Grę do recenzji dostaliśmy od wydawcy firmy Ubisoft Polska.
Dziewiąta część serii Assassin's Creed miała nosić tytuł Victory, ale stanęło na Syndicate - i trochę szkoda, bo pierwotna nazwa nawiązywała ładnie do epoki, w której tym razem przyszło nam walczyć z Templariuszami.
Jest rok 1868, w wiktoriańskim Londynie trwa rewolucja przemysłowa, nasz kumpel Alexander Graham Bell, zwany pieszczotliwie w grze Alekiem, właśnie wymyślił telefon. I, o tym pewnie nie wiedzieliście, również wkładki do butów, dzięki którym można spokojnie używać podręcznych bomb elektrycznych. Dziewięcioletni Arthur Conan Doyle właśnie zbiera materiały do książek o Sherlocku Holmesie, i zgadnijcie kto rozwiązuje te wszystkie detektywistyczne zagadki? Te historyczne elementy to ogromna siła Assassin's Creed. A w Syndicate mamy jeszcze m.in. Karola Darwina, Karola Dickensa, Królową Wiktorię, Florence Nightingale czy Freddyego Abberline'a - tego policjanta który omal złapał Kubę Rozpruwacza. Swoją drogą spotykamy go często, fajny chłop...
Inne elementy stanowiące o sile serii Assassin's Creed też są na miejscu. Skradanie się, wdrapywanie na dachy, cały ten "asasynowy" parkour są obecne. Dopracowany w każdym detalu piękny, wręcz powalający otwarty świat też jest. Mnóstwo pobocznych misji i "znajdziek" także. I samo to już daje Syndicate tyle punktów, że wśród innych gier zajmie wysoką pozycję.
Ale jeśli jest się częścią tak popularnej serii, trzeba liczyć się z tym, że wymagania graczy będą nierealnie wysokie. W pierwszym tygodniu Syndicate nie sprzedawało się zbyt dobrze, bo fani byli rozczarowani Unity - poprzednią częścią - i podchodzili ostrożnie do zakupu ale sytuacja już się zmieniła.
Dlaczego?
Dlatego, że Syndicate to świetna pozycja. Znów mamy bohaterów z jakąś osobowością. Pamiętacie tego metysa sprzed kilku lat, jak mu tam było? Ja też nie... Jacob i Evie Frye może nie są tak charakterni jak Ezio Auditore di Firenze z drugiej części ale są JACYŚ.
Nasi bohaterowi to rodzeństwo bliźniaków, z których Jacob jest tym skupionym na walce a Evie tą na sprycie i inteligencji. Jacob chce wyzwalać Londyn, Evie szuka bardzo ważnego artefaktu i ratuje chore dzieci. Schowam teraz swój feminizm do kieszeni, bo to tylko gra.
A w praktyce Evie daje czadu tak samo skutecznie jak jej narwany brat. Co więcej, obydwoje mogą piąć się po drzewku doświadczenia i umiejętności tak, że te role można łatwo zamienić. W prawie każdym momencie (poza tymi w głównej fabule gdy Evie szuka fragmentu Edenu czy zdobywa lekarstwa dla dzieci a Jacob dzielnie walczy i kobieta go zdradza) możemy wybrać którym z rodzeństwa będziemy zwiedzać Londyn wyzwalając go dzielnica po dzielnicy z wpływów złych Templariuszy.
W pierwszych godzinach Assassin's Creed Syndicate dostajemy taką typową piaskownicę ze znanymi sobie zabawkami i kilkoma nowymi - podręczna wyrzutnia liny jest boska. Dopiero w połowie gry na ekranie pojawia nam się główny czarny charakter i wtedy się zaczyna. Swoją drogą, nie wiem czy to siła dobrej gry aktorskiej czy scenariusza ale to najlepszy "zły" w serii, zaryzykuję stwierdzenie, odkąd powstała. Od krótkiej mowy o herbacie przez granie rzewnych ballad na fortepianie po fryzurę i wąsy, których mogą mu pozazdrościć najbardziej hipsterscy hipsterzy świata. Crawford Starrick jest jak powiew świeżego powietrza. Od momentu gdy się pojawia zaczynają się też ciekawsze misje i wątki fabularne.
Twórcy Assassin's Creed Syndicate najwyraźniej posłuchali narzekań graczy i poczytali trochę recenzji. Dostaliśmy coś w rodzaju powrotu do podstaw. Nawet multiplayera już nie ma. Nie ma statków (chociaż to akurat był fantastyczny element), nie ma skomplikowanej ekonomii, niezliczonych rodzajów bomb, gier w grze, nawet liczba znajdziek zostało ograniczona do realnej do zdobycia dla człowieka, który prowadzi jakieś życie poza-konsolowe. Jest nieco bardziej wymagająca walka wręcz. Więcej rodzajów postaci drugo- i trzecioplanowych. Jest więcej rozwoju samych głównych bohaterów, nie tylko ich wyposażenia. I tak najnormalniej w świecie - więcej zabawy.
Assassin's Creed Syndicate nie ustrzegło się też przed bugami. Ale to nie patologia jak w Batman Arkham Knight (w wersji PC) uniemożliwiająca grę. Ot czasem jakiś lewitujący bez powozu woźnica, jakiś człowiek uwięziony w murze i machający bezradnie ręką. Zdarzają się i bardzo miłe bugi gdy po znalezieniu się w sytuacji typu "O, o - nie w tę stronę, trochę ich dużo." dwudziestu goniących za mną zbirów ustawiło się ładnie w kolejce za rogiem i wychodzili jeden po drugim czekając na odstrzał. Miło z ich strony.
Nie trzeba być anglofilem, żeby zakochać się w wiktoriańskim Londynie z Assasin's Creed Syndicate. Kwatera główna w pociągu. Oj tak! Wdrapywanie się na Big Bena, barki na Tamizie, powozy konne, którymi ścina się uliczne latarnie jak zapałki. Absolutnie rewelacyjne otoczenie. Miejscami jest brudno i bieda aż piszczy. Gangi uliczne kradną, mordują, zaczepiają przechodniów. Piwo leje się strumieniami w pubach. Gdzie indziej rośnie przepych, przechadzają się dżentelmeni w melonikach i rośnie bogate City. Nawet deszcz pada często - w końcu Londyn to nie Lądek Zdrój. Do tego świetna, zróżnicowana muzyka, najwyższej klasy efekty dźwiękowe i, jeżeli jednak jesteście anglofilami, przegląd przez brytyjskie akcenty w języku angielskim.
Na pewno znajdą się tacy, którzy będą narzekać. Jeśli na fabułę - za krótko grali, jeszcze się nie rozkręciła. Jeśli na cokolwiek innego - to poproszę o rzeczowe argumenty. Syndicate to bez wątpienia pierwsza trójka w serii Assassin's Creed a które konkretnie miejsce to zależy jak bardzo polubiliście pływanie statkami w Black Flag i jak wielki sentyment czujecie do Ezio i Włoch z epoki renesansu.
Na koniec wielka prośba do twórców Assassin's Creed. Zróbcie sobie przerwę. Proszę. Jest świetnie. Dajcie nam zatęsknić. Spójrzcie na naszych asasynów z dystansu, zbierzcie pomysły i powalcie nas następną częścią na kolana za dwa czy trzy lata. Z góry dziękuję i wracam do wyzwalania Londynu.
Zobacz także
2014-07-25, godz. 12:45
[27.07.2014] Abyss Odyssey [PS 3]
Za górami, za lasami (a konkretnie w mieście Santiago) potężny Czarnoksiężnik, w zamian za ogromną moc, zaprzedał swoją duszę diabłu. Wygnany, zapadł się głęboko pod ziemię, w Otchłań i tam śni swoje mroczne wizje. Stwory…
» więcej
2014-07-14, godz. 08:09
[13.07.2014] FLT: Faster Than Light [PC]
To kolejny fenomen i chyba dowód na to, że oldschool jest modny. FTL: Faster Than Light to gra niskobudżetowa i przypominająca graficznie produkcje z wczesnych lat 90-tych. Dowodzimy statkiem kosmicznym i jego załogą - fabuła sprowadza…
» więcej
2014-07-14, godz. 08:07
[13.07.2014] GRID Autosport [Xbox 360]
Tutaj nie ma zabawy w zbieranie punkcików, wyskoki na rampach czy wyprzedzanie siedmiu przeciwników na raz. Od Grid Autosport "ścigałki" na Xboxa 360, PS3 i PeCe-ta, dzieła firmy Codemasters, dostajemy w twarz spalinami, piskiem opon…
» więcej
2014-07-13, godz. 14:07
[13.07.2014] Jeździmy, latamy i idziemy na Wielką Wojnę.
Kolejna artystyczna przygodówka od UbiArt - kolejny sukces. W tym Giermaszu entuzjastyczna recenzja Valiant Hearts: The Great War. Bardzo także spodobało nam się niezależne FTL: Faster Than Light, uważajcie, niebezpiecznie uzależnia…
» więcej
2014-07-13, godz. 13:12
[13.07.2014] NASCAR '14 [PC]
Jak mówi przysłowie: do odważnych świat należy. Więc bez większych obaw - z pewnymi nadziejami nawet - odpaliłem NASCAR '14. Wyjaśnię na przykładzie: przecież w Polsce pasjonujemy się skokami narciarskimi, dyscypliną sportu…
» więcej
2014-07-13, godz. 13:10
[13.07.2014] NASCAR '14 [PC]
Jak mówi przysłowie: do odważnych świat należy. Więc bez większych obaw - z pewnymi nadziejami nawet - odpaliłem NASCAR '14. Wyjaśnię na przykładzie: przecież w Polsce pasjonujemy się skokami narciarskimi, dyscypliną sportu…
» więcej
2014-07-11, godz. 16:57
[13.07.2014] GRID Autosport [Xbox 360]
Tutaj nie ma zabawy w zbieranie punkcików, wyskoki na rampach czy wyprzedzanie siedmiu przeciwników na raz. Od Grid Autosport "ścigałki" na Xboxa 360, PS3 i PeCe-ta, dzieła firmy Codemasters, dostajemy w twarz spalinami, piskiem opon…
» więcej
2014-07-11, godz. 16:07
[13.07.2014] FLT: Faster Than Light [PC]
To kolejny fenomen i chyba dowód na to, że oldschool jest modny. FTL: Faster Than Light to gra niskobudżetowa i przypominająca graficznie produkcje z wczesnych lat 90-tych. Dowodzimy statkiem kosmicznym i jego załogą - fabuła sprowadza…
» więcej
2014-07-11, godz. 15:56
[13.07.2014] Komputer w aucie
Elektronika w samochodach to nie jest żadna nowość, ale trzeba przyznać, że pomysł z pewną kamerką jaki ma Nissan, zwraca uwagę. Nasz ekspert od nowych technologii Radek Lis mówi także o tym, czy warto ściągać aplikację antywirusową…
» więcej
2014-07-11, godz. 15:51
ARCHIWUM 2014, lipiec
» więcej