Burmistrz Witnicy w Lubuskiem napisał list do dyrekcji ogrodu zoologicznego w Poznaniu, czy przyjmie wilki, które według relacji mieszkańców mają podchodzić zbyt blisko gospodarstw „i wcale nie boją się samochodów i ludzi”. Zwierzęta nie dokonały co prawda żadnych szkód, po prostu „mieszkańcy boją się dzikich zwierząt”. Według dr Sabiny Pierużek-Nowak, szefowej stowarzyszenia „Wilk” - od czasów powojennych w Bieszczadach odnotowano cztery przypadki ataków wilków na ludzi. Wszystkie wydarzyły się w 2018, odpowiadał za nie jeden osobnik, który był dokarmiany przez ludzi. Zwierzę miało starte pazury, co może sugerować, że wilk był trzymany w kojcu o twardym podłożu. Mógł mieć kontakt z człowiekiem, dlatego nie bał się ludzi i szukał pożywienia w pobliżu domów. W lipcu prawdopodobnie wilk zaatakował kobietę niedaleko Drezdenka. Jak donoszą media - w Bieszczadach wilki rozwiązały w lasach problem bezpańskich psów, polujących na zwierzynę. Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych zwrócił się tymczasem do ministra środowiska o podjęcie działań, które mają doprowadzić do redukcji populacji wilka w Bieszczadach i objęcie go ochroną częściową, a nie jak dotychczas ścisłą. Eksperci przypominają - wilk to zwierzę dzikie i ucieka na widok człowieka.
Goście:
- Krzysztof Adamczak - z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Szczecinie, Ośrodek Dydaktyczno-Muzealny "Świdwie",
- Dr hab. Sabina Pierużek-Nowak - biolog, założycielka i prezes Stowarzyszenia dla Natury "Wilk", specjalista w dziedzinie biologii i zachowań wilka.