Po krótkim spacerze natrafiamy na wzgórze, na którego szczyt kilka sekund później przylatuje pewien kamień. Po chwili otwiera się, a na jego dnie dostrzegamy, żarzącą się kulę ognia, która niczym portal wciąga nas w bezkresną przestrzeń. I przenosi gdzieś hen daleko... Jak się okazuje z biegiem czasu dowiadujemy się coraz więcej o miejscu, w którym w magiczny sposób się znaleźliśmy. Przemierzamy bezkresne krainy, które mi osobiście bardzo mocno przypominały krajobraz wielkiego kanionu, tylko, że wrzucony w nieco kosmiczne realia.
Niemal na każdym kroku widzimy pomarańczowo-rdzawo-czerwone skały, mnóstwo piachu, suchorostów, jaskiń i tuneli. Ponadto stare drewniane domy, rodem z amerykańskich westernów, mosty i unoszące się w powietrzu bliżej nieokreślone konstrukcje. Hmm, sami przyznacie, że jest to dość nietypowe połączenie. Cóż, taki klimat.
Wydaje się, że naszym głównym zadaniem jest tutaj odnalezienie drogi powrotnej do domu. Tak więc krążymy od lokacji do lokacji, zwiedzamy, odsłuchujemy holograficzne wiadomości, które zostały luźno rozrzucone po całej mapie, szukamy wskazówek, które praktycznie nie istnieją, analizujemy strzępy informacji poukrywanych w najróżniejszych miejscach.
Iiiiiii... rozwiązujemy zagadki, bo Obduction co rusz sprawdza naszą inteligencję i umiejętność logicznego myślenia. W tej grze absolutnie nie musicie się spieszyć, twórcy wymagają od was tylko kreatywności - no w sumie to kilku ton kreatywnego myślenia - i często - wyjścia poza schemat. Przygotujcie się więc na to, że gra po prostu nie chce i nie będzie was prowadzić za rączkę.
Ale powiem Wam, że pomimo, że nie należę do zbyt cierpliwych osób i gdy w grze mi naprawdę nie idzie to bardzo szybko potrafię się zagotować, to tutaj nawet samo powolne spacerowanie sprawiało mi dużą frajdę. Obduction to tytuł, który w dziwny sposób odpręża - widać, że twórcy poświęcili sporo uwagi temu, żeby ta gra po prostu ślicznie wyglądała, ale widać także, że wymagają oni od graczy trochę więcej, niż prowadzące Cię za rączkę gry XXI wieku.
W tym wszystkim najważniejsze jest też to, że na równie wysokim poziomie stoi też sama rozgrywka - jeśli miałbym ją krótko i zwięźle opisać to jest niezwykle satysfakcjonująca. Poziom trudności w Obduction to nie jest jakieś trudne do zdobycia Mount Everest, jest on na tyle wyważony, że myślę, że każdy da sobie w nim radę. No oczywiście trzeba będzie kombinować i to sporo, ale myślę, że raz na jakiś czas warto ruszyć swoją mózgownicę. W sumie wiecie, ponoć nieużywany organ z czasem zanika..
Czy w Obduction koniec końców odnajdziemy swoją drogę, która doprowadzi nas do celu? Zaskoczę Was i powiem, że... tego się ode mnie nie dowiecie. Zamiast tego gorąco zaproszę Was, byście się trochę... pogubili, pobłądzili w tej niemal bezkresnej krainie - bo to co tam znajdziecie - może was mocno zdziwić! Cześć!