Po 200 tysięcy euro żądają od Lufthansy bliscy ofiar katastrofy samolotu, który rozbił się cztery miesiące temu w Alpach. Przewoźnik oferuje tymczasem po 25 tysięcy euro - informuje Gazeta Wyborcza. Adwokat rodzin krytykuje również Lufthansę za wymagania, które stawia osobom ubiegającym się o odszkodowanie.
Wiadomo już, że rodziny osób, które były na pokładzie maszyny odrzuciły propozycję Lufthansy. Adwokat Emar Giemulla powiedział, że kwta 25 tysięcy euro z całą pewnością nie jest właściwa. Poinformował również, że Lufthansa od niektórych osób żąda zaświadczenia potwierdzające to, że naprawdę cierpią po stracie bliskich. Nie wiadomo, jak tę sytuację komentuje przewoźnik.
Maszynę tanich linii Germanwings, które należały do Lufthansy ze 150 osobami na pokładzie w marcu we francuskich alpach rozbił jeden z pilotów - Andreas Lubitz. Mężczyzna działał celowo. Jak się później okazało cierpiał na depresję, a w dniu katastrofy był na zwolnieniu lekarskim i nie powinien pilotować maszyny.
Maszynę tanich linii Germanwings, które należały do Lufthansy ze 150 osobami na pokładzie w marcu we francuskich alpach rozbił jeden z pilotów - Andreas Lubitz. Mężczyzna działał celowo. Jak się później okazało cierpiał na depresję, a w dniu katastrofy był na zwolnieniu lekarskim i nie powinien pilotować maszyny.