The Evil Within niczym nie szokuje: potrafi przestraszyć, ale nie przerazić. Zdziwić, ale nie zaskoczyć - i częściej niż strach wywołuje obrzydzenie lub niezdrową fascynację.
Kierujemy detektywem, który ma zbadać tajemnicze i brutalne morderstwo we wspomnianej wyżej klinice psychiatrycznej. Niestety gość jest równie żywy i żwawy jak dowolny z jego przeciwników. Liczyłem na jakąś interakcję, momenty rozładowania napięcia, czy choćby prawdziwe emocje z jego strony – zawiodłem się. Całe zachowanie naszego stróża prawa razi sztucznością i sprawia wrażenie z góry zaprogramowanego.
To co mi się podoba w The Evil Within, to atmosfera, która naprawdę potrafi czasem przyprawić o gęsią skórkę, bo chwilami rzeczywiście ociera się o wrażenie prawdziwego szaleństwa.
Nieźle w The Evil Within wygląda też grafika i projekty potworów, które wyglądają jakby wyszły spod dłuta albo z koła garncarskiego zdrowo walniętego artysty. Przyzwoite jest też otoczenie – brudne, zniszczone, nadgryzione zębem czasu.
Największym minusem jest jednak nuda. Bo po pewnym czasie miałem wrażenie, że wszystko sprowadza się nie do rozwiązania zagadki, a rozświetlenia korytarzy i przejścia obronną ręką przez kolejne zakręty usiane hordami wrogów. Cała intryga – choć ostatecznie rozwijająca się w obiecujący sposób – schodzi na dalszy plan.
To nie jest straszny gniot, ale po twórcy legendy Resident Evil oczekiwałbym gry przynajmniej bardzo dobrej, a nie tylko poprawnej. Dlatego wygłaszając werdykt jestem wyjątkowo surowy, The Evil Within należy się najwyżej siódemka.
Kierujemy detektywem, który ma zbadać tajemnicze i brutalne morderstwo we wspomnianej wyżej klinice psychiatrycznej. Niestety gość jest równie żywy i żwawy jak dowolny z jego przeciwników. Liczyłem na jakąś interakcję, momenty rozładowania napięcia, czy choćby prawdziwe emocje z jego strony – zawiodłem się. Całe zachowanie naszego stróża prawa razi sztucznością i sprawia wrażenie z góry zaprogramowanego.
To co mi się podoba w The Evil Within, to atmosfera, która naprawdę potrafi czasem przyprawić o gęsią skórkę, bo chwilami rzeczywiście ociera się o wrażenie prawdziwego szaleństwa.
Nieźle w The Evil Within wygląda też grafika i projekty potworów, które wyglądają jakby wyszły spod dłuta albo z koła garncarskiego zdrowo walniętego artysty. Przyzwoite jest też otoczenie – brudne, zniszczone, nadgryzione zębem czasu.
Największym minusem jest jednak nuda. Bo po pewnym czasie miałem wrażenie, że wszystko sprowadza się nie do rozwiązania zagadki, a rozświetlenia korytarzy i przejścia obronną ręką przez kolejne zakręty usiane hordami wrogów. Cała intryga – choć ostatecznie rozwijająca się w obiecujący sposób – schodzi na dalszy plan.
To nie jest straszny gniot, ale po twórcy legendy Resident Evil oczekiwałbym gry przynajmniej bardzo dobrej, a nie tylko poprawnej. Dlatego wygłaszając werdykt jestem wyjątkowo surowy, The Evil Within należy się najwyżej siódemka.
Zobacz także
2015-05-15, godz. 14:21
[16.05.2015] Dark Souls II: Scholar of the First Sin [PS4]
Ostatni boss "ubity", wszystkie pucharki zdobyte, a na liczniku czasu gry masz grubo ponad 100 godzin - i pytasz sam siebie: co dalej? Żal rozstawać się z uniwersum, żal tym większy, bo polubiłeś, jak twórcy ze studia From Software…
» więcej
2015-05-08, godz. 16:53
[09.05.2015] Było sobie studio...
... nazywało się Reality pump i robiło niezłe gry. Może nie były to mega hity, ale nakłady szły w miliony. Do czasu - bo właśnie zbankrutowali. A byli jednym z polskich pionierów w tej branży, więc sporo na ten temat rozmawiamy…
» więcej
2015-05-08, godz. 15:54
[09.05.2015] Giermasz #139 - Krwawe KO
W tym programie recenzja jednej produkcji - za to nie byle jakiej, bo na hasło "Mortal Kombat" reagują nawet osoby, które nie interesują się grami. Było nie było - seria krwawych bijatyk jest jedną z wizytówek tej branży. Ale pomyśleliśmy…
» więcej
2015-05-08, godz. 15:04
[09.05.2015] Windows "miłości i pokoju"...
Jak powszechnie wiadomo, używanie tak zwanych emotikonów - smutnych, wesołych, zadumanych, zdenerwowanych, zdziwionych, itd.itp - buziek (a kreskówkowych smutnych czy wesołych piesków, kotków i wielu innych) od dawna jest normalnym…
» więcej
2015-05-08, godz. 10:38
[09.05.2015] Yie Ar Kung-Fu (1985 r.)
W opisie tej gry na Wikipedii czytamy, że "uważa się ją za podstawę dla współczesnych gier walki". Skoro więc w Giermaszu z 9 maja mówimy o dopiero co wydanej nowoczesnej bijatyce Mortal Kombat X - to powspominajmy, od czego się…
» więcej
2015-05-08, godz. 10:05
[09.05.2015] Przegląd tygodnia
Szkoda. Naprawdę szkoda, że w taki sposób żegnają się z tworzeniem gier. Pamiętacie, jak złościliśmy się na beznadzieje pirackie RPG Raven's Cry? Totalnie niedopracowane, pisane "na kolanie"... ta gra stała się przysłowiowym…
» więcej
2015-05-06, godz. 15:38
ARCHIWUM 2015, kwiecień
» więcej
2015-05-06, godz. 15:34
[09.05.2015] Mortal Kombat X [PC]
Wiem, wiem - żeby recenzować taką grę powinienem znać na wyrywki wszystkie ciosy wszystkich wojowników i to najlepiej z kultowej "jedynki". A przynajmniej dogłębnie ograć poprzednią, bardzo dobrze ocenianą "dziewiątkę". I nawet…
» więcej
2015-05-06, godz. 12:28
[09.05.2015] Mortal Kombat X [PC]
Wiem, wiem - żeby recenzować taką grę powinienem znać na wyrywki wszystkie ciosy wszystkich wojowników i to najlepiej z kultowej "jedynki". A przynajmniej dogłębnie ograć poprzednią, bardzo dobrze ocenianą "dziewiątkę". I nawet…
» więcej
2015-05-06, godz. 12:26
[09.05.2015] Mortal Kombat X [PC]
Wiem, wiem - żeby recenzować taką grę powinienem znać na wyrywki wszystkie ciosy wszystkich wojowników i to najlepiej z kultowej "jedynki". A przynajmniej dogłębnie ograć poprzednią, bardzo dobrze ocenianą "dziewiątkę". I nawet…
» więcej