Extra Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Extra Giermasz
Seria The Legend of Zelda od blisko 30 lat bawi miliony graczy na całym świecie, zachwyca rozmachem, bajkowością i wyznacza ramy gatunku jRPG-ów akcji. Zbierający od zawsze najwyższe oceny klasyk doczekał się w końcu godnej konkurencji, która czerpie garściami z produkcji wielkiego Nintendo. Z podniesionym mieczem legendę zaatakował Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas, lecz jest to raczej drapanie po plecach, za to bardzo przyjemne. Inspiracją dla produkcji mało znanego studia Cornfox & Brothers, było genialne The Legend of Zelda: The Wind Waker. Widać to zarówno po warstwie graficznej, zwłaszcza elementach marynistycznych, jak i wielu elementach rozgrywki. Wielu graczom może to przeszkadzać, ale czerpanie pomysłów od jednej z najwyżej ocenianych gier w historii to mimo wszystko dobry pomysł. Niestety zabrakło tu oryginalności, elementów zaskakujących gracza, czegoś rozwijającego pomysły twórcy przygód Linka. Nadzieja pozostała w scenariuszu.
GIERMASZ-Recenzja Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas


Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas to opowieść fantasy, traktująca o przygodach nastoletniego chłopca, który dość szybko zostaje rzucony w wir niebezpieczeństw wyspiarskiego świata królestwa Arcadia. Młodzieniec zostaje zmuszony opuścić swoją rodzinną wioskę, by podczas pełnej niebezpieczeństw przygody szukać swojego ojca. Rodzic bohatera zaginął podczas poszukiwań legendarnego potwora morskiego, tytułowego Oceanhorna. Mroczna energia, która przeniknęła bestię, zamieniła ją w niebezpiecznego drapieżnika, przez co zagrożone są także wyspy królestwa.

Jak to zazwyczaj bywa w grach, to właśnie na barkach bohatera spoczywają losy całego świata. Zadanie nie należy do prostych, gdyż prócz próby odnalezienia zaginionego ojca, trzeba też zebrać wszystkie magiczne artefakty, które pozwolą pokonać krwiożercze monstrum.

Niestety bolączką Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas jest niedopracowany scenariusz. Wiele przeprowadzanych rozmów wydaje się nie mieć celu, czasami dłużą się w nieskończoność, na szczęście głównym zadaniem gracza jest eksploracja, a pod tym względem jest naprawdę nieźle.

Jak już wspomniałem na wstępie, Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas łopatami czerpie z klasyka The Wind Waker. Oczywiście oprawa nie może równać się do Zeldy, ale ma taki miękki, przyjemny feeling, dzięki któremu zwiedzanie kolejnych odkrywanych wysp sprawia dużą przyjemność. Poszczególne lokacje królestwa Arcadia różnią się od siebie, ale nie liczcie na fajerwerki, jest to bardziej porządna, rzemieślnicza robota niż przejaw ludzkiego geniuszu. Na równym poziomie prezentują się też wszechobecne podziemia, czy wnętrza budynków, więc nie ma się co nad tym rozwodzić.

Zwiedzanie kolejnych lokacji jest przyjemne, mimo że czasami wkrada się lekka monotonia z którą walczy spora ilość zagadek. Także tutaj jest dobrze, ale bez efektu "Wow!" Nie będę ukrywał, że ich trudność jest na dość niskim poziomie, powtarzalność dość wysoka, więc szału nie ma. Rozmieszczone są dość logicznie, więc idealnie komponują się z wykonaniem całości.

Inną sprawą są elementy marynistyczne.

Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas to także podróże morskie, które wykonane są doskonale. Opublikowałem jednego screena na Facebooku i okazało się, że wiele osób było przekonanych, że gram w... The Legend of Zelda: The Wind Waker. Faktycznie, studio Cornfox & Brothers postarało się i wykonało wierną kalkę przygód Linka, ale niestety, pływanie łódką żaglową okrutnie szybko się nudzi.

Powody są dwa. Pierwszy, to brak możliwości swobodnego sterowania statkiem, gdyż między wskazanymi lokacjami przemieszcza się on na autopilocie. Można by to pomijać, lecz nie, twórcy postanowili dodać elementy strzelania do atakujących nas potworów, walających się śmieci czy min. Jest to fajne za pierwszym, drugim, piątym razem, ale później zaczyna już nudzić, a czasami wręcz irytować. Niestety walka jest wymuszana, gdyż nie podejmując jej, po prostu zostaniesz zabity.

Także walka z potworami na lądzie nie należy do wybitnych, brak tu pomysłowości wspomnianej kilka razy Zeldy, liczy się tylko zręczność. Oczywiście można skupić się na totalnej eksploracji, sprawdzaniu każdego dzbanka, kamienia, kępy trawy, ale także i to potrafi znudzić.

Jednak łącząc wszystkie wspomniane elementy, dostajemy naprawdę dobrą, lecz niepozbawioną wad grę. Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas daleko do serii Zelda, ale twórcom należą się brawa za samą próbę podjęcia wyzwania zmierzenia się z legendą. Ocenę końcową podbija na pewno świetna ścieżka dźwiękowa, przy której palce maczali Nobuo Uematsu i Kenji Ito, znani chociażby z genialnych kompozycji do serii Final Fantasy czy Mana.

Przejście Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas zajmuje kilkanaście godzin, a skupiając się na zadaniach pobocznych czas ten znacznie się wydłuża. Eksploracja, gromadzenie informacji, rozmawianie z ludźmi i odkrywanie kolejnych wysp potrafi wciągnąć na dobre i mimo kilku niedoskonałości, polecam opłynąć królestwo Arcadii.

Nie jest to Zelda, ale ma naprawdę sporo do zaoferowania.

[Grę do recenzji dostaliśmy od sklepu internetowego www.gog.com]

Zobacz także

2015-02-27, godz. 14:59 [28.02.2015] Agent na kłopoty Inteligentny program komputerowy, który sam się uczy? Jakoś ciarki nas przeszły, gdy ekspert Giermaszu Radek Lis opowiadał o najnowszym wynalazku ze świata nowych technologii. Kto wie, może Agent zastąpi pracowników wielkich korporacji?… » więcej 2015-02-27, godz. 12:17 [28.02.2015] Dragonball XenoVerse [PC] Ktoś pamięta jeszcze taką telewizję jak RTL7? Jej zaletą - i to nie "krypciocha", bo stacja formalnie nie istnieje - było emitowanie seriali, także animowanych, których nie można było zobaczyć w żadnej innej polskiej telewizji… » więcej 2015-02-27, godz. 11:55 [28.02.2015] Dragonball XenoVerse [PC] Ktoś pamięta jeszcze taką telewizję jak RTL7? Jej zaletą - i to nie "krypciocha", bo stacja formalnie nie istnieje - było emitowanie seriali, także animowanych, których nie można było zobaczyć w żadnej innej polskiej telewizji… » więcej 2015-02-27, godz. 11:53 [28.02.2015] Wings (1990 r.) Ci wspaniali faceci w swoich latających maszynach... Kiedyś w samolotach nie było radarów, silników odrzutowych - a nawet zamkniętych kabin. Wings!, gra na Amigę sprzed 25. lat przypomina właśnie takie czasy: I Wojna Światowa, dwupłatowce… » więcej 2015-02-27, godz. 09:24 [28.02.2015] Giermasz #129 - Kamera! Akcja! Filmowe gry akcji mają swoich zwolenników, chwalących intensywne doznania rodem z kinowego ekranu. Przeciwnicy wytykają, że rozgrywka jest zazwyczaj krótka i właściwie po przejściu gry jedyne co z nią można zrobić, to dać się… » więcej 2015-02-27, godz. 09:22 [28.02.2015] Przegląd tygodnia Wspominaliśmy w Giermaszu, jak fajnie Microsoft zapowiedział premierę kolejnej części ich flagowej ekskluzywnej ścigałki Forza Motorsport 6 - stało się to na targach samochodowych, w towarzystwie nowego, ślicznego modelu Forda GT… » więcej 2015-02-26, godz. 14:40 [28.02.2015] The Order: 1886 [PS4] Sprawę postawię jasno od początku i ocenę "wyłożę na stół" już teraz. Dla mnie The Order: 1886 to gra na mniej więcej siódemkę w dziesięciostopniowej skali. Dlaczego "mniej więcej"? Bo w zależności od tego co przeczytacie… » więcej 2015-02-26, godz. 14:39 [28.02.2015] Dragonball XenoVerse [PC] Ktoś pamięta jeszcze taką telewizję jak RTL7? Jej zaletą - i to nie "krypciocha", bo stacja formalnie nie istnieje - było emitowanie seriali, także animowanych, których nie można było zobaczyć w żadnej innej polskiej telewizji… » więcej 2015-02-23, godz. 15:21 [28.02.2015] The Order: 1886 [PS4] Sprawę postawię jasno od początku i ocenę "wyłożę na stół" już teraz. Dla mnie The Order: 1886 to gra na mniej więcej siódemkę w dziesięciostopniowej skali. Dlaczego "mniej więcej"? Bo w zależności od tego co przeczytacie… » więcej 2015-02-23, godz. 09:31 [28.02.2015] The Order: 1886 [PS4] Sprawę postawię jasno od początku i ocenę "wyłożę na stół" już teraz. Dla mnie The Order: 1886 to gra na mniej więcej siódemkę w dziesięciostopniowej skali. Dlaczego "mniej więcej"? Bo w zależności od tego co przeczytacie… » więcej
537538539540541542543