Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Ubisoft Polska .
Ostatni madżaj, czyli taki osobisty ochroniarz faraona, Bayek (przez igrek) z olbrzymią traumą na karku i tresowanym orłem na przedramieniu szuka zemsty. Po drodze machnie organizację, w której szeregi wstąpią później Altair, Ezio i cała reszta. Ale nie wybiegajmy przed orkiestrę - fabularnie Origins jest ciekawą pozycją więc nie ma co spoilerować. Sam Bayek, może nie aż tak charyzmatyczny jak Ezio Auditore z "dwójki", też nie jest bezbarwną postacią chociaż trzeba przyznać, że w swoim życiu ma tak dużo na głowie, że jego główny motywator - zemsta - zaczyna nieco ginąć w fabule. Zwłaszcza, że ci, na których się mści, zostali potraktowani po macoszemu - niewiele o nich wiemy i bardzo daleko im w kwestii barwności osobowości do np. Crawforda Starricka z Assassin's Creed: Syndicate.
Podstawowe cechy Assassin's Creed pozostały bez zmian - mam do czynienia z przygodową grą akcji, w otwartym świecie, z dużą ilością nawiązań historycznych. Nasz bohater jest mistrzem parkouru a i z bronią radzi sobie dobrze. Wszystko to dzieje się we wspomnieniach, do których za pomocą tzw. Animusa, we współczesności dostęp ma zupełnie inna postać. W przypadku Origins Layla Hassan - młoda Amerykanka o egipskich korzeniach, która bardzo chciałaby być częścią Animusa. A, i jeszcze jest technologicznym geniuszem.
To co się pozmieniało - to to z czym fani serii mieli największe problemy. To co okazało się być niewypałem, przesadą lub niedoróbką. Na przykład system walki. W poprzednich częściach serii wystarczyło poznać ten jeden prosty ruch - parowanie z kontratakiem żeby wykaraskać się z każdej opresji. Przeciwników mogły być setki a i tak gdy podchodzili jeden po drugim, niczym ustawieni w kolejce, walka z nimi była tak banalna, że żeby ją przegrać trzeba było odłożyć pada i pójść na spacer z psem.
Teraz dostaliśmy diametralnie zmienioną mechanikę. Przyznaję (nomen omen) bez bicia, że gdy pierwszy większy przeciwnik zrobił mi kuku i zabił mi Bayeka (a konkretniej zdesynchronizował Animusa bo przecież Bayek już od dawna nie żyje) moja reakcja brzmiała "Acha, to tak, teraz mam tu jeszcze... walczyć?". No tak, teraz trzeba się nieco skupić, czasami pokombinować, ocenić liczebność, siłę i umiejętności wroga. Ba, czasem i wycofać w trosce o własne zdrowie. Nadal mamy do dyspozycji typowe asasyńskie dodatki w uzbrojeniu jak ukryte ostrze, bomby dymne czy strzałki usypiające ale NA SZCZĘŚCIE nie musimy już wybierać z iluśtam rodzajów, szukać materiałów do tworzenia tych bomb itp. Generalnie cały ten romans z craftingiem i ekonomią, który tak bardzo nie zainteresował graczy w "trójce" został ograniczony do minimum i bardziej przypomina czasy wczesnego Ezio Auditore niż Rata, Ratonake.... ech.. Connora.
Parkour, nadal imponujący, doczekał się jednego ale jakże ważnego usprawnienia. Z racji tego, że Bayek jeszcze takim mistrzem chowania się jak jego następcy nie jest, i nie korzysta z np. mieszania się z tłumem, choroba, którą przeżywali niektórzy asasyni znana jako "o, drzewo, to przytulę się do niego" Bayeka już nie dotyczy. Nareszcie nasz bohater nie zatrzymuje się w pełnym biegu, bo metr od niego jest ściana do której teoretycznie mógłby się przykleić plecami. Świat, w którym porusza się Bayek jest też bardziej logiczny, nie najeżony tak gęsto oczywistymi kryjówkami i przede wszystkim większy i ciekawszy.
Niby starożytny Egipt, pustynia, więc co? Damy piramidy, Nil, grobowce, oazy i jakieś miasta, i starczy. Twórcy Assassin's Creed: Origins w tej kwestii odwalili kawał dobrej roboty. Tak rozległego i interesującego świata nie było jeszcze w całej serii. To, że i graficznie się poprawił to raczej oczywistość. Lokacje, z których korzystali skrytobójcy zawsze były imponujące - to wspinanie się na najwyższe punkty danych regionów służy czemuś więcej niż okryciu mapy. Nie sądziłam, że pustynią uda się przebić np Rzym czy Londyn. A jednak. Olbrzymi świat oznacza też ogrom misji. Ta odsłona serii to dłuuga rozgrywka. Co więcej, ponieważ zmienił się mechanizm rozwoju postaci oraz (jak wspomniałam) walka już nie jest bułką z masłem więc wykonywanie misji pobocznych stanie się niezbędne do zmierzenia się z wyzwaniami wątku głównego. Bayek rozwija się w bardzo dużym stopniu i przyłożenie się przez twórców do tego elementu wyszło jej tylko na dobre.
Poprawił się mechanizm celowania a nawet jazda konna czy wielbłądzia. Generalnie transport. Co prawda Black Flag to to nie jest i na bitwy morskie nie ma co się nastawiać (w końcu to starożytny Egipt) ale fajną łódką można po jeziorach popływać a i nurkowanie nie raz będzie potrzebne. W przypadku jazdy wierzchowcem pojawiła się opcja odłożenia pada i przejścia w rodzaj autopilota, dzięki któremu nasz koń czy wielbłąd po istniejących już drogach spróbuje dobiec do celu. W praktyce jednak Bayek lepiej dogaduje się ze swoją orlicą niż czworonogami bo w ramach testu zdarzyło mi się np 300 metrów od celu przejść w ten tryb autopilota. Sześć i pół kilometra dalej straciłam nadzieję na szybki powrót.
Oprócz tego niedociągnięcia, pojawiają się jeszcze inne. W szczególności bugi. Na tym polu co prawda bywało gorzej, jak w Assassin's Creed: Unity, ale i w tej części nie udało się twórcom od nich uchronić. Jeden z pierwszych większych przeciwników został przeze mnie wypędzony z ringu i biedaczek już nie dał rady wrócić bo trzeba by było ze 20cm w górę podskoczyć. A mój Bayek sięgnąć poza ringiem go nie mógł. Klops. Restart misji.
Te niedociągnięcia bledną jednak w morzu wspaniałości Assassin's Creed: Origins. Czy udało się nareszcie wskrzesić tę powoli umierającą serię? Wszystko wskazuje na to, że a i owszem a i tak i w końcu pojawił się konkurent dla najlepszych z asasynów. Dużo się zmieniło, to prawda, ale to co najważniejsze jest tam gdzie powinno być i nie jest to zwrot o 180 stopni. Raczej zwrot w kierunku tak długo przez graczy wypatrywanym.
Na koniec ścieżka dźwiękowa. Osadzona w odpowiednim dla egipskich pustyń klimacie, nienachalna ale ładnie podkreślająca atmosferę, po raz kolejny robi ukłon w stronę fanów niedoścignionego (chyba) Ezio wplatając w pewnym momencie ten, wyciskający łzy wielbicieli motyw - którego oczywiście posłuchacie w wersji audio tej recenzji...
Zobacz także
2018-09-29, godz. 06:00
[29.09.2018] My Brother Rabbit [PS4]
Studio Artifex Mundi znane jest z gier HOPA, czyli przygodówek z zagadkami z ukrytymi elementami. Od jakiegoś czasu eksperymentują ze zmianą formuły i pierwszym tego efektem jest gra My Brother Rabbit. Połączenie point&clicka z poszukiwaniem…
» więcej
2018-09-29, godz. 06:00
[29.09.2018] Giermasz #315 - Mafia, mroczny kosmos i uroczy pluszak
Jesień to zawsze najgorętszy czas dla branży, więc to, że mamy w Giermaszu tydzień w tydzień co najmniej kilka recenzji jest rzeczą zgoła normalną. Tym razem Jarek Gowin spróbował życia japońskiego mafiozo w Yakuza Kiwami 2 -…
» więcej
2018-09-28, godz. 16:07
[29.09.2018] Jednoosobowe studio
Czy można robić kilka gier jednocześnie? Oczywiście - ktoś powie - wystarczy odpowiednio duży zespół, dobra koordynacja działań i takie tam. Proste? Proste... A co powiecie o tym, że jedna osoba na raz pracuje nad czterema grami?…
» więcej
2018-09-28, godz. 16:03
[29.09.2018] Garaż
Na początek porada dla profesjonalistów: jeżeli chcecie założyć firmę technologiczną, to jeżeli nie powstanie w garażu, to nie zrobicie kariery... Żarcik, ale skoro tyle słynnych później korporacji zaczynało właśnie w wyżej…
» więcej
2018-09-22, godz. 06:00
[22.09.2018] Yo-Kai Watch Blasters: Red Cat Corps [3DS]
"Ależ mi się nie chce pisać tej recenzji..." - pomyślałem. Oczywiście, jeżeli graliście w jakąkolwiek część serii Yo-Kai Watch, jest proste wytłumaczenie tego stanu niemożności. Lenistwo?! Ale skądże znowu, pewnie przyczepił…
» więcej
2018-09-22, godz. 06:00
[22.09.2018] Yo-Kai Watch Blasters: Red Cat Corps [3DS]
"Ależ mi się nie chce pisać tej recenzji..." - pomyślałem. Oczywiście, jeżeli graliście w jakąkolwiek część serii Yo-Kai Watch, jest proste wytłumaczenie tego stanu niemożności. Lenistwo?! Ale skądże znowu, pewnie przyczepił…
» więcej
2018-09-22, godz. 06:00
[22.09.2018] Naruto to Boruto: Shinobi Striker [PS4]
Fani Naruto podskoczą z radości, zawyją i polecą do sklepu albo już wpisują w sklepie numer karty kredytowej. Pozostali? Albo się wciągną, ale na to potrzeba czasu, albo wzruszając ramionami dalej będą grać w Injustice albo God…
» więcej
2018-09-22, godz. 06:00
[22.09.2018] Pro Evolution Soccer 2019 [PS4]
Czy można poprawić ideał? Konami udowadnia, że można, niestety są też ofiary, które dla wielu fanów Pro Evolution Soccer mogą okazać się bardzo bolesne. Ubiegłoroczna odsłona PES-a spełniała wszystkie oczekiwania miłośników…
» więcej
2018-09-22, godz. 06:00
[22.09.2018] Shadow of the Tomb Raider [PS4]
Rozbity samolot, rozłąka z przyjaciółmi, góry, lasy i kanały, świątynie, artefakty których lepiej nie dotykać ale co tam ostrzeżenia, czołganie się przez stosy trupów, ukryte/zaginione mitologiczne miasto, zniewolony niewinny…
» więcej
2018-09-22, godz. 06:00
[22.09.2018] Yo-Kai Watch Blasters: Red Cat Corps [3DS]
"Ależ mi się nie chce pisać tej recenzji..." - pomyślałem. Oczywiście, jeżeli graliście w jakąkolwiek część serii Yo-Kai Watch, jest proste wytłumaczenie tego stanu niemożności. Lenistwo?! Ale skądże znowu, pewnie przyczepił…
» więcej