W tej recenzji nie będzie zbyt wielu odwołań do wcześniejszych Dzieł (znowu słowo użyte nie przez przypadek) Japończyków, czyli trzech gier z serii Souls (Demon's Souls, Dark Souls i Dark Souls 2), ale istota rozgrywki pozostała podobna - więc, oczywiście, dalej jest trudno a śmierć towarzyszy nam na każdym kroku.
Nie chcę powtarzać słów napisanych dziesiątki razy, nie będę nawet wspominał o "oczywistych oczywistościach", czyli cholernie wkurzających bossach - i przeogromnej satysfakcji, gdy wreszcie ubijemy taką łachudrę - ale trzeba wspomnieć o tym wrażeniu, że ani przez chwilę nie możemy się poczuć zbyt pewni siebie. Nawet nieźle rozwiniętą postacią, z całkiem przyzwoitymi broniami - wystarczy moment zagapienia się, zbyt duża nonszalancja, złe wyczucie odległości przy zadawaniu ciosu - i "prosty" wydawałoby się przeciwnik z początkowych etapów gry może nas (za)szybko ukatrupić.
A wtedy, trzeba zaczynać od checkpointu. Punkty zapisu ustawione są nad wyraz rzadko, po śmierci naszego bohatera, wszyscy wrogowie oprócz bossów odradzają się w tych samych miejscach i trzeba zaczynać drogę przez mękę ponownie.
O ile słuchaliście poprzedniego Giermaszu, to wiecie, że moim zdaniem (mówiąc oczywiście w sporym uproszczeniu) taki rdzeń mechaniki rozgrywki, to rozwiązania stosowane już od lat 80-tych w różnych kosmicznych/samolocikowych strzelankach. Pamiętacie, jak to było? Wrogowie zawsze pojawiali się w tych samych miejscach, żeby w ogóle dotrzeć do bossa, trzeba było się nieźle z nimi namęczyć - a najlepiej nauczyć na pamięć, co stanie się w danym miejscu planszy. Po czym, gdy wreszcie doszliśmy do bossa - i główny przeciwnik zrobił z nas miazgę, trzeba było to wszystko przebyć jeszcze raz. I jeszcze raz, i jeszcze raz...
Monotonia - moim zdaniem - jednak nie powinna nam grozić, bo każda walka w Bloodborne może wyglądać inaczej, a każdy przeciwnik może się nam nieprzyjemnie "odgryźć". W dodatku nie ma poziomu "easy" i - jako się rzekło - punkty zapisu są rzadkie. Tak musi być - mówią nam (nie wprost) twórcy. Bo - myślę, że o to mogło chodzić studiu From Software - Bloodborne my, gracze, mamy doświadczyć: mamy poczuć, jak to jest być łowcą potworów w opanowanym przez bestie z piekła rodem wielkim, wzorowanym na wiktoriańskim Londynie, mieście Yharnam.
I poza nim, bo lokacji w grze jest więcej - każda piękna na swój chory sposób, każda warta poznania i - każda - bardzo groźna dla nieostrożnych. Niepokojące jest także - i uważam to za siłę gier tworzonych przez japońskie studio - że niebezpiecznie łatwo człowiek zaczyna czuć, że tam, na ekranie, ta postać to nie jest jakiś zbitek pikseli, tylko my sami musimy stawić czoła koszmarom.
Dodam, tylko dla formalności, że grafikę w grze można opisać jednym słowem: świetna! Równie doskonała jest muzyka i efekty dźwiękowe. To w tej chwili najlepiej oceniana gra ekskluzywna na konsolę PlayStation 4. Tak na marginesie dodam, że Sony pomyślało i o hardkorowcach - którzy właśnie dostali Bloodborne - i o graczach niedzielnych, którzy mogą odpalić również przez nas recenzowane The Order: 1886. Obie produkcje wyglądają znakomicie, obie rozgrywają się w bardzo podobnej, a'la wiktoriańskiej scenografii - myślicie, że to przypadek? Dla mnie - nie...
Wracając do recenzji, gdybym chciał opowiedzieć o wszystkich elementach, które mnie ujęły w Bloodborne, ten tekst stałby się stanowczo za długi. Uwielbiam zarówno sposób opowiadania historii, gdy nic nie jest wyłożone "kawa na ławę" - uwielbiam projekty poziomów. Uwielbiam wreszcie - i wiem, że to czysty masochizm - gdy jestem zmuszony do eksploracji, aby znaleźć jakże przydatne skróty do tych nielicznych checkpointów, bossów czy sprytnie ukrytych sekretów. Naprawdę - uczucie, gdy po istnej "ścieżce zdrowia" i zaciętej bitce otworzyłem bramę, dzięki której "życie stało się prostsze" bo mogłem przez nią obejść połowę planszy - to uczucie ogromnej ulgi było wręcz bezcenne.
A z drugiej strony była owa irytacja, gdy ostatni przeciwnik ostatnim ciosem odesłał mnie - i cały dorobek długich minut walki - w niebyt. Więc, jak odkrywamy coś nowego, z bijącym sercem idziemy w nieznane, ręce trzymające pada drżą z emocji: uda się czy nie? Zabawne, że w pewnym momencie zacząłem doceniać fakt, że w tej grze nie ma czegoś takiego jak jakakolwiek mapa. To zmusza do skupienia, zapamiętywania drogi i topografii całych lokacji. Zapewniam: to działa tylko na korzyść poczucia immersji - zatopienia się w świat gry.
Chociaż nie wszystkim rozwiązania zastosowane w Bloodborne się podobają: odradzający się wrogowie i w dodatku rzadkie chceckpointy... Zanim zrozumiałem filozofię Bloodborne, też trochę się tak czułem. A wiecie dlaczego? Bo już pierwsza, naprawdę duża lokacja, czyli wspaniałe, majestatyczne, przygniatające i przygnębiające miasto Yharnam - po prostu mnie oszołomiło. Chciałem jak najszybciej dowiedzieć się jak najwięcej, odkryć historię tego strasznego miejsca, odwiedzić kolejne zachwycające mroczne zakamarki - a tu nic z tego, bo sto-pięćset-tysięczny raz na tej samej ścieżce zatłukł mnie jakiś łobuz z tasakiem. I trzeba było zaczynać od nowa... I od nowa.
Aż wreszcie: ten niesamowity moment, gdy poczułem, że zaczynam nad grą panować. Że nawet jeżeli zginąłem, nie czułem się bezsilny, a z zimną determinacją już planowałem, żeby wrócić w to samo miejsce i nakopać skur...
Ocierające się o ideał oceny Bloodborne wystawiane przez dziennikarzy z całego świata wcale mnie nie dziwią. Ta gra również w moim rankingu ociera się o notę marzeń, czyli 10 na 10. A chociaż mogliście odnieść wrażenie, że to produkcja tylko dla zapalonych hardkorowców - to Bloodborne da się polubić. Co prawda, nie jest to tytuł, w który można "popykać" dla relaksu - co to, to nie. Ale, jeżeli dacie sobie kilka godzin na opanowanie mechaniki zabawy, jeżeli na początku zaciśniecie zęby i nie zrazicie się bardzo częstymi niepowodzeniami - to Bloodborne wcale nie musi okazać się tytułem "nie-do-przejścia".
Ale - zwracając się do mniej wprawnych graczy - to Wy musicie chcieć. Na PlayStation 4 trudno znaleźć teraz lepszą grę: wymagającą, ale ostatecznie bardzo satysfakcjonującą. Bloodborne jest świetne - i tylko od Was będzie zależało, czy będziecie na tyle zdeterminowani, aby tę niesamowitość odkryć.
Ja zachęcam - posada łowcy bestii w Yharnham czeka...
[Grę do recenzji dostaliśmy od wydawcy firmy Sony Polska]
Zobacz także
2015-11-24, godz. 15:46
[28.11.2015] Star Wars: Battlefront [PS4]
Pju, pju, pju. Headshot z blastera, wybiegam z bazy, w grupę szturmowców Imperium rzucam granat uwalniający potężną energię i przebijając się przez śniegową zaspę kątem oka dostrzegam kroczącego robota bojowego AT-ST. Będzie…
» więcej
2015-11-24, godz. 15:46
[28.11.2015] Need for Speed [PS4]
Jakoś tak się złożyło, że zazwyczaj w recenzowanych produkcjach staram się doszukać głównie pozytywów - nawet jeżeli nie do końca mi się podobają, staram się znaleźć coś, co może być wartością dla innych graczy. Na zasadzie…
» więcej
2015-11-24, godz. 15:41
[28.11.2015] Call of Duty: Black Ops III - multiplayer [PS4]
Recenzję Call of Duty: Black Ops III celowo podzieliłem na dwie części, bo ciężko jest w krótkim czasie ograć dokładnie kampanię i spróbować swoich żenujących sił w rozgrywkach sieciowych. W Giermaszu #166 przedstawiłem zabawę…
» więcej
2015-11-20, godz. 17:10
[21.11.2015] Quake (1996 r.)
Rok 1996 to kolejny krok milowy w gatunku trójwymiarowych strzelanin. Po wielkim sukcesie Dooma, amerykańskie studio id Software wydało kolejnego FPS-a, który wyznaczał górne granice gatunku. Panie, panowie, na arenę wchodzi Quake…
» więcej
2015-11-20, godz. 17:06
[21.11.2015] Pod gradobiciem nagród
Mamy grad nominacji - czy będzie też grad nagród? Wiedźmin III: Dziki Gon jest na dobrej drodze, aby pobić przynajmniej dwa rekordy gali Game Awards 2015: bo już mają 7 nominacji, więc liczymy, że i laury będą - o czym opowiada…
» więcej
2015-11-20, godz. 16:05
[21.11.2015] The Book of Unwritten Tales 2 [PS4]
W tym przypadku recenzja będzie właściwie tylko formalnością. Czy raczej - oceną, jak gra się w tę produkcję w wersji na konsolę. Bo przygodówkę point'n'click The Book of Unwritten Tales 2 już Wam przedstawiliśmy …
» więcej
2015-11-20, godz. 15:15
[21.11.2015] The Book of Unwritten Tales 2 [PS4]
W tym przypadku recenzja będzie właściwie tylko formalnością. Czy raczej - oceną, jak gra się w tę produkcję w wersji na konsolę. Bo przygodówkę point'n'click The Book of Unwritten Tales 2 już Wam przedstawiliśmy …
» więcej
2015-11-20, godz. 13:33
[21.11.2015] Tales of Zestiria [PS4]
Tales of Zestiria to naprawdę fajna gra. W kategorii jRPG to jakieś "siedem-w-okolicach-ośmiu". I teraz pewnie zastanowiliście się, dlaczego właśnie złamałem niepisaną recenzencką zasadę, aby potrzymać nieco czytelnika w niepewności?…
» więcej
2015-11-20, godz. 09:43
[21.11.2015] Przegląd tygodnia
Nowe przygody Lary na sklepowych półkach: i chociaż recenzje są dobre bądź bardzo dobre, to wyniki sprzedaży budzą niepokój. Na bardzo ważnym brytyjskim rynku Rise of the Tomb Rider nie radzi sobie dobrze i przegrywa z innymi wielkimi…
» więcej
2015-11-20, godz. 09:36
[21.11.2015] Giermasz #167 - Kto jeszcze gra w japońskie RPG?
Ponieważ ostatnio mieliśmy w Giermaszu sporo gości z recenzjami, Andrzej Kutys w spokoju mógł ogrywać najnowszą odsłonę serii jRPG Tales of Zestiria . I chyba czasu na to miał aż za dużo, bo z recenzji wszedł filozoficzny esej…
» więcej