Ale od początku. Startujemy w anonimowym, opuszczonym przez Boga i zrujnowanym kraju. Może mieście - wiele jest tutaj niewiadomych. Nie wiemy nawet jak nazywa się nasza ojczyzna. Do dyspozycji mamy drużynę, która mieszka - to za dużo powiedziane - wegetuje w zrujnowanym budynku. Celem całej ekipy jest jedno - przeżyć.
Gra dzieli się na dwie, powtarzalne tury. Pierwsza: dzień, który wykorzystujemy do wszelkich napraw i usprawniania naszej kryjówki. Polega to miedzy innymi na wykorzystywaniu zebranego wcześniej sprzętu. Na przykład po to, aby zapewnić wszystkim towarzyszom wodę pitną.
Druga część to noc, która jest esencją rozgrywki. Tylko pod osłoną mroku możemy bowiem wyjść z bazy i próbować zdobyć zaopatrzenie, broń i żywność. Jak? Na najróżniejsze sposoby. Możemy okraść jakiś uzbrojony oddział, ale to wiąże się z ryzykiem. Ale przy odrobinie - wiem, że to makabrycznie zabrzmi - szczęścia - być może natrafimy na dom zamieszkany przez rodzinę. Jeśli domownicy nie zgodzą się nam pomóc, mamy wolną rękę, aby przeszukać ich bez pozwolenia i zabrać im żywność czy lekarstwa.
Ale to dla nich wyrok śmierci... Co zrobić? Od decyzji może zależeć życie nasze i naszej drużyny...
No właśnie. This War of Mine wypełniona jest takimi dylematami. To właśnie one świadczą o jej wyjątkowości. Nie przypominam sobie produkcji, która równie mocno zamazywałaby podział na dobro i zło, a skupiała się na odcieniach szarości. Chyba tylko w The Walking Dead, ale This War of Mine jest chyba jeszcze bardziej niejednoznaczne moralnie.
Do tego zdarza się, że naszą kryjówkę odwiedzają przypadkowi wędrowcy, którzy proszą o pomoc - albo atakują ją szabrownicy. Rezultat starcia zależy od tego, jak przygotowaliśmy się do takiej ewentualności. Czy mamy broń? Czy zabarykadowaliśmy wszystkie możliwe wejścia? Każdy błąd i niedopatrzenie mści się na nas i towarzyszach.
Nie ma rycerzy na lśniących koniach, nie ma bohaterskich czynów, ratunków w chwilach grozy. Jest brud, szarość, smutek i nieczysta walka o przetrwanie. Jest też muzyka Piotra Musiała, która doskonale wpasowuje się w klimat. Jeśli jest Wam za wesoło, macie dosyć przesłodzonych produkcji, które kopiują hollywoodzkie rozwiązania i walą w gały efekciarstwem bierzcie jak w dym. A nawet jeśli nie czujecie takich potrzeb, też spróbujcie, bo po prostu trzeba. To jest solidna dziewiątka.
Gra dzieli się na dwie, powtarzalne tury. Pierwsza: dzień, który wykorzystujemy do wszelkich napraw i usprawniania naszej kryjówki. Polega to miedzy innymi na wykorzystywaniu zebranego wcześniej sprzętu. Na przykład po to, aby zapewnić wszystkim towarzyszom wodę pitną.
Druga część to noc, która jest esencją rozgrywki. Tylko pod osłoną mroku możemy bowiem wyjść z bazy i próbować zdobyć zaopatrzenie, broń i żywność. Jak? Na najróżniejsze sposoby. Możemy okraść jakiś uzbrojony oddział, ale to wiąże się z ryzykiem. Ale przy odrobinie - wiem, że to makabrycznie zabrzmi - szczęścia - być może natrafimy na dom zamieszkany przez rodzinę. Jeśli domownicy nie zgodzą się nam pomóc, mamy wolną rękę, aby przeszukać ich bez pozwolenia i zabrać im żywność czy lekarstwa.
Ale to dla nich wyrok śmierci... Co zrobić? Od decyzji może zależeć życie nasze i naszej drużyny...
No właśnie. This War of Mine wypełniona jest takimi dylematami. To właśnie one świadczą o jej wyjątkowości. Nie przypominam sobie produkcji, która równie mocno zamazywałaby podział na dobro i zło, a skupiała się na odcieniach szarości. Chyba tylko w The Walking Dead, ale This War of Mine jest chyba jeszcze bardziej niejednoznaczne moralnie.
Do tego zdarza się, że naszą kryjówkę odwiedzają przypadkowi wędrowcy, którzy proszą o pomoc - albo atakują ją szabrownicy. Rezultat starcia zależy od tego, jak przygotowaliśmy się do takiej ewentualności. Czy mamy broń? Czy zabarykadowaliśmy wszystkie możliwe wejścia? Każdy błąd i niedopatrzenie mści się na nas i towarzyszach.
Nie ma rycerzy na lśniących koniach, nie ma bohaterskich czynów, ratunków w chwilach grozy. Jest brud, szarość, smutek i nieczysta walka o przetrwanie. Jest też muzyka Piotra Musiała, która doskonale wpasowuje się w klimat. Jeśli jest Wam za wesoło, macie dosyć przesłodzonych produkcji, które kopiują hollywoodzkie rozwiązania i walą w gały efekciarstwem bierzcie jak w dym. A nawet jeśli nie czujecie takich potrzeb, też spróbujcie, bo po prostu trzeba. To jest solidna dziewiątka.
Zobacz także
2015-01-30, godz. 09:15
[31.01.2015] Hohokum [PS Vita]
"Jak to dobrze, że w styczniu Hohokum było w promocji i się skusiłem" - pomyślałem, szykując się do pisania tej recenzji. Grę kupiłem o połowę taniej i dzięki temu z czystym sumieniem mogę chwalić tę specyficzną produkcję…
» więcej
2015-01-30, godz. 09:14
[31.01.2015] Hohokum [PS Vita]
"Jak to dobrze, że w styczniu Hohokum było w promocji i się skusiłem" - pomyślałem, szykując się do pisania tej recenzji. Grę kupiłem o połowę taniej i dzięki temu z czystym sumieniem mogę chwalić tę specyficzną produkcję…
» więcej
2015-01-30, godz. 09:13
[31.01.2015] Hohokum [PS Vita]
"Jak to dobrze, że w styczniu Hohokum było w promocji i się skusiłem" - pomyślałem, szykując się do pisania tej recenzji. Grę kupiłem o połowę taniej i dzięki temu z czystym sumieniem mogę chwalić tę specyficzną produkcję…
» więcej
2015-01-23, godz. 14:51
[24.01.2015] Prince of Persia (1989r.)
Wakacje - wczesne lata 90... Jestem u kuzyna, który jest moim bohaterem, bo jest starszy i ma Amigę 500. Włącza mi grę, o której mówi: "młody to już jest wyższa szkoła jazdy". Po kilkugodzinnym szkoleniu sam mogę złapać joystick…
» więcej
2015-01-23, godz. 14:41
[24.01.2015] Blackguards 2 [PC]
Nie lubię recenzować takich gier. Głupio się czuję krytykując, ale chwalić też za bardzo nie ma za co. Blackguards 2 to kawał solidnej, rzemieślniczej roboty, ale... No właśnie - nie wyróżnia się niczym specjalnym. Tym, których…
» więcej
2015-01-23, godz. 14:39
[24.01.2015] Blackguards 2 [PC]
Nie lubię recenzować takich gier. Głupio się czuję krytykując, ale chwalić też za bardzo nie ma za co. Blackguards 2 to kawał solidnej, rzemieślniczej roboty, ale... No właśnie - nie wyróżnia się niczym specjalnym. Tym, których…
» więcej
2015-01-23, godz. 14:32
[24.01.2015] Giermasz #124 - Zaczyna się, znowu...
Łapcie się za portfele: po bardzo krótkim okresie spokoju, znowu na półkach sklepów zaczną pojawiać się kolejne premiery, w tym Giermaszu ogrywamy jedną z pierwszych tegorocznych czyli taktyczne RPG Blackguards 2. I Jarek Gowin nie…
» więcej
2015-01-23, godz. 14:20
[24.01.2015] Gdzie zombie nie może, tam pirat dopłynie...
O Dying Light mówiliśmy w Giermaszu bardzo dużo - ale trudno inaczej, skoro nadciągająca premiera ma szansę zamieszać na całym gamingowym świecie. Chyba mniejszy zasięg będzie miała gra RPG Raven's Cry - ale tutaj ważne…
» więcej
2015-01-23, godz. 11:15
[24.01.2015] Bastion [PC]
Nie mam pomysłu, jak zacząć tę recenzję... Słowa na klawiaturze układają się w banały, że na przykład "świat jest pełen świetnych gier, o których nie mamy pojęcia", albo że "nawet gracz śledzący na bieżąco nowinki w branży…
» więcej
2015-01-23, godz. 09:33
[24.01.2015] Premiera Windows 10
Co prawda najnowszy system operacyjny Microsoftu jeszcze na półkach sklepowych nie zadebiutował, ale skoro ujawnili sporo nowych informacji na jego temat, to oczywiście nie mogliśmy tej prezentacji i konferencji przegapić. Nasz ekspert…
» więcej