Na drodze wojewódzkiej nr 102 trwa remont, ruch odbywa się wahadłowo i jest sterowany światłami.
Nasi słuchacze nie zostawiają suchej nitki na drogowcach.
- To jest kpina. Kiedy jest niesamowity ruch, oni sobie remontują drogę. - Co za as wymyślił remont drogi w trakcie sezonu. - Przez to na Pomorze Zachodnie nigdy więcej nie przyjadą turyści. - Światła są fatalnie ustawione. Z jednej strony nie ma korka, z drugiej jest gigantyczny - dzwonią do nas słuchacze.
Winni są sami kierowcy, dlatego wprowadzimy sterowanie ręczne - zapowiedział w naszym magazynie interwencyjnym "Czas Reakcji" zastępca dyrektora Zachodniopomorskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Koszalinie Marek Pysz.
- Te wjeżdżanie wbrew przepisom drogowym na czerwonym świetle, na zasadzie ja przyśpieszę, powoduje korek, który potem policja musi rozładowywać - mówi Pysz.
Ze względu na rodzaj prac, czyli m.in. całkowite zrywanie nawierzchni i głębokie wykopy, nie mogliśmy zrobić przerwy w pracach na sezon letni - tłumaczył w ubiegłym tygodniu w "Czasie Reakcji" dyrektor Zarządu Dróg Michał Żuber.
- Jeżeli mielibyśmy nie robić w sezonach letnich, to byśmy niestety tę inwestycję musieli prowadzić około trzech lat - tłumaczy Żuber.
Remont ma kosztować 35 mln złotych. Jak zapewniają drogowcy, podczas przyszłorocznego sezonu utrudnień już nie będzie.
- To jest kpina. Kiedy jest niesamowity ruch, oni sobie remontują drogę. - Co za as wymyślił remont drogi w trakcie sezonu. - Przez to na Pomorze Zachodnie nigdy więcej nie przyjadą turyści. - Światła są fatalnie ustawione. Z jednej strony nie ma korka, z drugiej jest gigantyczny - dzwonią do nas słuchacze.
Winni są sami kierowcy, dlatego wprowadzimy sterowanie ręczne - zapowiedział w naszym magazynie interwencyjnym "Czas Reakcji" zastępca dyrektora Zachodniopomorskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Koszalinie Marek Pysz.
- Te wjeżdżanie wbrew przepisom drogowym na czerwonym świetle, na zasadzie ja przyśpieszę, powoduje korek, który potem policja musi rozładowywać - mówi Pysz.
Ze względu na rodzaj prac, czyli m.in. całkowite zrywanie nawierzchni i głębokie wykopy, nie mogliśmy zrobić przerwy w pracach na sezon letni - tłumaczył w ubiegłym tygodniu w "Czasie Reakcji" dyrektor Zarządu Dróg Michał Żuber.
- Jeżeli mielibyśmy nie robić w sezonach letnich, to byśmy niestety tę inwestycję musieli prowadzić około trzech lat - tłumaczy Żuber.
Remont ma kosztować 35 mln złotych. Jak zapewniają drogowcy, podczas przyszłorocznego sezonu utrudnień już nie będzie.