Bohaterem opowieści jest niezbyt miły na pierwszy rzut oka goblin Styx. Ale nie byle jaki to goblin a mistrz skradania się, fachura od skrytobójczych zabójstw i przemykania się po cichu, niezauważonym wśród cieni. Jego celem jest zdobycie serca bursztynowego drzewa. W fantastycznym świecie Akenash "amber" - bo gra jest po angielsku - jest substancją wielce pożądaną, dającą nieco narkotyczne i fascynujące efekty. Wokół bursztynowego drzewa zbudowano wielką fortecę, którą to my - jako Styx - musimy zinfiltrować i dostać się do serca z bursztynu. A w tle mamy intrygi niezbyt lubiących się ludzi z elfami - jedni i drudzy zaś nie pałają miłością do naszego goblina. Tradycyjnie w Giermaszu o fabule zbyt wiele nie mówimy, aby nikomu nie zepsuć zabawy, ale warto podkreślić, że opowiedziana historia jest niegłupia i nieźle podana.
Sercem zabawy jest jednak oczywiście sama rozgrywka. Styx: Master of Shadows to - upraszczając - gra zręcznościowo-logiczna. Mamy przebyć drogę z punktu A do punktu B omijając straże. Ot, wszystko. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Po pierwsze: lokacje jakie przemierzamy. Rozbudowane w poziomie i pionie, z wieloma drogami do celu. Mogę gasić pochodnie, aby nie zauważył mnie strażnik - ale mogę go zajść od tyłu i po cichu zasztyletować. Ale mogę go w ogóle ominąć, chowając się na przykład w skrzynce lub pod stołem, aby wyczekać moment na przejście za jego plecami. Mogę wreszcie skorzystać z mocy, jakie daje amber: stworzyć swojego klona, aby odciągnąć uwagę straży, albo na moment stać się niewidzialnym. Nie wymieniamy wszystkich możliwości, ale każda lokacja daje ich przynajmniej kilka. A jeżeli - na przykład - nikogo nie zaalarmujemy i nie zabijemy, na koniec misji dostaniemy dodatkowe punkty doświadczenia. Które, oczywiście, wykorzystamy na wykupienie dodatkowych umiejętności naszego goblina. Dajmy na to, po skoku ciszej spadamy na ziemię. Przydaje się - jakież było nasze zaskoczenie, gdy chcieliśmy zajść strażnika od tyłu, ale ten nas usłyszał, bo głośno, zbyt blisko niego "klapnęliśmy" o ziemię po skoku.
Z tymi strażnikami, sterowanymi przez sztuczną inteligencję, bywa różnie. To znaczy, czasami zachowają się niezbyt logicznie. Dajmy na to, zaalarmowało ich leżące ciało, którego nie zdążyliśmy schować, albo zaczęli nas szukać, bo potrąciliśmy stojące krzesło i narobiliśmy rabanu - ale nagle rezygnują i wracają na swoją, z góry ustaloną, ścieżkę spaceru. Widać tutaj chyba brak budżetu studia na zrobienie gry. Zdarza się też, że nasza postać - która nieźle się wspina - nie wiadomo dlaczego nie chwyci się półki jak powinna i spadniemy w przepaść. A wtedy całą sekwencję trzeba powtarzać od nowa. Tak, w Styx: Master of Shadows zdarzają się irytujące błędy, przez które wyrwie się nam z ust niejedno niecenzuralne słowo.
Zresztą, tak czy owak ginąć będziemy często. System walki - chyba celowo - jest tak pomyślany, że już jeden przeciwnik to problem. Dwóch to gigantyczny problem - trzech, pewna śmierć. To wymusza skradankowy styl gry, pomysł z cyklu "a tam, idę na Rambo", tutaj się absolutnie nie sprawdzi. A że gra zapisuje stan w systemie checkpointów, etapy trzeba przechodzić całymi sekwencjami "od sejwa do sejwa". Nie uda się, powtarzamy całość. Więc Styx: Master of Shadows to nie efektowny fajerwerk a żmudne, cierpliwe przebijanie się po cichu do przodu. Gra jest naprawdę trudna, już poziom normal adresowany jest do doświadczonych graczy. Dlatego nie jest to zabawa dla wszystkich, ale fani skradanek, hardkorowcy lubiący wyzwania, nie mogą tego tytułu przegapić.
Naturalnie nie raz, nie dwa zirytują Was błędy, chwilami niezbyt logiczne zachowania sztucznej inteligencji - ale i wiele razy będziecie pozytywnie zaskoczeni tym, o czym pomyśleli twórcy. Przykładowo, wspominani już strażnicy: nie raz zachowują się głupio, ale jakież było moje zaskoczenie, gdy po wszczęciu alarmu, udało mi się schować w szafie i wydawało się, że po zagrożeniu. Nic z tego, bo wredny żołdak zaczął zaglądać pod stoły i otworzył drzwi mojego schronienia. Trzy szybkie ciosy - i sekwencję zaczynałem od nowa. Zły, ale i pozytywnie zaskoczony mechaniką rozgrywki.
Chwaliłem już projekty poziomów, naprawdę dają wiele możliwości przekradania się z miejsca na miejsce. Natomiast graficznie bywają nierówne. Niektóre potrafią zauroczyć, inne są tylko poprawne. Tutaj także trochę widać braki w budżecie. Ale ogólnie, Styx: Master of Shadows wygląda naprawdę interesująco. Muzyki jest niewiele, ale robi dobry klimat.
Podsumowując tę krótką recenzję: Styx: Master of Shadow, mimo chwilami irytujących błędów, łapie gracza i nie puszcza. Wyśrubowany poziom trudności z jednej strony wkurza, ale ile mamy radości, jak uda się wymanewrować strażników i przejść pod ich nosami. Fajny wątek główny ma kilkanaście godzin, nie uświadczycie wielu zadań pobocznych, te, które są, dają radę.
Styx: Master of Shadows to ogromne, pozytywne zaskoczenie, świadomi jego wad nie wahajcie się zanurzyć w otchłani wielkiej twierdzy w świecie Akenash. Lubicie skradanki, lubicie wyzwania - to właśnie dostaliście grę na kilka jesiennych wieczorów. W dodatku cena jest przyzwoita, na konsolach nowej generacji to połowa kwoty za dużą premierę. My testowaliśmy na PC z podłączonym padem i wszystko się zgadzało. Reasumując: Styx: Master of Shadows zasługuje na uwagę, nie spodoba się wszystkim, ale podsumowując plusy i minusy, to naprawdę bardzo fajna gra, którą warto kupić już teraz, nie czekając na obniżkę.
Sercem zabawy jest jednak oczywiście sama rozgrywka. Styx: Master of Shadows to - upraszczając - gra zręcznościowo-logiczna. Mamy przebyć drogę z punktu A do punktu B omijając straże. Ot, wszystko. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Po pierwsze: lokacje jakie przemierzamy. Rozbudowane w poziomie i pionie, z wieloma drogami do celu. Mogę gasić pochodnie, aby nie zauważył mnie strażnik - ale mogę go zajść od tyłu i po cichu zasztyletować. Ale mogę go w ogóle ominąć, chowając się na przykład w skrzynce lub pod stołem, aby wyczekać moment na przejście za jego plecami. Mogę wreszcie skorzystać z mocy, jakie daje amber: stworzyć swojego klona, aby odciągnąć uwagę straży, albo na moment stać się niewidzialnym. Nie wymieniamy wszystkich możliwości, ale każda lokacja daje ich przynajmniej kilka. A jeżeli - na przykład - nikogo nie zaalarmujemy i nie zabijemy, na koniec misji dostaniemy dodatkowe punkty doświadczenia. Które, oczywiście, wykorzystamy na wykupienie dodatkowych umiejętności naszego goblina. Dajmy na to, po skoku ciszej spadamy na ziemię. Przydaje się - jakież było nasze zaskoczenie, gdy chcieliśmy zajść strażnika od tyłu, ale ten nas usłyszał, bo głośno, zbyt blisko niego "klapnęliśmy" o ziemię po skoku.
Z tymi strażnikami, sterowanymi przez sztuczną inteligencję, bywa różnie. To znaczy, czasami zachowają się niezbyt logicznie. Dajmy na to, zaalarmowało ich leżące ciało, którego nie zdążyliśmy schować, albo zaczęli nas szukać, bo potrąciliśmy stojące krzesło i narobiliśmy rabanu - ale nagle rezygnują i wracają na swoją, z góry ustaloną, ścieżkę spaceru. Widać tutaj chyba brak budżetu studia na zrobienie gry. Zdarza się też, że nasza postać - która nieźle się wspina - nie wiadomo dlaczego nie chwyci się półki jak powinna i spadniemy w przepaść. A wtedy całą sekwencję trzeba powtarzać od nowa. Tak, w Styx: Master of Shadows zdarzają się irytujące błędy, przez które wyrwie się nam z ust niejedno niecenzuralne słowo.
Zresztą, tak czy owak ginąć będziemy często. System walki - chyba celowo - jest tak pomyślany, że już jeden przeciwnik to problem. Dwóch to gigantyczny problem - trzech, pewna śmierć. To wymusza skradankowy styl gry, pomysł z cyklu "a tam, idę na Rambo", tutaj się absolutnie nie sprawdzi. A że gra zapisuje stan w systemie checkpointów, etapy trzeba przechodzić całymi sekwencjami "od sejwa do sejwa". Nie uda się, powtarzamy całość. Więc Styx: Master of Shadows to nie efektowny fajerwerk a żmudne, cierpliwe przebijanie się po cichu do przodu. Gra jest naprawdę trudna, już poziom normal adresowany jest do doświadczonych graczy. Dlatego nie jest to zabawa dla wszystkich, ale fani skradanek, hardkorowcy lubiący wyzwania, nie mogą tego tytułu przegapić.
Naturalnie nie raz, nie dwa zirytują Was błędy, chwilami niezbyt logiczne zachowania sztucznej inteligencji - ale i wiele razy będziecie pozytywnie zaskoczeni tym, o czym pomyśleli twórcy. Przykładowo, wspominani już strażnicy: nie raz zachowują się głupio, ale jakież było moje zaskoczenie, gdy po wszczęciu alarmu, udało mi się schować w szafie i wydawało się, że po zagrożeniu. Nic z tego, bo wredny żołdak zaczął zaglądać pod stoły i otworzył drzwi mojego schronienia. Trzy szybkie ciosy - i sekwencję zaczynałem od nowa. Zły, ale i pozytywnie zaskoczony mechaniką rozgrywki.
Chwaliłem już projekty poziomów, naprawdę dają wiele możliwości przekradania się z miejsca na miejsce. Natomiast graficznie bywają nierówne. Niektóre potrafią zauroczyć, inne są tylko poprawne. Tutaj także trochę widać braki w budżecie. Ale ogólnie, Styx: Master of Shadows wygląda naprawdę interesująco. Muzyki jest niewiele, ale robi dobry klimat.
Podsumowując tę krótką recenzję: Styx: Master of Shadow, mimo chwilami irytujących błędów, łapie gracza i nie puszcza. Wyśrubowany poziom trudności z jednej strony wkurza, ale ile mamy radości, jak uda się wymanewrować strażników i przejść pod ich nosami. Fajny wątek główny ma kilkanaście godzin, nie uświadczycie wielu zadań pobocznych, te, które są, dają radę.
Styx: Master of Shadows to ogromne, pozytywne zaskoczenie, świadomi jego wad nie wahajcie się zanurzyć w otchłani wielkiej twierdzy w świecie Akenash. Lubicie skradanki, lubicie wyzwania - to właśnie dostaliście grę na kilka jesiennych wieczorów. W dodatku cena jest przyzwoita, na konsolach nowej generacji to połowa kwoty za dużą premierę. My testowaliśmy na PC z podłączonym padem i wszystko się zgadzało. Reasumując: Styx: Master of Shadows zasługuje na uwagę, nie spodoba się wszystkim, ale podsumowując plusy i minusy, to naprawdę bardzo fajna gra, którą warto kupić już teraz, nie czekając na obniżkę.
Zobacz także
2014-05-02, godz. 16:01
[04.05.2014] LEGO The Hobbit [PS 3]
"To kolejny tytuł z długiej serii, klocki jakie znamy i lubimy" - tak pisaliśmy w jednej recenzji Giermaszu, całkiem niedawno. A tak w innej: "kultowe klocki powracają w kolejnej grze. I właściwie tyle tytułem wstępu, posłuchajcie…
» więcej
2014-05-02, godz. 15:56
[04.05.2014] Star Wars: The Old Republic [PC]
Trudno powiedzieć, że to jest jakaś nowość. Być może słyszeliście, jakie pieniądze utopiono w tym projekcie, który pierwotnie miał być grą sieciową z miesięcznym abonamentem. Skończyło się ostatecznie na modelu free to play…
» więcej
2014-05-02, godz. 15:50
[04.05.2014] Puppeteer [PS 3]
Ta gra wzbudziła nasze zainteresowanie już na etapie zapowiedzi: niebanalnie wyglądająca platformówka, której akcja dzieje się na scenie teatralnej i tak też wygląda, z papierowo-kartonową scenografią na czele. Po premierze ta produkcja…
» więcej
2014-05-02, godz. 15:45
[04.05.2014] Władca marionetek
W tym Giermaszu jedna nowość, czyli recenzja kolejnego odcinka tasiemca: LEGO The Hobbit - jest dokładnie tak, jak wcześniej, czyli gra się fajnie, ale ile razy można? Chociaż akurat nam się podobało. Powstanie nowy film - co właśnie…
» więcej
2014-05-02, godz. 15:39
[04.05.2014] Przegląd wydarzeń
Czekacie na Dragons Age: Inkwizycja? Może zamówiliście wersję na PS 4 albo Xboxa One? Jeżeli tak, to czy dobrze radzicie sobie z angielskim? Pytamy, bo Electronic Arts przygotuje polskie napisy - czyli tak zwaną kinową lokalizację…
» więcej
2014-04-18, godz. 15:45
[20.04.2014] inFamous: Second Son [PS 4]
Seria inFamous zadebiutowała na Playstation 3 i jak możecie sprawdzić w naszych recenzjach, mimo pewnych zastrzeżeń, daliśmy jej wysoką notę. Najnowsza odsłona, z podtytułem Second Son to gra-wizytówka nowej konsoli Playstation…
» więcej
2014-04-18, godz. 15:42
[20.04.2014] The Elder Scrolls Online [PC]
W dobie wszechogarniających, wyłażących z każdej dziury, sieciowych tytułów z cyklu "free to play", wypuszczenie na rynek gry wieloosobowej z miesięcznym abonamentem może się wydawać lekkim ryzykiem. Było już kilka spektakularnych…
» więcej
2014-04-18, godz. 15:32
[20.04.2014] Batman: Arkham Origins Blackgate [PS Vita]
Przygody Człowieka Nietoperza ostatnimi laty miały naprawdę świetną prasę wśród graczy. Przede wszystkim za sprawą Arkham Asylum i Arkham City, bo "trójka" czyli Arkham Origins zebrała gorsze oceny (ale Giermasz poleca, to fajna…
» więcej
2014-04-18, godz. 14:41
[20.04.2014] Jak fajnie być superbohaterem
W tym Giermaszu gościmy aż dwóch superherosów: Delsin w inFamous: Second Son ma wielkie zadanie, przeżyć i sprzedać PS 4 - udaje się w obu przypadkach, bo to bardzo fajna gra. Podobnie jak Batman: Arkham Origins Blackgate, ten oparty…
» więcej
2014-04-18, godz. 14:33
[20.04.2014] Epitafium dla XP
Windows XP to naprawdę bardzo udany system, chociaż wiekowy. Na tyle dobry, że do dzisiaj jest na wielu komputerach. Ale Microsoft nie będzie już go wspierał - dlaczego, między innymi o tym rozmawiamy z naszym ekspertem od nowych technologii…
» więcej