Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy PlayWay.
Przykładowo, co rzuciło mi się w oczy niemal od razu - kwestia liczebności załogi. Okręty typu VII - uważane przez szefa floty podwodnej III Rzeszy admirała Karla Dönitza (czy wiecie, że to jego Hitler wyznaczył na swojego następcę zanim popełnił samobójstwo w 1945 roku?) za najlepsze do polowania na Atlantyku - te jednostki miały w załodze ponad 40 osób. W grze UBOAT naliczyłem 17 załogantów i oficerów na pokładzie. Właściwie to nie jest zarzut, bo rozumiem ograniczenia silnika graficznego - a przede wszystkim oczywiste jest, że wydawanie przez gracza poleceń, zaznaczanie myszą konkretnego członka załogi w ciżbie ponad 40 modeli na ekranie byłoby trudne. Więc wydaje się to koniecznym kompromisem między stanem faktycznym a wymogiem prowadzenia płynnej rozgrywki. Ale, wiecie jak jest, gdy przypominam sobie chociażby widoki tętniącego życiem pokładu z kultowego filmu "Das Boot" (książkowy pierwowzór Lothara-Günthera Buchheima oczywiście też czytałem) - a w grze tak to nie wygląda.
Co nie zmienia faktu, że obserwowanie, co dzieje się na dowodzonym przez nas okręcie sprawia frajdę. Ale, przynajmniej dla mnie, pod jednym warunkiem. Gra oferuje tu bowiem dwie opcje: możemy chodzić po pokładzie i mamy widok z oczu bohatera - można jednakowoż ustawić widok bardziej ogólny, wtedy obserwujemy przekrój jednostki. W mojej ocenie, twórcy powinni w ogóle zrezygnować z perspektywy pierwszej osoby i skupić się na dopracowaniu widoku ogólnego. Bo gdy "chodzimy" po naszym U-Boocie od razu rzuca się w oczy wspomniany wcześniej pewien "brak życia", nie brakuje za to graficznych błędów - na przykład przenikania się tekstur załogi - a i model przemieszczania się po okręcie wydał mi się cokolwiek toporny.
Dla mnie, jedynym sensownym sposobem grania było więc obserwowanie życia na okręcie w widoku przekroju mojej jednostki. Tyle, że tu znowu moje oczekiwania wobec gry (może i niepotrzebnie te książki o II wojnie światowej na morzu czytałem?) zderzyły się z rzeczywistością... gry. Umówmy się: załoga na okręcie podwodnym to mocno wyspecjalizowany zespół, który wiedział co należy do czyich kompetencji, a przez tygodnie ćwiczeń i później patroli bojowych wypracowywał mechanizmy współdziałania niezbędne do przeżycia na morzu (zwłaszcza w późniejszych latach, gdy alianci nauczyli się skutecznie zwalczać U-Booty). Natomiast w grze UBOAT, cóż, o wszystko właściwie musimy zadbać sami. W praktyce cała zabawa polega na zarządzaniu załogą, klikaniu i wydawaniu poleceń. Sęk w tym, że kłóci się to z filozofią działania takiego organizmu jak okręt podwodny. Na którym, po prostu, ludzie sami z siebie wiedzą, co mają robić. Nie muszę, przykładowo, wydawać polecenia radiotelegrafiście, żeby nasłuchiwał eteru - a marynarzom na wachcie na mostku nie trzeba tłumaczyć, że ich jedynym zadaniem jest obserwacja morza wokół okrętu (bo większość patroli okrętów typu VII odbywała się na powierzchni a nie pod wodą).
Twórcy zastosowali w UBOAT mechaniki, które widzieliśmy już w grach o przetrwaniu. Zarządzanie odbywa się właściwie ręcznie, większość czynności nie jest zautomatyzowanych. Ok, rozumiem to, wszak rozgrywka na tym ma polegać, żeby gracz miał co robić. Więc klikam, zarządzam, klikam, zarządzam. Ale mnie ten model zwyczajnie nie przekonuje. Oczywiście, nikt tu głównych założeń rozgrywki raczej już nie zmieni. A może? A może warto zastanowić się nad wprowadzeniem cyklu dobowego, no a przede wszystkim wacht dla załogi? Tak, jak to działo się w rzeczywistości? Oczywiście, gdy osiąga się pewną wprawę w "klikaniu" i zarządzaniu, UBOAT staje się bardziej zrozumiały i jak najbardziej może Was to wciągnąć - ale pamiętajmy, faktyczne funkcjonowanie załogi na takiej jednostce wyglądało nieco inaczej.
Jednakowoż, gdy trafimy na ślad konwoju, gdy zaatakuje nas nieprzyjacielski samolot albo nawodna eskorta i okręt jak najszybciej musi uciec pod wodę i próbować zgubić pogoń a nad nami rozrywają się kolejne bomby głębinowe - są w tym emocje. Pod tym względem rozgrywka mi się podobała - także wtedy, gdy nie działo się nic i mozolnie patrolowałem swój kwadrat w przestrzeni Atlantyku. Momentami nuda - momentami ogromne emocje: tak, jak najbardziej tak to wyglądało w czasach II wojny światowej. Szkoda, że modeli statków, które zatapiamy, nie ma zbyt wielu, eskorta nie jest jeszcze zróżnicowana, brakuje też jakiś specjalnych wydarzeń - ale nie można w tym elemencie odmówić potencjału, jaki jawi się w kontekście dalszego rozwoju UBOAT.
Właśnie, w podsumowaniu warto pamiętać o tym dopisku "wczesny dostęp". O tym, że społeczność graczy może współpracować z twórcami nad poprawieniem gry. Graficznie jest ok, udźwiękowienie mi się podobało, nie przekonał mnie pomysł na zarządzanie załogą - ale tu rozumiem, że prawda historyczna musi ustąpić wymogom rozgrywki. W ogóle - jeżeli miałbym coś do powiedzenia - porzuciłbym widok z pierwszej osoby, skupiając wysiłki na dopracowaniu zarządzania w widoku przekroju okrętu. I zastanowiłbym się nad przebudowaniem pewnych elementów - w oparciu o system wacht - i założeniu, że generalnie ludzie na okręcie podwodnym wiedzą co mają robić sami z siebie. Dobra informacja tu jest taka, że gra już na siebie zarabia (koszty produkcji według wydawcy zwróciły się błyskawicznie) - i mam nadzieję, że twórcy "powalczą" z błędami, jakich wciąż nie brakuje, długim czasem wczytywania a przede wszystkim spróbują się zastanowić nad ulepszeniem samej rozgrywki w trakcie rejsu.
PS. Tego wątku zbytnio się nie porusza: chodzi o samą tematykę. Rozumiem, że - mówiąc o wymogach komercyjnych, a i w kontekście realiów historycznych - jeżeli myślimy o robieniu gry o okrętach podwodnych z czasów II wojny światowej, to właściwie mamy dwie opcje: niemiecka flota podwodna bądź amerykańska. No, ewentualnie także Japończycy bądź Rosjanie na Bałtyku (zatopienie "Wilhelma Gustloffa" chociażby), może jeszcze nasze "Terrible Twins", okręty "Dzik" i "Sokół" na Morzu Śródziemnym - ale tu oczywiście nie ma takiego potencjału komercyjnego, a inne narody w wojnie podwodnej zbytnio się nie odznaczyły. Więc kierujemy niemieckim, hitlerowskim okrętem. Warto pamiętać w trakcie zabawy, że zatapiamy statki aliantów. I że U-Bootwaffe walczyła nie o lepszy świat, tylko o III Rzeszę Niemiecką, co jak wiemy dla Polski było wielkim dramatem - pod każdym względem. Także polscy marynarze ginęli zatapiani przez "rycerskich" dowódców U-Bootów. Warto i o tym pamiętać.
Zobacz także
2019-04-19, godz. 15:35
[20.04.2019] Kolejna generacja
Zbliża się ten moment, co do tego nie ma wątpliwości. Dwóch z trzech największych graczy na konsolowym rynku puszcza coraz więcej pary na temat ich nowego sprzętu. Amerykanie zapewniają, że będą ultra-mocarni - japońscy wielcy…
» więcej
2019-04-19, godz. 15:31
[20.04.2019] Skandale i skandaliki
Wydali grę o hodowaniu marihuany - i nie bardzo mogą ją reklamować. Taka sytuacja... Cóż, temat wzbudza emocje - chociaż, z drugiej strony, przecież nie ma problemów z reklamami strzelanek, gdzie przecież strzelamy do wirtualnych…
» więcej
2019-04-13, godz. 06:00
[13.04.2019] We. The Revolution [PC]
Dzisiaj zabieram Was w daleką podróż do przeszłości. Jest wrzesień 1792 roku. Rozgrzana do czerwoności francuska, polityczna scena wrze. Rewolucjoniści kontra arystokraci, a rozsądzać ich zawiłe spory będziemy tutaj my! Tak tak…
» więcej
2019-04-13, godz. 06:00
[13.04.2019] We. The Revolution [PC]
Dzisiaj zabieram Was w daleką podróż do przeszłości. Jest wrzesień 1792 roku. Rozgrzana do czerwoności francuska, polityczna scena wrze. Rewolucjoniści kontra arystokraci, a rozsądzać ich zawiłe spory będziemy tutaj my! Tak tak…
» więcej
2019-04-13, godz. 06:00
[13.04.2019] Przegląd tygodnia
Zwariować można: jak nie za trudno, to za łatwo. Z jednej strony słszy się głosy w branży, żeby wprowadzić "easy mode" w Sekiro: Shadows Die Twice (bzdura - naszym zdaniem). A z drugiej strony, część graczy marudzi, że Yoshi's…
» więcej
2019-04-13, godz. 06:00
[13.04.2019 Giermasz #343 - Rewolucyjne nastroje
Kolejna polska gra recenzowana w Giermaszu (a nie powiedzieliśmy ostatniego słowa i wkrótce opinie o kolejnych grach z naszego kraju) - zdaniem Łukasza Rabikowskiego We.The Revolution to bardzo udana gra. I w dodatku z całkiem unikalną…
» więcej
2019-04-13, godz. 06:00
Reah: Zmierz się z Nieznanym (1998)
W roku 1998 studio LK Avalon wydało bardzo dobrze przyjętą przygodówkę Reah: Zmierz się z Nieznanym. W odległej przyszłości bohater został uwięziony na pewnej planecie, a celem nadrzędnym był powrót do domu, na Ziemię. Co okazywało…
» więcej
2019-04-12, godz. 15:12
GIERMASZ 2019, kwiecień
» więcej
2019-04-12, godz. 15:12
[13.04.2019] Pecet do gier
Technologiczni giganci prześcigają się w patentowaniu kolejnych "nowinek". Jedne z nich nigdy nie wyjdą poza fazę testowo-laboratoryjną, inne podbiją rynek - czy tak stanie się z przeźroczystymi, składanymi smartfonami? Tak, też…
» więcej
2019-04-12, godz. 14:49
GIERMASZ 2019, kwiecień
» więcej