Po latach jest szansa na rozwiązanie problemu, z jakim zmagają się niektóre biura rzeczy znalezionych. Część miejskich magazynów pęka w szwach.
W 2004 roku Trybunał Konstytucyjny uchylił dekret sprzed pół wieku, który pozwalał na zniszczenie lub spieniężenie znalezionego przedmiotu po dwóch latach. Sędziowie uznali, że powinno być to uregulowane ustawą.
Samorządy nie mogą więc nic zrobić z przedmiotami, które znaleźli mieszkańcy, a nie zgłosił się po nie właściciel.
- Mamy portfele, plecaki, telefony, tablety, rowery - wymienia Adriana Brzeźniak-Misiuro z urzędu miasta w Szczecinie. - Mamy świadomość, że nikt się po to prawdopodobnie nie zgłosi, ale nie możemy tych rzeczy ani zniszczyć, ani nic innego z nimi zrobić np. przekazać domom dziecka czy innym instytucjom.
W styczniu Sejm przyjął przepisy, które mówią o tym, że przedmioty, które trafią do biura rzeczy znalezionych i nikt się po nie nie zgłosi - po dwóch latach - przejdą na własność znalazcy. Ustawa czeka teraz na prezydencki podpis.
Samorządy nie mogą więc nic zrobić z przedmiotami, które znaleźli mieszkańcy, a nie zgłosił się po nie właściciel.
- Mamy portfele, plecaki, telefony, tablety, rowery - wymienia Adriana Brzeźniak-Misiuro z urzędu miasta w Szczecinie. - Mamy świadomość, że nikt się po to prawdopodobnie nie zgłosi, ale nie możemy tych rzeczy ani zniszczyć, ani nic innego z nimi zrobić np. przekazać domom dziecka czy innym instytucjom.
W styczniu Sejm przyjął przepisy, które mówią o tym, że przedmioty, które trafią do biura rzeczy znalezionych i nikt się po nie nie zgłosi - po dwóch latach - przejdą na własność znalazcy. Ustawa czeka teraz na prezydencki podpis.