Produkcja mleka się nie opłaca, ceny w skupach są tragicznie niskie - alarmują zachodniopomorscy rolnicy.
Średnia cena za litr wynosi około złotówki, a koszt produkcji jest o 20 groszy droższy. Hodowcy bydła spotkali się we wtorek z Zachodniopomorskim Wojewodą prosząc o rządową pomoc.
Ceny skupu mleka w Zachodniopomorskiem są najniższe w Polsce. W regionie nie ma lokalnego punktu skupu mleka. Zamiast tego działają dwie filie firm z Pułtuska i Wysokiego Mazowieckiego.
Brak konkurencji na rynku pozwala skupującym na dyktowanie niskich cen - mówi Prezes Szczecińskiego Związku Hodowców Bydła Andrzej Syczewski.
- Rolnik codziennie dopłaca 20 groszy do litra mleka. To się odbija także do podejścia do produkcji, bo mamy takich rolników, którzy niedożywiają krowy. I stado będzie do likwidacji. To jest droga donikąd, ale takie są smutne realia - mówi Syczewski.
Producenci mleka domagają się zmiany systemu dopłat w taki sposób, by kosztowna produkcja była dotowana wyższymi kwotami niż np. do upraw jabłek czy orzechów, które to w tej chwili są wyżej dotowane - mówi hodowca bydła Stanisław Dycha.
- Dopłaty by powodowały, że obciążenie produkcji, co jest po stronie kosztów rolnika, byłoby łagodniejsze - mówi Dycha.
Wojewoda obiecał, że spotka się raz jeszcze z przedstawicielami rolników i pomysły naprawy sytuacji przedstawi ministrowi rolnictwa.
Przedstawiciele firm zajmujących się skupem mleka w naszym regionie nie chcą komentować sprawy.
Ceny skupu mleka w Zachodniopomorskiem są najniższe w Polsce. W regionie nie ma lokalnego punktu skupu mleka. Zamiast tego działają dwie filie firm z Pułtuska i Wysokiego Mazowieckiego.
Brak konkurencji na rynku pozwala skupującym na dyktowanie niskich cen - mówi Prezes Szczecińskiego Związku Hodowców Bydła Andrzej Syczewski.
- Rolnik codziennie dopłaca 20 groszy do litra mleka. To się odbija także do podejścia do produkcji, bo mamy takich rolników, którzy niedożywiają krowy. I stado będzie do likwidacji. To jest droga donikąd, ale takie są smutne realia - mówi Syczewski.
Producenci mleka domagają się zmiany systemu dopłat w taki sposób, by kosztowna produkcja była dotowana wyższymi kwotami niż np. do upraw jabłek czy orzechów, które to w tej chwili są wyżej dotowane - mówi hodowca bydła Stanisław Dycha.
- Dopłaty by powodowały, że obciążenie produkcji, co jest po stronie kosztów rolnika, byłoby łagodniejsze - mówi Dycha.
Wojewoda obiecał, że spotka się raz jeszcze z przedstawicielami rolników i pomysły naprawy sytuacji przedstawi ministrowi rolnictwa.
Przedstawiciele firm zajmujących się skupem mleka w naszym regionie nie chcą komentować sprawy.