mecenas Komorowski.
Jak dodawał, żaden z pokrzywdzonych nie miał bezpośredniego kontaktu z Marcinem P. zatem - przekonywał - wprowadzenie w błąd nie miało charakteru bezpośredniego. Według obrony, jeśli Marcin P. miał kierować innymi osobami, to prokuratura powinna inaczej opisać jego czyny albo rozszerzyć listę oskarżonych.
Z kolei w mowie końcowej na początku maja adwokat Katarzyny P. Anna Żurawska cytowała zeznania świadków, którzy oświadczyli, że kluczowe decyzje dotyczące spółki podejmował mąż, oskarżonej Marcin P. Mecenas zarzuciła też prokuraturze błędy w postępowaniu przygotowawczym. Katarzyna P. powiedziała jedynie, że popiera wnioski swojego obrońcy.
W trakcie 3-letniego przewodu sądowego odbyło się ponad 180 rozpraw, przesłuchano około 730 świadków i 10 biegłych. Część przesłuchań odbyła się za granicą.
Marcin i Katarzyna P. przebywają w areszcie odpowiednio od sierpnia 2012 i kwietnia 2013 roku. Kobieta w trakcie pobytu w więzieniu zaszła w ciążę i urodziła dziecko. Jego ojcem był jeden z funkcjonariuszy Służby Więziennej.
Spółka Amber Gold miała inwestować pieniądze klientów w złoto i inne kruszce, oferując oprocentowanie wyższe od lokat bankowych. W 2011 roku przejęła trzy linie lotnicze i na ich podstawie stworzyła przewoźnika OLT Express. W sierpniu 2012 roku firma założona przez Marcina P. ogłosiła upadłość, nie wypłacając swoim klientom powierzonych jej pieniędzy.
Oskarżenie dotyczyło również prowadzenia działalności parabankowej i prania brudnych pieniędzy.
- Prawdziwym profitem były wpłaty osób lokujących kapitał, a piramida ta sprowadzała się do obiecywania uczestnikom zysków, które miały wygenerować rzekomo udane transakcje inwestycyjne, w rzeczywistości były to transakcje o charakterze papierowym - mówił w kwietniu w swojej mowie końcowej prokurator Tomasz Janicki.
- Należy podkreślić, że spółka Amber Gold w żadnym momencie swojego istnienia nie posiadała kapitału wystarczającego do zaspokojenia wierzytelności wszystkich swoich klientów - dodał prokurator.
Oprócz kary 25 lat pozbawienia wolności, prokuratura domaga się zasądzenia dla oskarżonych naprawienia szkoły w całości i grzywien po 120 oraz 150 tysięcy złotych.
Natomiast obrońcy zarówno Marcina, jak i Katarzyny P. wnieśli o uniewinnienie swoich klientów. Obrońca szefa Amber Gold, mecenas Michał Komorowski, pod koniec kwietnia przekonywał sąd, że spółka prowadziła rzetelną działalność do czasu, aż zostały zablokowane jej konta bankowe.
- Gdyby nie fakt związany z uniemożliwieniem wykonywania działalności spółkom z grupy OLT i w ten sposób doprowadzenie do utraty płynności finansowej, to spółka Amber Gold byłaby w stanie wywiązać się ze wszystkich zaciągniętych zobowiązań, co zresztą czyniła, do momentu rozpętania takiej atmosfery wokół niej - powiedział mecenas Komorowski.
Jak dodawał, żaden z pokrzywdzonych nie miał bezpośredniego kontaktu z Marcinem P. zatem - przekonywał - wprowadzenie w błąd nie miało charakteru bezpośredniego. Według obrony, jeśli Marcin P. miał kierować innymi osobami, to prokuratura powinna inaczej opisać jego czyny albo rozszerzyć listę oskarżonych.
Z kolei w mowie końcowej na początku maja adwokat Katarzyny P. Anna Żurawska cytowała zeznania świadków, którzy oświadczyli, że kluczowe decyzje dotyczące spółki podejmował mąż, oskarżonej Marcin P. Mecenas zarzuciła też prokuraturze błędy w postępowaniu przygotowawczym. Katarzyna P. powiedziała jedynie, że popiera wnioski swojego obrońcy.
W trakcie 3-letniego przewodu sądowego odbyło się ponad 180 rozpraw, przesłuchano około 730 świadków i 10 biegłych. Część przesłuchań odbyła się za granicą.
Marcin i Katarzyna P. przebywają w areszcie odpowiednio od sierpnia 2012 i kwietnia 2013 roku. Kobieta w trakcie pobytu w więzieniu zaszła w ciążę i urodziła dziecko. Jego ojcem był jeden z funkcjonariuszy Służby Więziennej.
Spółka Amber Gold miała inwestować pieniądze klientów w złoto i inne kruszce, oferując oprocentowanie wyższe od lokat bankowych. W 2011 roku przejęła trzy linie lotnicze i na ich podstawie stworzyła przewoźnika OLT Express. W sierpniu 2012 roku firma założona przez Marcina P. ogłosiła upadłość, nie wypłacając swoim klientom powierzonych jej pieniędzy.