Szef Facebooka prawie pięć godzin zeznawał w amerykańskim Kongresie w sprawie afery Cambridge Analytica. Mark Zuckerberg był przesłuchiwany przez senackie komisje sprawiedliwości oraz do spraw handlu, nauki i transportu.
Podczas przesłuchania w Kongresie założyciel Facebooka tłumaczył, że tworząc portal działał idealistycznie w czasach studenckich, chcąc dać ludziom narzędzie do łatwej komunikacji. Nie ustrzegł się błędów, bo nie przypuszczał, że portal może być użyty w złym celu.
- Jest jasne, że nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, by zabezpieczyć się przed fałszywymi wiadomościami, wpływaniem na wybory, mową nienawiści, a także w sprawie danych użytkowników - mówił Mark Zuckerberg przepraszając w imieniu portalu i swoim.
Zapewnił, że firma wprowadza zabezpieczenia, które mają gwarantować większe bezpieczeństwo. Jest też gotowy zaakceptować odpowiednie regulacje. Zwrócił uwagę, że wiele zależy od tego, co i komu udostępniają sami facebookowicze.
W sprawie Cambridge Analytica szef Facebooka poinformował między innymi, że nadal trwa sprawdzanie liczby poszkodowanych. Przedstawiciele portalu współpracują ze służbami amerykańskimi i brytyjskimi. Po wykryciu sprawy Cambridge Analytica miała kłamać zapewniając, że przejęte dane zostały zniszczone.
Odnosząc się do rosyjskich manipulacji Mark Zuckerberg powiedział, że fałszywe konta cały czas są lokalizowane i blokowane. Kontrolą zajmuje się obecnie 15 tysięcy pracowników Facebooka. Firma współpracuje też z prokuratorem Robertem Muellerem, który bada ingerencje Rosji w wybory prezydenckie w USA.
Przesłuchanie zostało dobrze odebrane na Wall Street. Akcje Facebooka podczas zeznań szefa firmy wzrosły o 2 procent i z 4,5-procentowym wzrostem, najwyższym od dwóch lat, zakończyły notowanie.