Rok więzienia w zawieszeniu - o taką karę wnioskowała we wtorek prokuratura dla czterech policjantów z Kołobrzegu. Przed miejscowym sądem trwa proces dotyczący zdarzenia z lipca 2016 roku.
Wówczas do kołobrzeskiej komendy trafił pijany 18-letni mężczyzna, który wcześniej dokonał pobicia na jednym z nadmorskich deptaków. W komendzie miał natomiast zostać wielokrotnie rażony paralizatorem. Kilka dni później poinformował prokuraturę, że właśnie w ten sposób mundurowi mieli wymuszać na nim zeznania.
We wtorek, podczas mowy końcowej prokurator Eliza Patrylak nie miała wątpliwości co do winy oskarżonych.
- Wprowadzili go do tej części budynku, gdzie nie było monitoringu, tam - skutego kajdankami - położyli na podłodze, po czym został kilkukrotnie rażony paralizatorem. Nie można zawahać się w stwierdzeniu, że został poddany torturom. Policjanci używali wobec niego słów wulgarnych, nieprzyzwoitych, grozili użyciem siły fizycznej - mówiła prokurator Patrylak.
Jan Eider, jeden z obrońców oskarżonych wskazywał na niespójność aktu oskarżenia tłumacząc, że prokuratura nie jest w stanie udowodnić czy 16 poparzeń od paralizatora powstało podczas niezgodnego z prawem użycia paralizatora. Obrońca wniósł o uniewinnienie policjantów.
- W mojej ocenie dowody neutralne łączyły się w jedną całość, korzystną dla mojego klienta. Mamy obrażenia poniżej siedmiu dni pomimo rzekomych tortur. Nie słyszałem, żeby kiedykolwiek obrażenia poniżej siedmiu dni były określane jako tortury - ripostował obrońca.
Wyrok w tej sprawie zapadnie w najbliższy czwartek. Poza karą więzienia w zawieszeniu policjantom grozi jeszcze zakaz wykonywania zawodu i finansowe zadośćuczynienie.
We wtorek, podczas mowy końcowej prokurator Eliza Patrylak nie miała wątpliwości co do winy oskarżonych.
- Wprowadzili go do tej części budynku, gdzie nie było monitoringu, tam - skutego kajdankami - położyli na podłodze, po czym został kilkukrotnie rażony paralizatorem. Nie można zawahać się w stwierdzeniu, że został poddany torturom. Policjanci używali wobec niego słów wulgarnych, nieprzyzwoitych, grozili użyciem siły fizycznej - mówiła prokurator Patrylak.
Jan Eider, jeden z obrońców oskarżonych wskazywał na niespójność aktu oskarżenia tłumacząc, że prokuratura nie jest w stanie udowodnić czy 16 poparzeń od paralizatora powstało podczas niezgodnego z prawem użycia paralizatora. Obrońca wniósł o uniewinnienie policjantów.
- W mojej ocenie dowody neutralne łączyły się w jedną całość, korzystną dla mojego klienta. Mamy obrażenia poniżej siedmiu dni pomimo rzekomych tortur. Nie słyszałem, żeby kiedykolwiek obrażenia poniżej siedmiu dni były określane jako tortury - ripostował obrońca.
Wyrok w tej sprawie zapadnie w najbliższy czwartek. Poza karą więzienia w zawieszeniu policjantom grozi jeszcze zakaz wykonywania zawodu i finansowe zadośćuczynienie.
- Wprowadzili go do tej części budynku, gdzie nie było monitoringu, tam - skutego kajdankami - położyli na podłodze, po czym został kilkukrotnie rażony paralizatorem. Nie można zawahać się w stwierdzeniu, że został poddany torturom. Policjanci używali wob
Dodaj komentarz 2 komentarze
Śmieszny wyrok to oni powinni dawać przykład a może ich w ramach rewanżu potraktować paralizatorem ?
dobrze chociaż że w radiu się nie pomyliliście i napisaliście kto to jest z zawodu :-)
oto prawdziwe oblicze całej policji - morderstw tam nie brakuje, pobicia to codzienność, korupcja ..... co tu dużo pisać - przestępcy dziś noszą mundury i garnitury
a to jest przedstawienie dla plebsu ... że niby coś robią