Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Giermasz
Sea of Stars
Sea of Stars
Dwójka młodych wybrańców, nie zdających sobie sprawy ze swojego potencjału, ma - a to niespodzianka - uratować baśniowy świat fantasy. Tak, Sea of Stars już na wstępie bardzo wyraźnie daje do zrozumienia, jak ważne były dla twórców tego tytułu inspiracje klasyczną szkołą japońskich RPG. Także na poziomie grafiki, zarówno nawiązującej do złotych lat gatunku, a jednocześnie dopieszczonej nowoczesnymi "bajerami". Więc dwa razy nie trzeba było mi powtarzać: gatunek lubię, "nowoczesne piksele" lubię - pytanie naturalnie jest jedno: czy udało się kanadyjskim twórcom przekuć te elementy w fajną produkcję?

Grę do recenzji pobraliśmy w ramach abonamentu opłacanego ze środków własnych.
Atlas Fallen
Atlas Fallen
Trochę miałem wrażenie, że gram w coś, co mogłoby być filmem. Filmem, który w zapowiedziach był imponującym widowiskiem, ale po drodze okazało się, że zabrakło budżetu i trzeba było przyciąć na aktorach, lokacjach i efektach specjalnych, dlatego zamiast do kin trafił od razu na serwisy streamingowe. To Atlas Fallen, gra akcji z elementami RPG. Choć nie wiem właściwie po co to RPG? - gra tak samo albo i lepiej obroniłaby się jako produkcja stawiająca po prostu na rozwałkę wrogów...

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Cenega.
Blasphemous 2
Blasphemous 2
Tydzień po tygodniu z metroidvanią, tak się jakoś złożyło (przypadkowo w sumie). Więc poprzednio opowiadałem Wam o pozycji stosunkowo prostej w gatunku, adresowanej do młodszego odbiorcy i jego rodziców. I mi się podobało, bo gatunek lubię (jedynym odstępstwem od żelaznych reguł był tam brak walki). Może nawet - będąc uczciwym wobec samego siebie - może nawet dlatego bawiłem się wtedy tak dobrze, bo rozgrywka szła szybko, lekko, łatwo i przyjemnie. No to teraz, popadamy ze skrajności w skrajność. Otóż Blasphemous 2, o którym opowiem tym razem, to pełna metroidvania - czyli oczywiście z walką - i to z tych wymagających zaangażowania, a odczucie z rozgrywki to raczej "krew, pot i łzy".

Grę do recenzji dostaliśmy od agencji reprezentującej twórców.
Red Dead Redemption
Red Dead Redemption
Z tym portem jest doprawdy niezłe zamieszanie... Choć, na wstępie warto zaznaczyć, że gracze, także w Polsce, zagłosowali już portfelami, skoro pierwsza część opowieści o Dzikim Zachodzie, pierwotnie wydana 10 lat temu, od razu wbiła się na listy bestsellerów. W tym momencie rozmawiamy o wersjach, które pojawiły się na konsolach Sony oraz Nintendo. Dlaczego nie sprzęt Microsoftu? Między innymi na to pytanie odpowiadamy w rozmowie. Właśnie - także dlatego nie powstała pisana recenzja, bo samo wyjaśnienie zawiłości "na jakiej konsoli jaka jest wersja" - i jaka wersja językowa - zajęłoby z kilka akapitów. Oczywiście, gra jako taka niezmiennie jest świetna, broni się także wizualnie - ale, mamy tu kilka "ale"...

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Cenega.
Disney Illusion Island
Disney Illusion Island
Na wstępie wypada wyjaśnić, z jakiej pozycji piszę tę recenzję. Po pierwsze, nie miałem okazji sprawdzić Disney Illusion Island w trybie kooperacji na jednym ekranie. A to według twórców jedna z ciekawszych cech ich tytułu. Przeznaczonego do wspólnego radosnego hasania, najlepiej rodziców z dziećmi. I po drugie, miałem styczność z poważnymi tytułami gatunku metroidvanii, udało się nawet kilka skończyć - gdy Disney Illusion Island, co już wiecie, nie jest przeznaczone dla wyrobionych graczy.

Grę do recenzji dostaliśmy od dystrybutora Nintendo na Polskę firmy Conquest entertainment a.s.
Moving Out 2
Moving Out 2
Ponad trzy lata temu recenzowałem pierwszą część przeprowadzkowego chaosu i już wtedy uważałem, że jest to jedna z lepszych pozycji na odstresowanie i luźną, abstrakcyjną do granic zabawę. W Moving Out 2 po raz kolejny wcieliłem się w pracownika firmy przeprowadzkowej, który porusza się jak słoń w składzie porcelany, dzięki czemu po każdej robocie lokal nadaje się tylko do generalnego remontu. Jest więcej, lepiej, różnorodniej i jak zawsze z masą pozytywnego, wyjątkowo suchego humoru.

Grę do recenzji dostaliśmy od agencji reprezentującej twórców.
Quake II (2023)
Quake II (2023)
Do tej pory pamiętam, jak włączyłem chyba po raz pierwszy Quake'a II, a nawet jak czytałem jego recenzje blisko 26 lat temu. Pamiętam zachwyty i pamiętam, że jedno z czasopism, wbrew swojej polityce, która zakazywała przyznawać jakiejkolwiek produkcji najwyższych not uhonorowała dzieło id Software okrągłą dziesiątką. Wysokie oceny później spowodowały szereg dyskusji dotyczących tego czy faktycznie to aż tak dobra gra. Wydaje mi się, że odpowiedź na to pytanie przyszła ponad ćwierć wieku później. Jeśli po takim czasie Quake II ponownie trafia do sklepów, w odświeżonej wersji i znajduje odbiorców, to wygląda na to, że tak - były to zasłużone pochwały.

Grę do recenzji dostaliśmy od firmy Bethesda.
Pikmin 4
Pikmin 4
Sympatyczny, bulwowaty nieco mały ludzik z nosem jak kartofelek, odziany w skafander kosmiczny, jedzie na puchatej istocie przypominającej psa. Po bokach doczepione są jakieś dziwne, różnokolorowe stworki. Nasz bohater jest tyci-tyci, ogrodowe sprzęty (czy w jakiejkolwiek innej lokacji), wydają się gigantyczne. Cóż, może faktycznie kosmici dawno już do nas przylecieli, tylko ich nawet nie zauważyliśmy? Jeżeli jesteście fanami serii Pikmin (a doprawdy ich nie brakuje), to wiecie o co chodzi. A gdy dopiero pierwszy raz o Pikmin 4 słyszycie, wiedzcie, że to bardzo specjalna produkcja w portfolio ekskluzywów na konsole Nintendo.

Grę do recenzji dostaliśmy od dystrybutora Nintendo na Polskę firmy Conquest entertainment a.s.
Exoprimal
Exoprimal
Ta gra znalazła się od razu tam, gdzie powinna. I to z jednej strony ją określa, choć nie wiem czy tak do końca pochlebnie, z drugiej strony na pewno jest zaletą. Bo Exoprimal jest pozycją, którą ogracie w Game Passie. I to chyba najlepsze rozwiązanie, bo na pewno intryguje, przynajmniej na początku rozgrywki, ale jak dłuższa zabawa weryfikuje jej wartość? Czy na tyle, żeby wydać na nią wcale niemałe pieniądze? No właśnie. Oczekiwania graczy chyba prześcignęły rzeczywistość, bo oni dość jasno dawali do zrozumienia, że oczekują następcy legendarnego Dino Crisis. A Exoprimal ma z produkcją sprzed lat tyle wspólnego, że są dinozaury do których się strzela. Exoprimal to sieciowa rozgrywka, która skupia się na eliminacji setek gadów.

Grę do recenzji pobraliśmy w ramach abonamentu opłacanego ze środków własnych.
Pierwsze wrażenia: Exoprimal
Pierwsze wrażenia: Exoprimal
GIERMASZ-Pierwsze wrażenia: Exoprimal
Sieciowe, drużynowe zmagania z hordami wyskakujących zewsząd dinozaurów. Taki jest szkielet - nomen omen - gry Exoprimal. W Giermaszu takimi tytułami zazwyczaj najbardziej interesuje się Jarek Gowin i to on opowiada o swoich pierwszych wrażeniach w obcowaniu z tym tytułem. Pełna recenzja za tydzień, natomiast, kluczem do zabawy jest tutaj grupowanie się w czteroosobowe drużyny. Gdy mamy zgrany zespół, można wykorzystać możliwości każdej klasy, na jaką podzielono ubierane przez postaci specjalne egzo-szkielety. Gorzej, jak z taką grupą nie grasz... Ale zobaczymy, co się jeszcze wydarzy, na razie posłuchajcie wrażeń jakie na gorąco ma nasz redakcyjny kolega.

Grę do recenzji pobraliśmy w ramach abonamentu opłacanego ze środków własnych.
6789101112