Grę do recenzji zakupiono ze środków własnych.
Znajomość wydarzeń z "jedynki" zasadniczo nie jest wymagana, chociaż od pewnego momentu, a zwłaszcza pod koniec się przydaje. Główną bohaterką obu Gravity Rush jest Kat, dziewczyna, która pewnego dnia "spadła z nieba" do miasta Hekseville. Miejscówka jest niesamowita, bo metropolia... lewituje w powietrzu wokół Filara Świata. Wyglądem przypomina miasta z przełomu XIX i XX wieku, do tego steam punkowego sznytu dodajcie miks zaawansowanych technologii żeby ocenić, że świat Gravity Rush jest warty poznania. W "jedynce" większość gry umiejscowiono właśnie w Hekseville - a w dwójce zdecydowanie uniwersum powiększono. Przede wszystkim o kolejne, naprawdę bardzo duże tak w pionie jak poziomie miasto Jirga Para Lhao. Graficznie wizja twórców naprawdę zachwyca.
Chociaż, można i zwrócić uwagę, że tak jak ludzie w obu miastach jako tłum wyglądają imponująco, tak w szczególe okazują się to tylko częścią scenografii nie wnoszącą zbyt wiele do rozgrywki. Zdarza się także, że elementy dorysują się na naszych oczach, bywają też problemy z systemem kolizji i przenikaniem się tekstur. Ale szczerze mówiąc - mnie osobiście zbytnio to nie przeszkadzało, a na pewno nie wybijało z zabawy.
Wspomniane miasto Jirga Para Lhao również unosi się w powietrzu, to system wielkich platform/wysp - na różnych poziomach w górę i w dół, które wiszą na niebie dzięki silnikom grawitacyjnym (w dwójce będziemy mogli od pewnego momentu zwiedzać także Hekseville). W ogóle wokół "grawitacji" de facto uniwersum Gravity Rush się kręci. To zarówno wspomniane wielkie miasta lewitujące w przestrzeni, jak i groźne burze grawitacyjne oraz biorące się z nich istoty Nevi, atakujące ludzi a z którymi wiele razy nasza Kat będzie walczyć. To taka burza grawitacyjna porwała bohaterkę z Hekseville, żeby trafiła w końcu do Jirga Para Lhao.
Ale grawitacja i związane z nią problemy czy zaawansowane technologie tego świata każą pytać o przeszłość tego uniwersum. Przykładowo nasza Kat może eksplorować "kopalnie" - na specjalnej platformie opuszczamy się niżej, w oko grawitacyjnej burzy - a na niższych poziomach wędrujemy po ruinach dawnych miast lewitujących w przestrzeni. Co wydarzyło się w tym świecie, dlaczego ludzkość dzięki mocy grawitacji żyje w wielkich metropoliach w przestworzach? Gra nie daje nam zbyt wielu odpowiedzi, ale o ile spodoba się Wam ten świat, to rozważania o jego genezie i dziwacznym (z naszej perspektywy) funkcjonowaniu mogą być pasjonujące.
A przede wszystkim - owa grawitacja jest motorem napędowym całej mechaniki gry. Oto nasza Kat jest "grawitatorką". Nie chcę w szczegółach opisywać zasad rozgrywki, ale bohaterka Gravity Rush 2 może - przykładowo - chodzić po ścianach, albo po suficie. Perspektywa kamery zmienia się wtedy, że owa ściana czy sufit staje się podłogą po których możemy normalnie chodzić. Dzięki mocy grawitacji Kat też lata - naturalnie możemy kierować owym lotem. W związku z tym oczywiście nie ma problemów z poruszaniem się między wspomnianym platformami. Upadek nam nie grozi a z mocą latania związany jest także na przykład system walki. Nie będę wchodził w szczegóły - jedyne co mi przeszkadzało to brak opcji "lokowania" się na konkretnym wrogu - przykładowo walka z szybko latającym wokół nas przeciwnikiem bywa przez to chaotyczna. Nie zmienia to faktu, że bajer ze zmienianiem grawitacji daje naprawdę sporo frajdy. I to jest główna mechanika zabawy. Zapomnijcie, że to jakieś jRPG - chociaż zbieramy kryształy dzięki którym ulepszamy umiejętności, chociaż mamy system misji głównych i pobocznych - to, powtórzę, Gravity Rush w obu odsłonach są zręcznościowymi grami akcji.
Wspomniałem o misjach: o opowiedzianej tu historii nie chcę zbyt dużo mówić. Zarówno w wątku głównym jak i tych pobocznych widzimy specyficzną mieszaninę tematów poważnych a nawet kontrowersyjnych - gdy momentami robi się wręcz komediowo. Do tego mamy chwilami słodko-naiwnie zachowującą się Kat, która jednakowoż nie raz się postawi a i mocno z kopa przywali. Misje potrafią rozbawić, ale i zasmucić - doprawdy wiele tu twórcy "wrzucili" i chociaż nie wszystkie aktywności zaprojektowano idealnie - to ich miks tworzy doprawdy bardzo ciekawe połączenie.
No i patent już znany z innych produkcji, gdy po - wydawało się - ostatniej walce obejrzałem napisy a tu nagle i nienachalnie okazuje się, że jest jeszcze jedna historia do opowiedzenia - i to końcówka która spina fabularnie obie gry! Jeżeli chcecie Gravity Rush 2 "wymaksować" zajmie Wam to grubo ponad 50 godzin zabawy. Ja namawiam, żeby przynajmniej przejść wszystkie misje poboczne (i nie zapomnijcie o kontynuowaniu głównego wątku po, jak się okazuje, pierwszym końcu gry) - niektóre naprawdę zapadają w pamięć i fajnie uzupełniają wątek główny. Do tego są jeszcze opcjonalne wyzwania i znajdźkownia.
Wspomniałem już, że samo uniwersum w którym rozgrywa się Gravity Rush 2 jest doprawdy fascynujące. Metropolie lewitujące nad ziemią, wyposażone w super moce grawitatorki, istoty z innych wymiarów - a i przenikanie się wspomnianych wymiarów - bogowie aktywnie biorący udział w wydarzeniach, burze grawitacyjne i ataki Nevi - wspomniany miks fantasy i science fiction na ekranie wygląda zjawiskowo. Oczywiście pod warunkiem, że nie będziemy na siłę czepiać się szczegółów - i zamiast porównywać to do reguł rządzących naszym istnieniem, przyjmiemy do wiadomości, że uniwersum Gravity Rush (chyba tak należałoby to nazwać) funkcjonuje na innych zasadach. Po prostu.
Wspomniałem na początku, że Gravity Rush 2, leżące na "kupce wstydu" - to był powód do irytacji. Ciągle nie miałem na tę grę czasu - a chciałem ją poznać po naprawdę udanej "jedynce", którą skończyłem z prawdziwą przyjemnością. Oczywiście wiele recenzji Gravity Rush 2 utwierdzało mnie w przekonaniu, że znowu będę się dobrze bawił - ale przeczytanie o grze a jej doświadczenie to jednak dwie zupełnie inne sprawy. A teraz, gdy wreszcie Gravity Rush 2 skończyłem, mogę z pełnym przekonaniem i "jedynkę" i "dwójkę" polecić. To są naprawdę fajne zręcznościowe gry akcji. Ok, miejsce rozegrania się tej historii jest specyficzne, gra jest nieco inna i czuć tu rękę japońskich twórców, ale w mojej ocenie - a jestem na to naprawdę wyczulony - Gravity Rush 2 jak najbardziej może się spodobać nie tylko fanom "japońszczyzny".
Chociaż, można i zwrócić uwagę, że tak jak ludzie w obu miastach jako tłum wyglądają imponująco, tak w szczególe okazują się to tylko częścią scenografii nie wnoszącą zbyt wiele do rozgrywki. Zdarza się także, że elementy dorysują się na naszych oczach, bywają też problemy z systemem kolizji i przenikaniem się tekstur. Ale szczerze mówiąc - mnie osobiście zbytnio to nie przeszkadzało, a na pewno nie wybijało z zabawy.
Wspomniane miasto Jirga Para Lhao również unosi się w powietrzu, to system wielkich platform/wysp - na różnych poziomach w górę i w dół, które wiszą na niebie dzięki silnikom grawitacyjnym (w dwójce będziemy mogli od pewnego momentu zwiedzać także Hekseville). W ogóle wokół "grawitacji" de facto uniwersum Gravity Rush się kręci. To zarówno wspomniane wielkie miasta lewitujące w przestrzeni, jak i groźne burze grawitacyjne oraz biorące się z nich istoty Nevi, atakujące ludzi a z którymi wiele razy nasza Kat będzie walczyć. To taka burza grawitacyjna porwała bohaterkę z Hekseville, żeby trafiła w końcu do Jirga Para Lhao.
Ale grawitacja i związane z nią problemy czy zaawansowane technologie tego świata każą pytać o przeszłość tego uniwersum. Przykładowo nasza Kat może eksplorować "kopalnie" - na specjalnej platformie opuszczamy się niżej, w oko grawitacyjnej burzy - a na niższych poziomach wędrujemy po ruinach dawnych miast lewitujących w przestrzeni. Co wydarzyło się w tym świecie, dlaczego ludzkość dzięki mocy grawitacji żyje w wielkich metropoliach w przestworzach? Gra nie daje nam zbyt wielu odpowiedzi, ale o ile spodoba się Wam ten świat, to rozważania o jego genezie i dziwacznym (z naszej perspektywy) funkcjonowaniu mogą być pasjonujące.
A przede wszystkim - owa grawitacja jest motorem napędowym całej mechaniki gry. Oto nasza Kat jest "grawitatorką". Nie chcę w szczegółach opisywać zasad rozgrywki, ale bohaterka Gravity Rush 2 może - przykładowo - chodzić po ścianach, albo po suficie. Perspektywa kamery zmienia się wtedy, że owa ściana czy sufit staje się podłogą po których możemy normalnie chodzić. Dzięki mocy grawitacji Kat też lata - naturalnie możemy kierować owym lotem. W związku z tym oczywiście nie ma problemów z poruszaniem się między wspomnianym platformami. Upadek nam nie grozi a z mocą latania związany jest także na przykład system walki. Nie będę wchodził w szczegóły - jedyne co mi przeszkadzało to brak opcji "lokowania" się na konkretnym wrogu - przykładowo walka z szybko latającym wokół nas przeciwnikiem bywa przez to chaotyczna. Nie zmienia to faktu, że bajer ze zmienianiem grawitacji daje naprawdę sporo frajdy. I to jest główna mechanika zabawy. Zapomnijcie, że to jakieś jRPG - chociaż zbieramy kryształy dzięki którym ulepszamy umiejętności, chociaż mamy system misji głównych i pobocznych - to, powtórzę, Gravity Rush w obu odsłonach są zręcznościowymi grami akcji.
Wspomniałem o misjach: o opowiedzianej tu historii nie chcę zbyt dużo mówić. Zarówno w wątku głównym jak i tych pobocznych widzimy specyficzną mieszaninę tematów poważnych a nawet kontrowersyjnych - gdy momentami robi się wręcz komediowo. Do tego mamy chwilami słodko-naiwnie zachowującą się Kat, która jednakowoż nie raz się postawi a i mocno z kopa przywali. Misje potrafią rozbawić, ale i zasmucić - doprawdy wiele tu twórcy "wrzucili" i chociaż nie wszystkie aktywności zaprojektowano idealnie - to ich miks tworzy doprawdy bardzo ciekawe połączenie.
No i patent już znany z innych produkcji, gdy po - wydawało się - ostatniej walce obejrzałem napisy a tu nagle i nienachalnie okazuje się, że jest jeszcze jedna historia do opowiedzenia - i to końcówka która spina fabularnie obie gry! Jeżeli chcecie Gravity Rush 2 "wymaksować" zajmie Wam to grubo ponad 50 godzin zabawy. Ja namawiam, żeby przynajmniej przejść wszystkie misje poboczne (i nie zapomnijcie o kontynuowaniu głównego wątku po, jak się okazuje, pierwszym końcu gry) - niektóre naprawdę zapadają w pamięć i fajnie uzupełniają wątek główny. Do tego są jeszcze opcjonalne wyzwania i znajdźkownia.
Wspomniałem już, że samo uniwersum w którym rozgrywa się Gravity Rush 2 jest doprawdy fascynujące. Metropolie lewitujące nad ziemią, wyposażone w super moce grawitatorki, istoty z innych wymiarów - a i przenikanie się wspomnianych wymiarów - bogowie aktywnie biorący udział w wydarzeniach, burze grawitacyjne i ataki Nevi - wspomniany miks fantasy i science fiction na ekranie wygląda zjawiskowo. Oczywiście pod warunkiem, że nie będziemy na siłę czepiać się szczegółów - i zamiast porównywać to do reguł rządzących naszym istnieniem, przyjmiemy do wiadomości, że uniwersum Gravity Rush (chyba tak należałoby to nazwać) funkcjonuje na innych zasadach. Po prostu.
Wspomniałem na początku, że Gravity Rush 2, leżące na "kupce wstydu" - to był powód do irytacji. Ciągle nie miałem na tę grę czasu - a chciałem ją poznać po naprawdę udanej "jedynce", którą skończyłem z prawdziwą przyjemnością. Oczywiście wiele recenzji Gravity Rush 2 utwierdzało mnie w przekonaniu, że znowu będę się dobrze bawił - ale przeczytanie o grze a jej doświadczenie to jednak dwie zupełnie inne sprawy. A teraz, gdy wreszcie Gravity Rush 2 skończyłem, mogę z pełnym przekonaniem i "jedynkę" i "dwójkę" polecić. To są naprawdę fajne zręcznościowe gry akcji. Ok, miejsce rozegrania się tej historii jest specyficzne, gra jest nieco inna i czuć tu rękę japońskich twórców, ale w mojej ocenie - a jestem na to naprawdę wyczulony - Gravity Rush 2 jak najbardziej może się spodobać nie tylko fanom "japońszczyzny".
Zobacz także
2019-04-27, godz. 06:00
[27.04.2019] Przegląd tygodnia
Potężna awantura o Fortnite - gdy odpalacie tę jakże sympatyczną produkcję z jej komiksowo nieco bajkową grafiką, to wiedzcie, że stoi za tym ból i cierpienie... Pracownicy studia skarżą się, że atmosfera do pracy jest fatalna…
» więcej
2019-04-27, godz. 06:00
[27.04.2019] Diablo [PC]
Kto by pomyślał, że minęło już przeszło 20 lat, od kiedy do sprzedaży trafił tytuł, który na zawsze zmienił całą branżę i rynek gier. Tytuł, który tak mocno wrył się w świadomość graczy na całym świecie, że po dziś…
» więcej
2019-04-27, godz. 06:00
[27.04.2019] World of Warships: Legends [PS4]
To będzie opinia o tyle ciekawa, że wygłoszona z pozycji osoby, która nie ekscytuje się militariami i nie ma zbyt wielu doświadczeń w tego typu sieciowych grach. A co najważniejsze, naszej redakcyjnej koleżance Agacie Hawrylczuk granie…
» więcej
2019-04-27, godz. 06:00
[27.04.2019] Diablo [PC]
Kto by pomyślał, że minęło już przeszło 20 lat, od kiedy do sprzedaży trafił tytuł, który na zawsze zmienił całą branżę i rynek gier. Tytuł, który tak mocno wrył się w świadomość graczy na całym świecie, że po dziś…
» więcej
2019-04-20, godz. 06:00
[20.04.2019] Weedcraft Inc [PC]
Temat może mało Wielkanocny, jednak z relaksem i odpoczynkiem związany. W oczekiwaniu na święta przyszło mi recenzować grę Weedcraft, czyli Tycoon stworzony przez polskie studio Vile Monarch. I chociaż na początku Weedcraft, czyli…
» więcej
2019-04-20, godz. 06:00
[20.04.2019] Seven: Enhanced Edition [PS4]
Trochę to trwało ale po mniej więcej półtora roku od premiery PC, Seven: The Days Long Gone trafiło na konsole PlayStation 4. Debiutanckie dzieło Fool's Theory czyli ekipy złożonej z m.in. byłych pracowników CD Projekt RED…
» więcej
2019-04-20, godz. 06:00
[20.04.2019] God's Trigger [PS4]
W 2017 roku na targach gamescom w Kolonii mocno ogrywaliśmy demo gry akcji God's Trigger. Wraz z Andrzejem mieliśmy bardzo podobne zdanie, że produkcja studia One More Level ma spory potencjał. Gra przeszła spore zmiany i wyszło…
» więcej
2019-04-20, godz. 06:00
[20.04.2019] God's Trigger [PS4]
W 2017 roku na targach gamescom w Kolonii mocno ogrywaliśmy demo gry akcji God's Trigger. Wraz z Andrzejem mieliśmy bardzo podobne zdanie, że produkcja studia One More Level ma spory potencjał. Gra przeszła spore zmiany i wyszło…
» więcej
2019-04-20, godz. 06:00
[20.04.2019] Giermasz #344 - Polskie uderzenie
Dopiero co (w ubiegłym programie) recenzowaliśmy bardzo udaną polską produkcję (We. The Revolution, a nieco wcześniej także nad wyraz chwalone przez nas Driftland: The Magic Revival) - a tu mamy kolejne aż trzy gry z naszego kraju…
» więcej
2019-04-20, godz. 06:00
[20.04.2019] Seven: Enhanced Edition [PS4]
Trochę to trwało ale po mniej więcej półtora roku od premiery PC, Seven: The Days Long Gone trafiło na konsole PlayStation 4. Debiutanckie dzieło Fool's Theory czyli ekipy złożonej z m.in. byłych pracowników CD Projekt RED…
» więcej