Sześć razy kara śmierci to byłby sprawiedliwy wyrok - tak uważają bliscy ofiar pijanego kierowcy z Kamienia Pomorskiego. Według nich, Mateusz S. celowo wjechał w pieszych.
W szczecińskim Sądzie Okręgowym w środę zakończył się drugi dzień procesu.
Jak zeznał jeden z policjantów, po rozmowie z pasażerką 27-latka, odniósł wrażenie, że mężczyzna mógł celowo wjechać w ludzi. Drugi policjant, podczas jednego z przesłuchań, przyznał z kolei, że słyszał jak dziewczyna powiedziała "coś takiego".
Oskarżony zaprzecza. W sądzie kobieta i jej rodzice, którym relacjonowała zdarzenie, mówili tylko tyle, że 27-latek "nagle skręcił w prawo".
Biegły z zakresu ruchu drogowego nie jest w stanie stwierdzić czy kierowca zrobił to celowo. Na pewno na ulicy nie zauważył śladów hamowania.
Dla rodzin to jeden z mocniejszych dowodów.
- On skręcił kierownicą w prawo. Nie było żadnego poślizgu. Słyszeliście Państwo, co powiedział biegły. Dopóki ten człowiek nie stanie na sali jako morderca, nie będzie uważany za mordercę, to ten proces nigdy się nie skończy. Zawsze będziemy się odwoływać - zapowiedział jeden z bliskich.
W czwartek trzeci dzień procesu Mateusza S. Nie wiadomo czy zapadnie wyrok. Obrońca mężczyzny chce powołać dodatkowego świadka, a adwokat poszkodowanej rodziny przedstawił nową opinię lekarską o stanie zdrowia rannego w wypadku chłopca.
Do tragicznego wypadku, który wstrząsnął Polską doszło w Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim. 27-latek był pijany i po narkotykach. Nie założył też okularów korekcyjnych. Zabił sześć osób, w tym dziecko. Dwoje innych dzieci zostało rannych i straciło rodziców. Mateuszowi S. grozi 15 lat więzienia.
Jak zeznał jeden z policjantów, po rozmowie z pasażerką 27-latka, odniósł wrażenie, że mężczyzna mógł celowo wjechać w ludzi. Drugi policjant, podczas jednego z przesłuchań, przyznał z kolei, że słyszał jak dziewczyna powiedziała "coś takiego".
Oskarżony zaprzecza. W sądzie kobieta i jej rodzice, którym relacjonowała zdarzenie, mówili tylko tyle, że 27-latek "nagle skręcił w prawo".
Biegły z zakresu ruchu drogowego nie jest w stanie stwierdzić czy kierowca zrobił to celowo. Na pewno na ulicy nie zauważył śladów hamowania.
Dla rodzin to jeden z mocniejszych dowodów.
- On skręcił kierownicą w prawo. Nie było żadnego poślizgu. Słyszeliście Państwo, co powiedział biegły. Dopóki ten człowiek nie stanie na sali jako morderca, nie będzie uważany za mordercę, to ten proces nigdy się nie skończy. Zawsze będziemy się odwoływać - zapowiedział jeden z bliskich.
W czwartek trzeci dzień procesu Mateusza S. Nie wiadomo czy zapadnie wyrok. Obrońca mężczyzny chce powołać dodatkowego świadka, a adwokat poszkodowanej rodziny przedstawił nową opinię lekarską o stanie zdrowia rannego w wypadku chłopca.
Do tragicznego wypadku, który wstrząsnął Polską doszło w Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim. 27-latek był pijany i po narkotykach. Nie założył też okularów korekcyjnych. Zabił sześć osób, w tym dziecko. Dwoje innych dzieci zostało rannych i straciło rodziców. Mateuszowi S. grozi 15 lat więzienia.