Gwoli wyjaśnienia, grałem na PC: Intel Core i7-4700MQ Processor, Nvidia GeForce GTX 780M/4GB GDDR5, DDRIII(L) 8GB - gra "chodziła" stabilnie na ustawieniach "ultra" i wyświetlanych 60. klatkach na sekundę.
Wytłumaczę może od razu o co chodzi z tym pomysłem na rozgrywkę - a przynajmniej ja to tak odbieram. Bo w The Crew jak najbardziej będziecie się ścigać z innymi zawodnikami - czy to komputerowymi czy innymi graczami. Tylko że to nie będzie zabawa rodem z toru - a zręcznościowa jazda bez trzymanki z rozwalaniem elementów otoczenia, czołówkami i ścinaniem zakrętów na czele.
Dobitnie uświadomiłem to sobie, włączając - tak dla porównania - grę od konkurencji czyli DriveClub. Umówmy się, tam też nie ma mowy o ultra-realistycznym zachowaniu samochodu na drodze. Ale jednak, od razu poczułem ducha wyścigów. Urywanie ułamków sekund z wyniku czyli jak najlepsza kontrola auta jest kluczowa. The Crew ma innego ducha: ducha wolności...
Bo mapa w tej grze jest po prostu gigantyczna! Żeby przejechać na raz wirtualne Stany Zjednoczone w The Crew z jednego krańca na drugi potrzeba około 50. minut realnego czasu. Krajobraz jest zróżnicowany i naprawdę się nie nudzi, nawet w czasie długiej jazdy bez konkretnego celu. Wierzcie mi, nie raz zamiast bawić się w misje główne czy dodatkowe aktywności, których jest od groma, po prostu gnałem przed siebie. A z radia przygrywała muzyczka. Słyszy się narzekania, że utworów jest za mało. Więc chyba jestem inżynierem Mamoniem, co to lubi melodie już znane, bo mi powtórki nie przeszkadzały. Oryginalną muzykę do trybu fabularnego napisał Joseph Trapanese. A ja dzięki The Crew odkryłem świetny numer Lykke Li "Get Some". Stacji radiowych jest 7 z różnymi gatunkami muzy, utworów 120 - nastawiłem random i hulaj dusza.
W The Crew mamy tryb fabularny czyli standardową historię o skorumpowanych gliniarzach, z motywem zemsty za śmierć brata i - klasykę gatunku - czyli wspinanie się w hierarchii samochodowych gangów, aby dopaść głównego bossa. Dzień jak co dzień - ale koniec końców, byłem zadowolony, że ta historia w grze jest. Poziom trudności poszczególnych misji fabularnych jest ustawiony "na sztywno", to wymusza na graczu zaliczanie kolejnych wyzwań dodatkowych: slalom, skoki, ucieczki przed policją, testy prędkości i precyzji i tak dalej. Bo w sklepach nie kupimy coraz to lepszych części. Dostajemy je własnie za udział w misjach głównych i dodatkowych. To klasycznie RPG-owe rozwiązanie, gdzie gromadzimy punkty aby rozwijać statystyki naszego bohatera. Ten mechanizm w The Crew działa zasadniczo podobnie, tyle, że rozwijamy nasze bryki. Są też znajdźki i specjalne anteny, które, gdy je odszukamy, odblokowują szczegółowy widok kawałka mapy wraz z zaznaczonymi różnymi zadaniami.
Samochodów jest sporo, ale tutaj bez sensacji. A żeby je skompletować wszystkie, w różnych wersjach, trzeba poświęcić naprawdę dużo czasu na ciułanie wirtualnej kasy i punktów doświadczenia, zaliczając kolejne zadania. I to nie przypadek, bo można pójść na skróty i auta kupić sobie za realny szmal. Mikropłatności, prawdziwa plaga - chociaż to wygodne. Ale ja wolałem pojeździć. I to bryką, którą kupiłem na samym początku.
Model jazdy totalnie zręcznościowy - moim zdaniem jest bardzo wygodny do śmigania z padem w ręce - ale i sensowne używanie hamulca naprawdę się przydaje.
Chciałbym tylko coś wyjaśnić a propos modelu jazdy. Po pierwsze, przyzwyczajony do grania w samochodowe symulatory, przełączyłem sobie na widok z kokpitu. I to działa. A dwa: skoro mamy do czynienia z grą totalnie zręcznościową, to nie oczekujcie niczego innego. Żadnej hybrydy: trochę arcade-trochę symulacja. Tu jest czysta akcja. Czytałem negatywne opinie a propos modelu jazdy - ja narzekań nie rozumiem, dla mnie sprawa jest prosta: pad = czysta zręcznościówka, kierownica = symulator. Proste.
The Crew w założeniu jest grą sieciową, takim samochodowym MMO. Co ciekawe, serwery działają sprawnie i dzięki temu mamy możliwość całkiem rozbudowanej zabawy z innymi prawdziwymi graczami. Chociaż - przyznaję - nie czuję się na siłach, aby w pełni kompetentnie o tym mówić. Bo ja jednak wolałem jeździć sam - i tu plus, że gra daje i taką możliwość. Zresztą, cały teren USA w grze jest dostępny od początku, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby po prostu ruszyć przed siebie, odkrywać i nie zawracać sobie chwilowo głowy jakimiś misjami głównej historii czy wyzwaniami sieciowymi.
Co do grafiki: wielka mapa bez żadnych ekranów ładowania wymusza kompromisy w poziomie oprawy. Najlepiej - czy raczej najgorzej - widać to w miastach. Mają swoje momenty, ale generalnie są dosyć puste i chwilami wyglądają naprawdę niegodnie nowej generacji. Za to, gdy wyjedziemy poza miasto, robi się o wiele lepiej. Chociaż, tak jak w prawdziwym życiu za kółkiem, chwilami jest pięknie, chwilami przeciętnie, generalnie jednak bardzo różnorodnie i po raz kolejny to powiem, luźna jazda bez celu na długich trasach sprawiała mi mnóstwo frajdy z podziwiania widoków. Ruch samochodowy skojarzył mi się z tym, co widuję "w realu" na polskich drogach, powiedzmy, w niedzielne przedpołudnie. Słowo daję, miałem wrażenie, że przemierzam w te i nazad nasz kraj, tyle że na ekranie monitora i z wirtualną prędkością ponad 200 km/h. Spokojnie, rdzennie amerykańskie lokacje oczywiście też są, mi się po prostu jakoś tak skojarzyło. Przy czym wirtualni uczestnicy ruchu drogowego jadą jak po sznurku i nie są w ogóle, nazwijmy, interaktywni - wiem, jestem mało wybredny, skoro mi to nie przeszkadzało.
Tak jak napisałem na początku, sesję z grą dzieliłem sobie na etapy. Powiedzmy, najpierw jakieś misje główne, później zabawa z wyzwaniami i na koniec, lekko zmęczony gimnastykowaniem palców - luźna jazda na długiej trasie. Pozwala na to wygodny system szybkiej podróży - klik, i już zaczynam wyzwanie na jednym krańcu mapy - klik, i robię kolejne gdzie indziej, klik - wyznaczam trasę do swobodnej jazdy. I godziny z The Crew mijają jak szalone.
Przynaję, że dawno nie grałem w zręcznościowe samochodówki, więc może nie mam porównania. Bo, powiem wprost - mi się The Crew bardzo podobało. Oczywiście mógłbym trochę tej grze wytknąć. Ale czułbym się z tym nieswojo, skoro sam z siebie, nie tylko z recenzenckiego obowiązku, spędziłem z tym tytułem długie godziny - akceptując błędy i niedociągnięcia graficzne. Bo się dobrze bawiłem. Spotykam się ze zdaniem, że "The Crew to taki solidny średniak". Cóż - średniak czy nie, raz, że widzę ogrom pracy włożony chociażby w przygotowanie naprawdę dużej i różnorodnej mapy - a dwa: ten "niby średniak" wciągnął mnie i nie puścił od ekranu przez długie godziny.
Mnie to wystarczy. The Crew z czystym sumieniem polecam.
Wytłumaczę może od razu o co chodzi z tym pomysłem na rozgrywkę - a przynajmniej ja to tak odbieram. Bo w The Crew jak najbardziej będziecie się ścigać z innymi zawodnikami - czy to komputerowymi czy innymi graczami. Tylko że to nie będzie zabawa rodem z toru - a zręcznościowa jazda bez trzymanki z rozwalaniem elementów otoczenia, czołówkami i ścinaniem zakrętów na czele.
Dobitnie uświadomiłem to sobie, włączając - tak dla porównania - grę od konkurencji czyli DriveClub. Umówmy się, tam też nie ma mowy o ultra-realistycznym zachowaniu samochodu na drodze. Ale jednak, od razu poczułem ducha wyścigów. Urywanie ułamków sekund z wyniku czyli jak najlepsza kontrola auta jest kluczowa. The Crew ma innego ducha: ducha wolności...
Bo mapa w tej grze jest po prostu gigantyczna! Żeby przejechać na raz wirtualne Stany Zjednoczone w The Crew z jednego krańca na drugi potrzeba około 50. minut realnego czasu. Krajobraz jest zróżnicowany i naprawdę się nie nudzi, nawet w czasie długiej jazdy bez konkretnego celu. Wierzcie mi, nie raz zamiast bawić się w misje główne czy dodatkowe aktywności, których jest od groma, po prostu gnałem przed siebie. A z radia przygrywała muzyczka. Słyszy się narzekania, że utworów jest za mało. Więc chyba jestem inżynierem Mamoniem, co to lubi melodie już znane, bo mi powtórki nie przeszkadzały. Oryginalną muzykę do trybu fabularnego napisał Joseph Trapanese. A ja dzięki The Crew odkryłem świetny numer Lykke Li "Get Some". Stacji radiowych jest 7 z różnymi gatunkami muzy, utworów 120 - nastawiłem random i hulaj dusza.
W The Crew mamy tryb fabularny czyli standardową historię o skorumpowanych gliniarzach, z motywem zemsty za śmierć brata i - klasykę gatunku - czyli wspinanie się w hierarchii samochodowych gangów, aby dopaść głównego bossa. Dzień jak co dzień - ale koniec końców, byłem zadowolony, że ta historia w grze jest. Poziom trudności poszczególnych misji fabularnych jest ustawiony "na sztywno", to wymusza na graczu zaliczanie kolejnych wyzwań dodatkowych: slalom, skoki, ucieczki przed policją, testy prędkości i precyzji i tak dalej. Bo w sklepach nie kupimy coraz to lepszych części. Dostajemy je własnie za udział w misjach głównych i dodatkowych. To klasycznie RPG-owe rozwiązanie, gdzie gromadzimy punkty aby rozwijać statystyki naszego bohatera. Ten mechanizm w The Crew działa zasadniczo podobnie, tyle, że rozwijamy nasze bryki. Są też znajdźki i specjalne anteny, które, gdy je odszukamy, odblokowują szczegółowy widok kawałka mapy wraz z zaznaczonymi różnymi zadaniami.
Samochodów jest sporo, ale tutaj bez sensacji. A żeby je skompletować wszystkie, w różnych wersjach, trzeba poświęcić naprawdę dużo czasu na ciułanie wirtualnej kasy i punktów doświadczenia, zaliczając kolejne zadania. I to nie przypadek, bo można pójść na skróty i auta kupić sobie za realny szmal. Mikropłatności, prawdziwa plaga - chociaż to wygodne. Ale ja wolałem pojeździć. I to bryką, którą kupiłem na samym początku.
Model jazdy totalnie zręcznościowy - moim zdaniem jest bardzo wygodny do śmigania z padem w ręce - ale i sensowne używanie hamulca naprawdę się przydaje.
Chciałbym tylko coś wyjaśnić a propos modelu jazdy. Po pierwsze, przyzwyczajony do grania w samochodowe symulatory, przełączyłem sobie na widok z kokpitu. I to działa. A dwa: skoro mamy do czynienia z grą totalnie zręcznościową, to nie oczekujcie niczego innego. Żadnej hybrydy: trochę arcade-trochę symulacja. Tu jest czysta akcja. Czytałem negatywne opinie a propos modelu jazdy - ja narzekań nie rozumiem, dla mnie sprawa jest prosta: pad = czysta zręcznościówka, kierownica = symulator. Proste.
The Crew w założeniu jest grą sieciową, takim samochodowym MMO. Co ciekawe, serwery działają sprawnie i dzięki temu mamy możliwość całkiem rozbudowanej zabawy z innymi prawdziwymi graczami. Chociaż - przyznaję - nie czuję się na siłach, aby w pełni kompetentnie o tym mówić. Bo ja jednak wolałem jeździć sam - i tu plus, że gra daje i taką możliwość. Zresztą, cały teren USA w grze jest dostępny od początku, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby po prostu ruszyć przed siebie, odkrywać i nie zawracać sobie chwilowo głowy jakimiś misjami głównej historii czy wyzwaniami sieciowymi.
Co do grafiki: wielka mapa bez żadnych ekranów ładowania wymusza kompromisy w poziomie oprawy. Najlepiej - czy raczej najgorzej - widać to w miastach. Mają swoje momenty, ale generalnie są dosyć puste i chwilami wyglądają naprawdę niegodnie nowej generacji. Za to, gdy wyjedziemy poza miasto, robi się o wiele lepiej. Chociaż, tak jak w prawdziwym życiu za kółkiem, chwilami jest pięknie, chwilami przeciętnie, generalnie jednak bardzo różnorodnie i po raz kolejny to powiem, luźna jazda bez celu na długich trasach sprawiała mi mnóstwo frajdy z podziwiania widoków. Ruch samochodowy skojarzył mi się z tym, co widuję "w realu" na polskich drogach, powiedzmy, w niedzielne przedpołudnie. Słowo daję, miałem wrażenie, że przemierzam w te i nazad nasz kraj, tyle że na ekranie monitora i z wirtualną prędkością ponad 200 km/h. Spokojnie, rdzennie amerykańskie lokacje oczywiście też są, mi się po prostu jakoś tak skojarzyło. Przy czym wirtualni uczestnicy ruchu drogowego jadą jak po sznurku i nie są w ogóle, nazwijmy, interaktywni - wiem, jestem mało wybredny, skoro mi to nie przeszkadzało.
Tak jak napisałem na początku, sesję z grą dzieliłem sobie na etapy. Powiedzmy, najpierw jakieś misje główne, później zabawa z wyzwaniami i na koniec, lekko zmęczony gimnastykowaniem palców - luźna jazda na długiej trasie. Pozwala na to wygodny system szybkiej podróży - klik, i już zaczynam wyzwanie na jednym krańcu mapy - klik, i robię kolejne gdzie indziej, klik - wyznaczam trasę do swobodnej jazdy. I godziny z The Crew mijają jak szalone.
Przynaję, że dawno nie grałem w zręcznościowe samochodówki, więc może nie mam porównania. Bo, powiem wprost - mi się The Crew bardzo podobało. Oczywiście mógłbym trochę tej grze wytknąć. Ale czułbym się z tym nieswojo, skoro sam z siebie, nie tylko z recenzenckiego obowiązku, spędziłem z tym tytułem długie godziny - akceptując błędy i niedociągnięcia graficzne. Bo się dobrze bawiłem. Spotykam się ze zdaniem, że "The Crew to taki solidny średniak". Cóż - średniak czy nie, raz, że widzę ogrom pracy włożony chociażby w przygotowanie naprawdę dużej i różnorodnej mapy - a dwa: ten "niby średniak" wciągnął mnie i nie puścił od ekranu przez długie godziny.
Mnie to wystarczy. The Crew z czystym sumieniem polecam.
Zobacz także
2014-03-09, godz. 16:16
[09.03.2014] Kim jest Cortana!?
Właściwie to u nas będzie Paulina a nie Cortana - co już może nieco naprowadzić na odpowiedź na pytanie postawione powyżej i co te wyżej wymienione panie mają wspólnego z Microsoftem. W tym wydaniu rozmów o technologiach nasz ekspert…
» więcej
2014-03-09, godz. 16:13
ARCHIWUM 2014, marzec
» więcej
2014-03-09, godz. 16:12
[09.03.2014] Thief [PS 3]
Wyjaśnijmy jedną rzecz na początku: nowy Thief, restart znanej i bardzo szanowanej serii "skradanek", miał u nas nieco łatwiej. Dlaczego? Bo chociaż w klasyczne gry wydane pod marką Thief kiedyś tam dawno graliśmy, to nie jesteśmy…
» więcej
2014-03-07, godz. 14:43
[09.03.2014] Toukiden: The Age of Demons [PS Vita]
Chociaż głosy o upadku Playstation Vita nie milkną (my tak nie uważamy!), to z drugiej strony pojawia się coraz więcej zapowiedzi na tę konsolę, szczególnie gier z Japonii. W tym kraju handheldy rządzą, fakt: przede wszystkim Nintendo…
» więcej
2014-03-07, godz. 12:39
[09.03.2014] Przegląd wydarzeń
Na początek miało być optymistycznie, czyli mieliśmy zaprosić Was do sprawdzenia tego, co dzieje się na stronie nintendo.pl. Bo od 1 marca miał ruszyć nowy dystrybutor sprzętu Wielkiego N w Polsce. I być może tak się stało - na…
» więcej
2014-03-06, godz. 14:12
[09.03.2014] Daley Thompson's Decathlon (1984r.)
Uwaga - nadciąga "zabójca" joysticków, a przecież mówi się, że "sport to zdrowie". Ale po kolei, bo ktoś już pyta "a co to jest joystick?". Teraz mamy pady z analogowymi stickami - no to kiedyś był jeden, duży, z przyciskami. W…
» więcej
2014-03-05, godz. 13:32
[09.03.2014] Thief [PS 3]
Wyjaśnijmy jedną rzecz na początku: nowy Thief, restart znanej i bardzo szanowanej serii "skradanek", miał u nas nieco łatwiej. Dlaczego? Bo chociaż w klasyczne gry wydane pod marką Thief kiedyś tam dawno graliśmy, to nie jesteśmy…
» więcej
2014-03-05, godz. 13:31
[09.03.2014] Toukiden: The Age of Demons [PS Vita]
Chociaż głosy o upadku Playstation Vita nie milkną (my tak nie uważamy!), to z drugiej strony pojawia się coraz więcej zapowiedzi na tę konsolę, szczególnie gier z Japonii. W tym kraju handheldy rządzą, fakt: przede wszystkim Nintendo…
» więcej
2014-02-23, godz. 16:31
[23.02.2014] Project Tango
Wymieniony w tytule tajemniczy projekt szykuje nam Google, cóż to takiego jest? O tym mówi nasz ekspert od nowych technologii czyli Radek Lis. Nowości szykuje także inny gigant IT czyli Microsoft, ich Office będzie dostępny do używania…
» więcej
2014-02-23, godz. 16:07
[23.02.2014] King's Bounty Legions [PC]
Kolejny tytuł z cyklu free to play, który recenzujemy w Giermaszu. Właściwie można by to skwitować krótkim "ściągnijcie sami i przekonajcie się, czy jest fajne", ale przecież tych tytułów jest tak dużo... Warto więc dać szansę…
» więcej