Nasze województwo dostało jesienią 159 miejsc na specjalizacjach, z których nasi lekarze wykorzystali 85, czyli nieco ponad połowę. To podobne proporcje, jak w skali kraju - na nieco ponad 2300 miejsc zgłosiło się 1304 chętnych.
Po liczbie miejsc dla rezydentów widać, na jakich specjalizacjach zależy państwu. To interna, medycyna rodzinna, pediatria, w której w ostatnich latach gołym okiem widać było zapaść i wielką lukę pokoleniową. Te miejsca rzeczywiście zostały wykorzystane prawie w 100 procentach. Ale widać też, jak niepopularne są niektóre z nich. Na medycynę ratunkowa było siedem miejsc – chętnych brak, podobnie z onkologią kliniczną – miejsca cztery – chętnych nie ma.
W tej sytuacji samo nasuwa się pytanie, jakie jest rzeczywiste zapotrzebowanie na lekarzy danej specjalności dziś, i jakimi kryteriami się kierować, myśląc o przyszłości. Bo państwo ma swoje priorytety, a młodzi lekarze swoje.