Tony piachu, ryk silników, wszechobecny zapach benzyny i niesamowite emocje - chyba te słowa najlepiej opisują grę, którą trafiła ostatnio w moje ręce. Bez wątpienia to nie jest jakiś byle jaki tytuł, a gra która podniesie ciśnienie nawet największemu malkontentowi i sprawi, że godziny spędzone przed konsolą będą wam mijać jak szalone. Żeby nie trzymać Was już dłużej w niepewności zdradzę, że dziś zabieram was w daleką podróż po bezdrożach w naprawdę odjechanych i mega szybkich rajdówkach w grze DiRT 4. Jak sama nazwa wskazuje "dirt" - to po prostu brud, piach, błoto, czyli wszystko to co możemy spotkać podczas rozgrywki na naszej trasie...
Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Techland.
Twórcy jak i wydawcy tej popularnej ścigałki, czyli brytyjskie studio Codemasters i nasz rodzimy Techland, postanowili jednak pójść o krok dalej i oprócz samej gry, wysłali do naszej redakcji wielkie, kartonowe i cholernie ciężkie pudło. Nie była to jednak standardowa przesyłka, a kilka kilogramów ziemi, kamieni, szyszek i korzeni. Z czystym sumieniem musimy stwierdzić, że to jeden z najdziwniejszych presspacków jakie zdarzyło nam się otrzymać. No cóż - jak widać nazwa zobowiązuje, punkt za pomysłowość, ale ten rachunek za czyszczenie radiowych wykładzin to już doślemy w osobnej paczce...
Dobra: wracamy jednak do meritum. Pewnie wielu z Was grało już w poprzednie odsłony tej topowej serii, a jeśli nie to co najmniej coś o nich słyszało. Według samych twórców cała seria DiRT to taki duchowy spadkobierca legendy na rynku tego typu gier, czyli niegdyś niezwykle popularnej sagi Colin McRae Rally. Na samo wspomnienie, aż się łezka w oku kręci, no i cóż, nie ma co ukrywać, że poprzeczka jest tutaj zawieszona bardzo, ale to bardzo wysoko. Ale hej! Jak gonić, to najlepszych, a jak spadać, to z najwyższego konia.
DiRT 4 wzorem najlepszych gier tego gatunku oferuje nam tak naprawdę dwa tryby zabawy - możemy pościgać się zupełnie arcadowo - zręcznościowo, z padem w jednej dłoni i chipsami w drugiej, albo pobawić się trochę bardziej na poważnie, odpalić swoją zakurzoną już nieco kierownicę i wcielić się w wirtualnego Sebastiana Loeba czy Daniego Sordo. Ja zdecydowanie wybieram jednak tę pierwszą opcję, bo daleko mi, nawet na konsoli, do wyników jakie osiągają profesjonaliści, a wierzcie mi, że tak jak i tam tak i tu zabawa jest po prostu przednia.
DiRT 4 tak jak poprzednie wersje tej gry oferuje nam multum opcji do wyboru, jeśli mowa o samej rozgrywce. Możemy pobawić się dosłownie przez chwilę, pościgać na jednym oesie, przejechać dosłownie kilkanaście kilometrów. Jeśli natomiast mamy trochę więcej czasu, to nie ma żadnego problemu, by przez kilkadziesiąt minut powalczyć o dobry wynik np. w rajdzie Finlandii, Grecji czy Włoch. Dla największych fanów motosportu twórcy przygotowali także pełne sezony, w których przyjdzie nam rywalizować z całą rajdową śmietanką w pełnym wymiarze czasowym.
A czym tu się jeździ? - spytacie. A no do swojej dyspozycji mamy przeszło 50 pieczołowicie odwzorowanych samochodów, od znanych z tras topowych samochodów klasy WRC, przez nieco słabsze auta WRC2, po klasyki, których na próżno szukać już w telewizyjnych relacjach z prawdziwych rajdów. Jeśli natomiast spytacie, jak te auta się prezentują - to mam tutaj tylko jedną odpowiedź - genialnie. Na szczególną uwagę zasługują detale, takie jak świetnie odtworzone elementy wykończenia wnętrz, karoserii, czy szczegółowość z jaką odwzorowano marki i modele aut, jak i otoczenia całej trasy. Warto też zwrócić uwagę na dopracowany model zniszczeń, gdzie każda, nawet najmniejsza stłuczka, czy awaria mogą wpłynąć na nasz końcowy wynik.
Nie spodziewajmy się więc, że wzorem innych tego typu gier, po większym dzwonie bezproblemowo dojedziemy do mety - tutaj w zależności od tego w co i jak mocno „rąbniemy”, będzie to miało potem swoje bezpośrednie przełożenie na to jak prowadzi się nasza bryka. Jeśli natomiast mamy nawyki rodem z GTA do kompletnego dewastowania naszego auta, to szybko może się okazać, że nasi inżynierowie po prostu nie dadzą rady i nie wyrobią się z naprawą wszystkich uszkodzeń na czas, przez co na trasę kolejnego etapu wyjedziemy za kierownicą wraka. No cóż, DiRT 4 uczy pokory za kółkiem i tego, że nie każdy zakręt da się przejechać z gazem w podłodze. Aż chce się rzec - nareszcie.
Zabierając się do DiRT 4 moim zdaniem warto jeszcze zwrócić szczególną uwagę na dwa tryby - kariery i gry online. Pierwszy z nich umożliwia nam jeszcze lepsze wczucie się w samą rozgrywkę. Tworzymy własnego kierowcę, dołączamy do pierwszego teamu, pozyskujemy pierwszych sponsorów i powoli pniemy się w światowych rankingach. Z biegiem czasu odblokowujemy coraz to lepsze rajdówki, walczymy o coraz to większą stawkę i z coraz lepszymi kierowcami. Cel jest tylko jeden - zostać najlepszym z najlepszych, mistrzem świata WRC, który nie ma sobie równych zarówno na greckich szutrach, włoskich asfaltach czy oblodzonych, leśnych duktach Finlandii. Wierzcie mi, że zdobycie każdego „pudła” sprawia tutaj wielką frajdę, ale przygotujcie się też na tonę frustracji, gdy po raz kolejny w tym samym miejscu nieco przesadzicie z pedałem gazu.
Chciałbym też docenić twórców, że tym razem udało im się oddać dla graczy bardzo sprawny tryb multiplayer, gdzie możemy sprawdzić się na tle graczy z całego świata. Gra oferuje sieciowe rankingi, pozwala zmierzyć się z naszymi przyjaciółmi czy podjąć dzienne, tygodniowe lub miesięczne wyzwania. Powiem jednak szczerze, że tryb online chyba nie jest na moje nerwy, bo szybko zdałem sobie sprawę z tego, że co innego jest dostawać łupnia od komputerowej, sztucznej inteligencji, a co innego od jakiegoś dzieciaka z Francji, Stanów czy Korei. Brrr. Ale summa summarum tryb jest, działa sprawnie i za to należy się wielki plus dla ekipy Codemasters - a ja, najwidoczniej, po prostu nie trzymam ciśnienia :P
Podsumowując, najnowszy DiRT to chyba aktualnie najlepsza dostępna ścigałka na rynku. Swoją konkurencję po prostu zjada na śniadanie - ma bardzo dobrą mechanikę, śmigając w Dircie jesteśmy w stanie spokojnie wyczuć zachowanie naszego auta, jego wagę, przyspieszenie, to jak zachowuje się w zakrętach. Nie ma się tutaj wrażenia, że prowadzimy mydelniczkę czy taczkę z kamieniami. Ponadto same rajdówki wyglądają po prostu świetnie, rozpływam się nad ich detalami, pracą światła, szczegółowością tras i otoczenia. Momentami patrząc na DiRT-a można go pomylić z telewizyjną relacją wprost z jednego z rajdów. Chociaż może fotorealizm to to jeszcze nie jest, ale jesteśmy już coraz bliżej.
I ostatni, chyba największy plus za to, że w najnowszym DiRT 4 każdy po prostu znajdzie coś dla siebie - odnajdą się w nim zarówno totalni amatorzy, którzy chcą się po prostu chwilę odprężyć i pograć w jakąś „ściagałkę”, jak i profesjonaliści, którzy od najmłodszych lat żywią się tylko i wyłącznie wysokooktanową benzyną. No cóż, deweloperzy z Codemasters odwalili naprawdę kawał dobrej roboty i śmiem twierdzić, że Dirt 4 to pozycja obowiązkowa na każdej półeczce czy ołtarzyku z grami. Tak więc nie ma na co czekać i już najwyższy czas, by z powrotem wyruszyć na rajdowe bezdroża. Może to właśnie Ty zostaniesz nowym mistrzem WRC. Szerokości! Cześć!
Zobacz także
2017-02-25, godz. 06:00
[25.02.2017] Sniper Elite 4 [PS4]
Nie dzieje się nic... Głaskane wiatrem kępy traw kołyszą się w leniwym tańcu. Opalone słońcem malownicze wille, wzdychają otwartymi oknami. Czas faluje w gorącym powietrzu Italii. Leniwą ciszę przerywa szmer przelatującego insekta…
» więcej
2017-02-25, godz. 06:00
[25.02.2017] For Honor [PS4]
Dawno na żadną grę tak się nie naczekałem. Nie to, żebym się jakoś specjalnie na For Honor nastawiał, ale jego ściąganie było jak sterczenie w kolejce na poczcie w godzinach szczytu. Jak siedzenie przed gabinetem w czasie sezonu…
» więcej
2017-02-25, godz. 06:00
[25.02.2017] For Honor [PS4]
Dawno na żadną grę tak się nie naczekałem. Nie to, żebym się jakoś specjalnie na For Honor nastawiał, ale jego ściąganie było jak sterczenie w kolejce na poczcie w godzinach szczytu. Jak siedzenie przed gabinetem w czasie sezonu…
» więcej
2017-02-25, godz. 06:00
[25.02.2017] For Honor [PS4]
Dawno na żadną grę tak się nie naczekałem. Nie to, żebym się jakoś specjalnie na For Honor nastawiał, ale jego ściąganie było jak sterczenie w kolejce na poczcie w godzinach szczytu. Jak siedzenie przed gabinetem w czasie sezonu…
» więcej
2017-02-25, godz. 06:00
[25.02.2017] Realpolitiks [PC]
?Już dawno nie byłem tak podekscytowany, gdy w moje ręce miała trafić nowa gra do recenzji. Ucieszyłem się tym bardziej, że przez kilka następnych dni miałem zagrywać się w zupełnie nową strategię. Strategię, która dopiero…
» więcej
2017-02-25, godz. 06:00
[25.02.2017] Sniper Elite 4 [PS4]
Nie dzieje się nic... Głaskane wiatrem kępy traw kołyszą się w leniwym tańcu. Opalone słońcem malownicze wille, wzdychają otwartymi oknami. Czas faluje w gorącym powietrzu Italii. Leniwą ciszę przerywa szmer przelatującego insekta…
» więcej
2017-02-25, godz. 06:00
[25.02.2017] Realpolitiks [PC]
?Już dawno nie byłem tak podekscytowany, gdy w moje ręce miała trafić nowa gra do recenzji. Ucieszyłem się tym bardziej, że przez kilka następnych dni miałem zagrywać się w zupełnie nową strategię. Strategię, która dopiero…
» więcej
2017-02-25, godz. 06:00
[25.02.2017] Gruba forsa
"Te gierki, zabawa dla dzieci, wielkie mi halo, film jakiś porządny obejrzyj..." - ile razy słyszycie takie głupie gadanie od osób, które nie rozumieją najwspanialszej pasji na świecie (he he)? Zawsze możecie takiego kogoś "zażyć…
» więcej
2017-02-25, godz. 06:00
[25.02.2017] Giermasz #233 - W imię honoru
Oczekiwania były naprawdę spore - i wygląda na to, że twórcom For Honor udało się je spełnić. Jarek Gowin bardzo chwali system walki i denerwuje się że w tej nastawionej przede wszystkim na sieciowe starcia grze na razie serwery…
» więcej
2017-02-18, godz. 06:00
Larry 1: W krainie próżności (1987 r.)
Erotyka w grach przez pewien czas była tematem tabu. Mocnym przełamaniem tego tematu była gra "Leisure Suit Larry 1: W krainie próżności" wydana w 1987 roku przez Sierra On-Line. 38-letni, totalny nieudacznik Larry Laffer, w końcu postanawia…
» więcej